Nauczyciele – ofiary? Czy słudzy chciwego systemu?

Kategorie: 

Źródło: Internet

Na szybach okiennych w budynkach należących do Oświaty można zobaczyć kartki informujące o proteście pracowników oświaty. Pierwsze zdanie od razu powala na kolana czytelnika, i rodzi oburzenie...

 

Quote:
OGÓLNOPOLSKI PROTEST PRACOWNIKÓW OŚWIATY

 

Nauczyciele zarabiają za mało: stale rośnie różnica pomiędzy średnią płacą pedagoga (3 600 zł), a średnią krajową (4 379 zł).

 Wzrost wynagrodzeń nauczycieli zamrożony jest od trzech lat!

Przeglądając internet w tej sprawie, znalazłem takie oto info:

http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/protest-nauczycieli-w-warszwie-bedzie-ich,21,0,1763605.html

Quote:

Związkowcy chcą podwyżek płac nauczycieli o 10 proc. w 2016 r. Przypominają, że obecny - 2015 r. jest trzecim z rzędu, w którym nauczyciele nie dostaną podwyżek. Po raz ostatni płace zasadnicze nauczycieli wzrosły we wrześniu 2012 r. (w zależności od ich stopnia awansu zawodowego od 83 zł do 114 zł). W efekcie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi brutto: stażysty - 2265 zł, nauczyciela kontraktowego - 2331 zł, nauczyciela mianowanego - 2647 zł, nauczyciela dyplomowanego - 3109 zł.

 

ZNP chciałby wrócić do sytuacji, gdy nauczyciele otrzymywali podwyżki w styczniu, a nie we wrześniu. Opowiada się także za zwiększeniem udziału wynagrodzenia zasadniczego w tzw. średnim wynagrodzeniu nauczycieli wynikającym z ustawy Karta Nauczyciela. Obecnie wynosi ono około 63 proc., na pozostałe 37 proc. składają się różne dodatki do płacy zasadniczej takie, jak np. wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe, dodatek funkcyjny, dodatek motywacyjny. Jak podkreślają związkowcy to wynagrodzenie zasadnicze jest tym, które decyduje o rzeczywistej płacy nauczycieli.

Związkowcy będą w sobotę protestować również przeciw likwidacji szkół i przedszkoli. Zwracają uwagę, że od 2007 r. zamknięto ponad dwa tysiące szkół. Jak zaznaczają, często przy biernej postawie resortu edukacji.

Komentując dla PAP zapowiedzianą na sobotę manifestację ZNP rzeczniczka prasowa MEN Joanna Dębek, przytoczyła wypowiedź minister edukacji o wzroście nakładów na edukację w ostatnich 10 latach o 15 mld zł. Przypomniała, że w 2004 r. subwencja oświatowa wynosiła 25 mld zł, w roku 2014 wynosiła 40 mld zł, w tym samym czasie liczba uczniów zmalała o 23 proc., a liczba nauczycieli zmalała o 11 proc.

 

Co o tym sądzić?

Moim zdaniem to czyste bezprawie! Jakim prawem nauczyciele chcą podwyżek, skoro dzieci ubywa, a nakłady na oświatę rosną, mimo iż w Polsce panuje coraz to powszechniej bieda i społeczeństwo ubożeje?! Po tym jak żyją Polacy i co kupują można domniemywać, iż rządowe statystyki w sprawie ubóstwa są zaniżone o połowę.

http://finanse.wp.pl/kat,1036117,title,Polska-bieda-coraz-wieksza,wid,16644735,wiadomosc.html?ticaid=114b30&_ticrsn=5

Quote:
Polska bieda coraz większa - Z danych GUS wynika, że co ósmy Polak może ubiegać się o zasiłek z pomocy społecznej. To poziom najwyższy od pięciu lat.

http://humomundo.pl/2014/06/coraz-wieksze-ubostwo-zielonej-wyspy/

Quote:
Z wyliczeń wynika że wyborca ma do dyspozycji 15,80zł dziennie na przeżycie, natomiast poseł europarlamentu w najgorszym wypadku 2333,3 zł dziennie na swoją egzystencję.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-Polsce-co-siodmy-pracownik-to-tzw-biedny-pracujacy-7235030.html

Quote:
Wbrew pozorom bieda nie dotyczy tylko bezrobotnych. W Polsce mamy wysoki odsetek osób pracujących, ale ubogich. Z analizy Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że co 7. pracujący Polak żyje we względnym ubóstwie.

