Nauczyciele – ofiary? Czy słudzy chciwego systemu?

Kategorie: 

Źródło: Internet

Na szybach okiennych w budynkach należących do Oświaty można zobaczyć kartki informujące o proteście pracowników oświaty. Pierwsze zdanie od razu powala na kolana czytelnika, i rodzi oburzenie...

 

Quote:
OGÓLNOPOLSKI PROTEST PRACOWNIKÓW OŚWIATY

 

Nauczyciele zarabiają za mało: stale rośnie różnica pomiędzy średnią płacą pedagoga (3 600 zł), a średnią krajową (4 379 zł).

 Wzrost wynagrodzeń nauczycieli zamrożony jest od trzech lat!

Przeglądając internet w tej sprawie, znalazłem takie oto info:

http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/protest-nauczycieli-w-warszwie-bedzie-ich,21,0,1763605.html

Quote:

Związkowcy chcą podwyżek płac nauczycieli o 10 proc. w 2016 r. Przypominają, że obecny - 2015 r. jest trzecim z rzędu, w którym nauczyciele nie dostaną podwyżek. Po raz ostatni płace zasadnicze nauczycieli wzrosły we wrześniu 2012 r. (w zależności od ich stopnia awansu zawodowego od 83 zł do 114 zł). W efekcie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi brutto: stażysty - 2265 zł, nauczyciela kontraktowego - 2331 zł, nauczyciela mianowanego - 2647 zł, nauczyciela dyplomowanego - 3109 zł.

 

ZNP chciałby wrócić do sytuacji, gdy nauczyciele otrzymywali podwyżki w styczniu, a nie we wrześniu. Opowiada się także za zwiększeniem udziału wynagrodzenia zasadniczego w tzw. średnim wynagrodzeniu nauczycieli wynikającym z ustawy Karta Nauczyciela. Obecnie wynosi ono około 63 proc., na pozostałe 37 proc. składają się różne dodatki do płacy zasadniczej takie, jak np. wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe, dodatek funkcyjny, dodatek motywacyjny. Jak podkreślają związkowcy to wynagrodzenie zasadnicze jest tym, które decyduje o rzeczywistej płacy nauczycieli.

Związkowcy będą w sobotę protestować również przeciw likwidacji szkół i przedszkoli. Zwracają uwagę, że od 2007 r. zamknięto ponad dwa tysiące szkół. Jak zaznaczają, często przy biernej postawie resortu edukacji.

Komentując dla PAP zapowiedzianą na sobotę manifestację ZNP rzeczniczka prasowa MEN Joanna Dębek, przytoczyła wypowiedź minister edukacji o wzroście nakładów na edukację w ostatnich 10 latach o 15 mld zł. Przypomniała, że w 2004 r. subwencja oświatowa wynosiła 25 mld zł, w roku 2014 wynosiła 40 mld zł, w tym samym czasie liczba uczniów zmalała o 23 proc., a liczba nauczycieli zmalała o 11 proc.

 

Co o tym sądzić?

Moim zdaniem to czyste bezprawie! Jakim prawem nauczyciele chcą podwyżek, skoro dzieci ubywa, a nakłady na oświatę rosną, mimo iż w Polsce panuje coraz to powszechniej bieda i społeczeństwo ubożeje?! Po tym jak żyją Polacy i co kupują można domniemywać, iż rządowe statystyki w sprawie ubóstwa są zaniżone o połowę.

http://finanse.wp.pl/kat,1036117,title,Polska-bieda-coraz-wieksza,wid,16644735,wiadomosc.html?ticaid=114b30&_ticrsn=5

Quote:
Polska bieda coraz większa - Z danych GUS wynika, że co ósmy Polak może ubiegać się o zasiłek z pomocy społecznej. To poziom najwyższy od pięciu lat.

http://humomundo.pl/2014/06/coraz-wieksze-ubostwo-zielonej-wyspy/

Quote:
Z wyliczeń wynika że wyborca ma do dyspozycji 15,80zł dziennie na przeżycie, natomiast poseł europarlamentu w najgorszym wypadku 2333,3 zł dziennie na swoją egzystencję.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-Polsce-co-siodmy-pracownik-to-tzw-biedny-pracujacy-7235030.html

Quote:
Wbrew pozorom bieda nie dotyczy tylko bezrobotnych. W Polsce mamy wysoki odsetek osób pracujących, ale ubogich. Z analizy Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że co 7. pracujący Polak żyje we względnym ubóstwie.

