Nowozelandczycy spodziewają się niszczycielskiego tsunami

Image

Źródło: dreamstime.com

Nowozelandzcy naukowcy przeprowadzili drobiazgowe badania, które ujawniły, że kraj ten jest zupełnie bezbronny na wypadek wystąpienia tsunami. Co więcej zdaniem uczonych prawdopodobieństwo wystąpienia tsunami jest tam bardzo wysokie ze względu na specyficzną sytuację geologiczną.

 

Niestety Nowa Zelandia ma poważne powody do niepokoju w kontekście możliwych zjawisk sejsmicznych. Najbardziej niebezpieczne miejsce to cieśnina Cooka, która oddziela północną i południową wyspę. W przeszłości bywały już tam silne trzęsienia ziemi nawet o magnitudach przekraczających 7 stopni w skali Richtera. Takie zjawisko spowoduje, że fala tsunami dotrze do stolicy kraju, Wellington w zaledwie 12 minut.

 

Z jednej strony to dużo, ale z drugiej bardzo mało. Po pierwsze, aby mieć te 12 minut trzeba mieć świadomość zagrożenia i zacząć reagować zaraz po wystąpieniu trzęsienia ziemi. W Japonii, gdzie tsunami zdarzają się relatywnie często, to 12 minut może wystarczyć na ewakuację, ale w Nowej Zelandii, nienawykłej do radzenia sobie z takimi zagrożeniami, może to być po prostu zbyt krótki okres czasu, aby przeprowadzono ewakuacje.

 

Grozę sytuacji podkreślają też odkrycia geologiczne dokonane na dnie Cieśniny Cooka. Z analiz wynika, że są tam ślady potężnych trzęsień ziemi z przeszłości. Na dodatek można tam zobaczyć również pozostałości po osuwiskach podmorskich. To dowód na to, że do tsunami dochodziło w przeszłości. Co więcej ustalono, że takie wielkie osuwiska występują, co mniej więcej sto lat.

 

 

0
Brak ocen