(...) Granicę biedy danego człowieka wyznacza dochód wynoszący 60% mediany w danym kraju. W Polsce mediana płac wg GUS wynosi 3100 zł brutto (2200 zł netto), zatem granicę biedy wyznacza dochód miesięczny 1850 zł brutto (1355 zł netto). Trzeba napisać to wprost – osoby osiągające dochód miesięczny mniejszy od ok. 1355 zł miesięcznie to biedacy z definicji.

http://detektywprawdy.pl/2015/02/12/o-biedzie-w-polsce-sie-nie-mowi-to-temat-tabu/

Quote:
W Polsce ubóstwo pracujących jest problemem bagatelizowanym. Rządzący zdają się nie zauważać, że 23,1% pracujących Polaków zarabia mniej, niż wynosi 2/3 mediany płacy w kraju.

Na dodatek marzy się nauczycielom, by zwiększyć stały składnik wynagrodzenia zasadniczego, kosztem pomniejszenia komunistycznych dodatków, wypłacanych za np: nadwymiarowe godzinny, czy dodatki funkcyjne lub motywacyjne ?!

Moim zdaniem, dodatki te dawno powinny być zlikwidowane, jak to się stało w innych zawodach. Ludzie dziś często pracują powyżej normy godzinowej za minimalne wynagrodzenie i nikt im za te nadgodziny nie płaci. A cóż to takiego dodatek funkcyjny czy motywacyjny? Czyżby pracownicy Oświaty łaskę Pańską robili, że idą do pracy?! Trzeba im dodatkowej zachęty finansowej by

zechciało im się iść do pracy? Nauczyciele chyba zapomnieli, iż poprzedni ustrój się w Polsce skończył, a wraz z nim przywileje, - które moim zdaniem są przyznawane za nic. Bo jak nazwać pracę kogoś kto niby ma nauczać dzieci, a tak naprawdę to zwala ten obowiązek nauki na rodziców?

http://natemat.pl/79197,zrezygnujmy-z-prac-domowych-dzieci-do-nocy-nadganiaja-program

Quote:
Lekcje do 15, potem dwie godziny na świetlicy, a po powrocie do domu kolejne trzy-cztery godziny spędzone nad pracą domową – tak wygląda typowy dzień ucznia polskiej podstawówki lub gimnazjum. Dzieci nie mają czasu, by rozwijać swoje zainteresowania – w zamian do nocy ślęczą nad książkami, by "gonić program". (...) Nauczyciele często nie wyrabiają się z programem nauczania i jego część pozostawiają dzieciom i ich rodzicom do opanowania w domu. Mało tego. By dogonić program biorą korepetycje.

Co do korepetycji, to nauczyciele mogą prowadzić pozaszkolną działalność edukacyjną, ale niepisaną zasadą jest, że nie udzielają korepetycji swoim uczniom, choć życie pokazuje co innego, iż często uczą popołudniami swoich uczniów i biorą za to pieniądze. Dlatego w mediach pełno jest ogłoszeń co do tego typu działalności. Czyż to nie hipokryzja, by napędzać sobie 'klientów' wykorzystując do tego etat w szkole ?

Za poprzedniego ustroju był nakaz pracy dla osób pełnoletnich, więc w większości rodzice pracowali w zakładach pracy lub w gospodarstwach rolnych, a wtedy każdy dorosły pracował 8 godzin, i jakoś musiano godzić obowiązki rodzicielskie z pracą i szkołą. Poza tym program nauczania był o połowę lżejszy w objętość wiedzy do przyswojenia, więc dzieci zazwyczaj same mogły odrobić sobie prace domowe, a pomoc rodziców była minimalna i raczej spełniała rolę nadzoru, a nie nauczyciela.

