Wladimir Borowikow, były pilot wojskowy, od czterdziestu lat mieszka w Witebsku. Borowikow służył na Kamczatce, a tuż przed rozpadem ZSRR, wrócił w swoje rodzinne strony. Od dziesięciu lat Białorusin badał rozległe, nietypowe wgłębienie w ziemi, na którego dnie leżały fragment meteorytu. Penetrację prowadził 40 kilometrów od swojego miejsca zamieszkania w rejonie loznienskim.

Średnica meteorytu, którego kilka części znalazł rzekom Borowikow, mogła osiągnąć nawet 15 metrów. Sprawą zainteresowali się naukowcy. Dziura w ziemi, znajdująca się niedaleko Witebska, to dwudziestometrowa, jak się okazało, niecka w postaci okręgu o średnicy kilometra (krater uderzeniowy powstały w końcu epoki lodowcowej).

Według jednej z hipotez, meteoryt nie uderzył bezpośrednio w powierzchnię ziemi, a rozbił się o lodowiec i rozpadł na wiele kawałków. Prawie dziesięć lat Borowikow spędził na poszukiwaniu fragmentów meteorytu. Niedawno udało mu się znaleźć kilka części ciała niebieskiego. Dla bardziej szczegółowej analizy niezbędne jest zorganizowanie wyprawy naukowej, ale na to, jak zwykle, brakuje funduszy. Chęć współpracy z emerytowanym pilotem zgłosiło jednak wielu entuzjastów i miłośników astronomii.