Kiedyś wystarczył zwykły elementarz przekazywany z "klasy do klasy" następnym rocznikom, a dziś każdego roku rodzice kupują coraz to inne podręczniki szkolne, które są napisane chyba przez wariatów naukowych. Po co? By dać dochody machinie oświatowych ździerców i oszustów pasożytujących na rodzicach, a dzieciom zrobić 'pranie mózgu'.

Po co bowiem zawyżać poziom nauczania, skoro to i tak do niczego nie doprowadzi, a dzieci coraz to trudniej radzą sobie z materiałem, tym bardziej, iż przecież intelektualnie i rozwojowo cofnięto je o rok wcześniej do odbycia szkoły? Chyba że po to, by nauczyciel dorabiał sobie na prywatnych korepetycjach z owego materiału nauczania.

Bo dziś niestety celowo wdraża się przeładowany program nauczania, by coraz to więcej dzieci sobie z nim nie radziła! Czemu?

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/choroby-psychiczne-rzeczywisty-problem-czy-celowe-dzialanie

Quote:
W ciągu ostatnich dwóch dekad drastycznie wzrosła liczba Polaków cierpiących na lżejsze i cięższe choroby związane z psychiką. Depresje, zaburzenia wynikające z uzależnień, nerwice i upośledzenia umysłowe, – te problemy mają już nawet dzieci. Tak wynika ze statystyk. (…) W ostatnich latach, średniorocznie, trafia do szpitali specjalistycznych ponad 1,5 mln pacjentów. Jest to najwyższy wskaźnik w skali całej Unii Europejskiej. Łącznie – prawie 9 mln Polek i Polaków cierpi na takie czy inne schorzenia psychiczne. Aż 10% spośród prawie 10 mln polskich dzieci i młodzieży wymaga opieki ze strony psychologów i psychiatrów. U młodzieży coraz więcej wykrywa się przypadków schizofrenii, nerwic, natręctw, anoreksji i bulimii. (…) Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w ostatnich latach zwiększyło się zapotrzebowanie na świadczenia z zakresu zdrowia psychicznego. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba pacjentów leczonych ambulatoryjnie zwiększyła się o połowę, a leczonych stacjonarnie o jedną trzecią. Podkreślono, że co najmniej 10 proc. dzieci i młodzieży (900 tys. osób do 18. roku życia) wymaga opieki i pomocy psychiatryczno-psychologicznej. Skąd aż taka nadgorliwość ?

Klucz leży bowiem w pieniądzach. (…) Wzrasta zatem liczba poradni zdrowia psychicznego, gdzie znaczna ich część to poradnie prywatne, które mają podpisany kontrakt z NFZ, – a więc finansowane są ze środków publicznych. Jest to zatem sposób na „zarabianie na pacjencie”. Aby było to możliwe, trzeba „stworzyć” odpowiednią liczbę pacjentów, by system generował odpowiedni zysk finansowy dla właścicieli tych poradni. (…) Czyż zatem nie jest to dziwne że, system medyczny, który ma leczyć, sam generuje choroby u swych pacjentów i to już od niemowlęctwa, by potem zarabiać na ich leczeniu ?

Podobnie sprawa ma się z oświatą, zatem jest to celowe działanie systemu.

Mamy niż demograficzny, więc dzieci jest coraz to mniej, a widać to po likwidacji szkół i przedszkoli.

Natomiast GUS w raporcie za rok 2014 stwierdza:

Quote:
Szacuje się, że w końcu 2014 r. ludność Polski liczyła ok. 38484 tys. osób, tj. o 12 tys. mniej niż w końcu 2013 r. Miniony rok był trzecim z kolei, w którym odnotowano spadek liczby ludności po notowanym wcześniej (w latach 2008-2011) wzroście.

http://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5468/12/5/1/podstawowe_informacje_o_rozwoju_demograficznym_polski_do_2014.pdf

Widać zatem, iż liczba narodzonych dzieci nam wciąż spada, i to całej Polsce.

http://s3.egospodarka.pl/grafika/demografia/Rozwoj-demograficzny-Polski-2014-TQfyYF.jpg

Więc żeby utrzymać rozpadający się system oświatowy, trzeba zrobić wszystko by dzieci były przemęczone nauką i zniechęcone do szkoły, bowiem wtedy przeróżne poradnie 'Psychologiczno-pedagogiczne' mają się czym zajmować i brać za to pieniądze np: z NFZ czy MEN, lub kasy gminnej. Oczywiście poradnie te będą zachęcały rodziców by Ci wyrażali zgodę na nie promowanie własnego dziecka do następnej klasy, w celu poprawy nauki i lepszego przyswojenia materiału, ale głównym celem jest to, że te dzieci które pozostaną ponownie jeszcze raz w tej samej klasie, załatają niedobory ilościowe dzieci spowodowane niżem demograficznym!

Tak środowisko oświatowe chroni swoje miejsca pracy!

A wiadomo, na każdego ucznia idzie rocznie 5000 zł subwencji oświatowej, więc trzeba utrzymać stały poziom uczniów, by system szkolny na tym zarabiał, z drugiej zaś strony wymaga się od rodziców szczegółowego diagnozowania przyczyny dysfunkcji szkolnych, więc zarobią na tym też... lekarze, czy farmaceuci, finansowani przez NFZ, lub opłacani prywatnie przez rodziców.

Jak widać, wszystko to kręci się wokół pieniędzy, i to wielkich pieniędzy, - których nauczycielom wciąż brak i brak,..

 

 

 

Ocena: 

0
Nie ma jeszcze ocen

Komentarze

Portret użytkownika nauczycielka

To prawda, że system szkolny

To prawda, że system szkolny jest chory. Ale akurat nauczyciele na to wpływu nie mają (ani na programy nauczania). Ale to, że nauczyciele chcą godziwie zarabiać, chyba nie powinno nikogo oburzać? Mam trzy fakultety (w trakcie pracy domagano się ode mnie, aby się kształciła, ale za studia musiałam płacić sama!), obowiązków tyle, że pracuję zdecydowanie więcej niż 40 godzin tygodniowo (trudno uwierzyć? Zapraszam do szkoły). Pracy papierkowej coraz więcej (biurokracja nas dobija, a ewaluajca wewnetrzna i zewnętrzna potrafi doprowadzić do szału każdego normalnego człowieka). Młodzież i dzieci- coraz więcej problemów wychowawczych, czasem modlę się, aby dzwonek zadzwonił, bo brakuje mi sił i cierpliwości (ne tylko dzieci leczą się na nerwicę, nauczyciele coraz częściej funkcjonują n atabletkach uspokajających). Teraz pieniadzie- zarazbiam jakieś 2300 na rękę z dodatkami wszelkimi (nauczyciel mianowany z kilkunastoletnim stażem pracy). Mam etat. 300 zł wydaję na dojazdy do szkoły. Jeśli "sprawidliwość społeczna" osiągnie swój cel i zabierzecie mi dodatki, zarobię jakieś 1900 zł ( z czego 300 pójdzie na dojazdy, czyli na rękę: 1600). I wtedy...dziękuję bardzo, rezygnuję z pracy. Na miejscu mam rózne markety, nie musiałabym dojeżdżać i zarobię tyle samo, a odpowiedzialności, zmartwień, pracy o wiele mniej! 8 godzin i do domu - a potem mogę o pracy zapomnieć! Teraz praca mi się nie kończy, ciągle też każą mi się doksztalcać (wiele, wiele godzin zasiadówek do póxnej nocy w tygodniu lu weekendowych wyjazdów do wiekszych miast w pobliżu- konferencje , szkolenia, dodam, kompletnie do niczego mi niepotrzebne, al pan każde, sługa musi! Ogromna strata czasu, frustracje, wydane pieniądze- no bo za dojazd nikt mi nie zapłaci). 
 
Jeśli ktoś nie pracował w szkole, nie ma pojęcia, jak to wygląda. Lubiłam portal "Zmiany"..ale widzeęnawet tu- nagonka na nauczycieli.  Od lat nie byłam z rodziną na normalnych wakacjach, bo za mało zarabiam. 20 lat spłacałam mieszkanie w bloku. Niczego nie mogłam zaoszczędzić, bo ciągle musiałam jakieś płatne kursy i podyplomówki robić. Naprawdę te 2300 z dodatkami to tak strasznie dużo...? Powinnam zarabiać mniej? Ja już nawet nie chcę więcej. Nie zabierajcie mi tego, co mam...:((((((

Portret użytkownika asdw

Nie chce mi się nawet czytać

Nie chce mi się nawet czytać twoich wypocin . Sam z wykształcenia jestem nauczycielem , wiem jaki poziom reprezentują ci ludzie. Powiem tylko, nauczycielami zostali tylko największe życiowe ofermy nie potrafiące dosłownie nic , wszyscy inni zaczepili się w zachodnich koncernach , pootwierali własne firmy lub wyjechali na zachód . Ci co już naprawdę nic nie potrafili zostali nauczycielami.

Portret użytkownika kaj_tek

asdw napisał: Nie chce mi się

asdw wrote:

Nie chce mi się nawet czytać twoich wypocin . Sam z wykształcenia jestem nauczycielem , wiem jaki poziom reprezentują ci ludzie. Powiem tylko, nauczycielami zostali tylko największe życiowe ofermy nie potrafiące dosłownie nic , wszyscy inni zaczepili się w zachodnich koncernach , pootwierali własne firmy lub wyjechali na zachód . Ci co już naprawdę nic nie potrafili zostali nauczycielami.

A niektórzy obciągają [...] turystom z zagranicy, i też nieźle zarabiają, co asdw? "zostali tylko największe życiowe ofermy nie potrafiące dosłownie nic" "sam jestem nauczycielem" - to wiele tłumaczy.

"

"Takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie"

zapewne ten cytac Ci nic nie mówi. Jewłopie, zrozum, że jeżeli naszych dzieci (Twoich nie, bo ich nie masz) nie będą uczyć ludzie dobrze opłacani, to te dzieci skończą na kasie w biedronce.

Portret użytkownika excar

A ty co za bzdury wypisujesz

A ty co za bzdury wypisujesz ? Praca w korporacji czy wyjazd za granicę to ma byc dowód na jakąś wyższośc intelektualną czy coś podobnego? Praca w korporacji to jest dopiero eksploatowanie ludzi. To ten żydowski socjalizm po 89roku jest winien temu drastycznemu spadkowi dochodu polskiego społeczeństwa. To system po 89 roku stworzył rozrost biurokracji z 200tysiecy  do 1.3 miliona sfery nieprodukcyjnej.To system tworzy biedę a potem receptę w postaci MOPSÓW GOPSÓW i tysięcy nowych urzędników.Takich przykładów mozna setki. Budżet jest DOJONY nie przez klasę niższych urzędników tylko przez zarządzających od stopni kierowniczych aż do ministrów.Tu poniżej są nasze miejsca pracy min

Portret użytkownika T

Nauczycielko bzdury piszesz i

Nauczycielko bzdury piszesz i to jeszcze okropną polszczyzną. Masz rację może były lepszy pożytek z Ciebie w markecie niż za katedrą skoro masz takie podejście. W markecie byś pracowała za 1300.- na rękę świątek, piątek oraz po nocach wówczas byś doceniła to co masz a nie jęczała, że Ci źle. 

Portret użytkownika excar

Masz gościu "T" naprawdę mały

Masz gościu "T" naprawdę mały móżdżek. Czemu to zamiast pomyśleć aby wszystkim było lepiej to chcesz równać w dół. 1300 to powinien byc zasiłek dla bezrobotnego i to stały bez ograniczenia czasowego. Polacy powinni myslec o wyrwaniu sie z tego niewolniczego systemu i walczyc chociaz o połowę tego co mają ludzie na tych samych stanowiskach w Europie zachodniej. Jak sie panu J.Martins  nie podoba ludziom zapłacic dobrze w Stonce bo mu ciężko,bo mu się nie opłaca to niech zwija interes a przyjdzie taki co mu się opłaci.

Portret użytkownika nauczycielka

Jeśli już zarzuca mi Pan

Jeśli już zarzuca mi Pan okropną polszczyznę (chodzi Panu o literówki zapewne), to sam powinien Pan popracować nad interpunkcją i składnią.  Wytykanie komuś błędów chyba do czegoś jednak zobowiązuje.
Po drugie- nie jęczę, że mi źle, bronię się przed niesprawiedliwym osądem ze strony ludzi, którzy najwidoczniej nie mają pojęcia o pracy w szkole. Nie piszę też bzdur, proszę mnie nie obrażać. Moje koleżanki z  Biedronki zarabiają po kilku latach właśnie ok. 1600 zł na rękę (kierownicy działu więcej). 
 
Mam dość wyzywania mnie od nierobów, cwaniaków, chciwców i nieudaczników. Bardzo ciężko pracuję i chcę być godziwie za moją pracą wynagradzana. Mam też dość dofinansowywania oświaty (drukowanie testów i całej dokumentacji w domu, na własnej drukarce, kupowanie własnych pomocy dydaktycznych, rekwizytów teatralnych, teczek dla chórzystów, wożenia uczniów na konkursy moim samochodem za moje pieniądze i wiele innych). Mam dość rad szkoleniowych, które są pozbawione sensu a trwają po kilka godzin dziennie. Mam dość wiecznego kontrolowania mnie i wytykania błędów. Dość nonsensownej biurokracji i ciągłych zmian na gorsze. 
 
 

Portret użytkownika gacek

Zastanawiam się, gdzie tu

Zastanawiam się, gdzie tu artykuł, bo same odsyłacze widzę, jakby autorowi nie chciało się zebrać do kupy zebranych wiadomości, a potem ująć ich w formę własnego tekstu. Już pierwsze zdanie wprowadza dysonans: nie do końca rozumiem, dlaczego przechodzień, który widzi napis w oknie Ministerstwa od razu staje się czytelnikiem ( bo przeczytał?), a nie jest nadal zwykłym przechodniem. 
No, dość marudzenia, bo przecież nie o to chodzi. Ad rem: system nauczania w naszym kraju jest chory, a ofiar tej choroby należy szukać i wśród nauczycieli i wśród uczniów. Pomjam jakość proponowanego nauczania, które zamiast rozwijać, nadal, jak za dawnych czasów twory zastępy przeciętniactwa, wtłaczając co bardziej  kreatywne jednostki w ramy nudnego systemu i dając w nagrodę nikomu niepotrzebny świstek promocji do następnej klasy.
Nauczyciele są wypaleni zawodowo. Mniemam, że wielu z nich podejmowało ten zawód w przekonaniu, że są w stanie coś zmienić, nauczyć dzieci i młodzież samodzielnego oglądu świata, ale tryby machiny edukacyjnej szybko ustawiły ich na pożądanym dla siebie miejscu, zaś ci, co darli się, że tak nie chcą, szybko musieli odejść. Tym, którzy zostali, prawdę mówiąc, współczuję harówki, bo jeśli ktoś myśli, że nauczyciel pogada przez kilka godzin, a potem ma fajrant, jest w błędzie.
Pytanie, czy żądania nauczycieli w zakresie podwyżek są zasadne, służy jedynie poddaniu w wątpliwość sensowności ich pracy, musi budzić w tej grupie poczucie niedowartościowania i społecznej niewdzięczności za trud nauczania dzieci tegoż społeczeństwa. W innych kulturach, choćby azjatyckich, zawód nauczyciela cieszy się ogromnym prestiżem społecznym, i nikomu - ani uczniom, ani rodzicom - nie wpadnie nawet do głowy, by to kwestionować, ani też wypominać im zarobione (własną pracą zresztą) pieniądze.
U nas, jak najbardziej jest to w modzie, bo niby dlaczego nauczyciel ma miec lepiej od policjanta? Albo sprzedawcy? W ogóle, jak śmie czegoś żądać?
Tak rozumując, wszyscy powinniśmy zgodzić się na zastaną rzeczywistość i nie chcieć niczego.

Portret użytkownika Pulsar

gacek napisał:Zastanawiam

gacek wrote:
Zastanawiam się, gdzie tu artykuł, bo same odsyłacze widzę, jakby autorowi nie chciało się zebrać do kupy zebranych wiadomości, a potem ująć ich w formę własnego tekstu.

Masz słuszną rację,.. nie jest to artykuł, a raczej moje luźne spostrzeżnie na ten temat. Moim zamiarem nie było napisanie artykułu, ale poddanie pod dyskusję owych wywodów i spostrzeżeń.

Portret użytkownika Helmut

Za wypowiedź dałem Ci "+",

Za wypowiedź dałem Ci "+", ale za tę drugą część Smile Nie zgadzam się jednak z żądaniami nauczycieli ... chociaż zgrugiej strony nie dziwię się, że MOGĄ WALCZYĆ o swoje. Ja jako przeciętny człowiek, zarabiający nieco powyżej minimalnej krajowej nie mogę sobie na to pozwolić. Muszę "zapierdzielać" na to minimum w pocie czoła, a jak zarządam podwyżki to co najwyżej "figę z makiem" zobaczę, a niemal na pewno robotę stracę. Tylko dlatego, że działam jako jednostka, bo każdy się boi i dba jedynie o własny tyłek, harując za to samo minimum pokątnie narzekając jaki to "złodziej" ten jego pracodawca. 

Portret użytkownika gacek

Dzięki za

Dzięki za plusika:)
Oczywiście, możesz się nie zgadzać z żądaniami nauczycieli, nie zamierzam Cię do zmiany zdania namawiać:) Z mojego punktu widzenia kwoty wskazane przez Związki Zawodowe są stosunkowo niskie, a robieżność miedzy płacą stażysty i nauczyciela mianowanego - niewielka. Za to praca, wymagająca.
Jeżeli chodzi o ogólne płace minimalne to wręcz wstydliwe dla Polski, że są one na takim poziomie, jakim są, bo jest niewystarczający na nic, z wyjątkiem przeżycia i to też niespecjalnie komfortowego.
W tym kontekście rozumiem rozgoryczenie osób, które nie mają możliwości wynegocjowania wyższych zarobków z pracodawcą, ale skoro nauczyciele, czy inne grupy zawodowe próbują, to może niech sobie próbują. Nie przeszkadzajmy im złośliwościami, bo pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie, a jeżeli już, to grosze, bo przecież zarobki w Polsce groszami stoją.

Portret użytkownika truthrevealer

Polska szkoła napędza dzieci

Polska szkoła napędza dzieci do wyścigu szczurów od wczesnych lat życia, demoralizuje, ogłupia, ale taki właśnie jest cel szkoły, w kótrej zamyka się na siłę dzieci i traktuje jakby  wszystkie były takimi samymi robotami, które mają nie  czuć więzi społecznych i nie myśleć już w szkole jak i w przyszłości. Można powiedzieć że przypomina to tresurę zwierząt do pracy w niewolniczym społeczeństwie.  

Portret użytkownika RobertM4

Ano dlatego właśnie

Ano dlatego właśnie obładowują taką dużą ilością nauki, aby nie miały czasu na myślenie, tylko bezmyślnie wkuwali formułki nic z nich nie rozumiejąc. Po to są właśnie ciągle promowane testy (tak/nie), a nie intelekt. No i oczywiście koncerny farmaceutyczne mają na tym wszystkim jak najwięcej zarobić, robiąc z dzieci frustratów, etc.

Strony

Skomentuj