(...) Granicę biedy danego człowieka wyznacza dochód wynoszący 60% mediany w danym kraju. W Polsce mediana płac wg GUS wynosi 3100 zł brutto (2200 zł netto), zatem granicę biedy wyznacza dochód miesięczny 1850 zł brutto (1355 zł netto). Trzeba napisać to wprost – osoby osiągające dochód miesięczny mniejszy od ok. 1355 zł miesięcznie to biedacy z definicji.

http://detektywprawdy.pl/2015/02/12/o-biedzie-w-polsce-sie-nie-mowi-to-temat-tabu/

Quote:
W Polsce ubóstwo pracujących jest problemem bagatelizowanym. Rządzący zdają się nie zauważać, że 23,1% pracujących Polaków zarabia mniej, niż wynosi 2/3 mediany płacy w kraju.

Na dodatek marzy się nauczycielom, by zwiększyć stały składnik wynagrodzenia zasadniczego, kosztem pomniejszenia komunistycznych dodatków, wypłacanych za np: nadwymiarowe godzinny, czy dodatki funkcyjne lub motywacyjne ?!

Moim zdaniem, dodatki te dawno powinny być zlikwidowane, jak to się stało w innych zawodach. Ludzie dziś często pracują powyżej normy godzinowej za minimalne wynagrodzenie i nikt im za te nadgodziny nie płaci. A cóż to takiego dodatek funkcyjny czy motywacyjny? Czyżby pracownicy Oświaty łaskę Pańską robili, że idą do pracy?! Trzeba im dodatkowej zachęty finansowej by

zechciało im się iść do pracy? Nauczyciele chyba zapomnieli, iż poprzedni ustrój się w Polsce skończył, a wraz z nim przywileje, - które moim zdaniem są przyznawane za nic. Bo jak nazwać pracę kogoś kto niby ma nauczać dzieci, a tak naprawdę to zwala ten obowiązek nauki na rodziców?

http://natemat.pl/79197,zrezygnujmy-z-prac-domowych-dzieci-do-nocy-nadganiaja-program

Quote:
Lekcje do 15, potem dwie godziny na świetlicy, a po powrocie do domu kolejne trzy-cztery godziny spędzone nad pracą domową – tak wygląda typowy dzień ucznia polskiej podstawówki lub gimnazjum. Dzieci nie mają czasu, by rozwijać swoje zainteresowania – w zamian do nocy ślęczą nad książkami, by "gonić program". (...) Nauczyciele często nie wyrabiają się z programem nauczania i jego część pozostawiają dzieciom i ich rodzicom do opanowania w domu. Mało tego. By dogonić program biorą korepetycje.

Co do korepetycji, to nauczyciele mogą prowadzić pozaszkolną działalność edukacyjną, ale niepisaną zasadą jest, że nie udzielają korepetycji swoim uczniom, choć życie pokazuje co innego, iż często uczą popołudniami swoich uczniów i biorą za to pieniądze. Dlatego w mediach pełno jest ogłoszeń co do tego typu działalności. Czyż to nie hipokryzja, by napędzać sobie 'klientów' wykorzystując do tego etat w szkole ?

Za poprzedniego ustroju był nakaz pracy dla osób pełnoletnich, więc w większości rodzice pracowali w zakładach pracy lub w gospodarstwach rolnych, a wtedy każdy dorosły pracował 8 godzin, i jakoś musiano godzić obowiązki rodzicielskie z pracą i szkołą. Poza tym program nauczania był o połowę lżejszy w objętość wiedzy do przyswojenia, więc dzieci zazwyczaj same mogły odrobić sobie prace domowe, a pomoc rodziców była minimalna i raczej spełniała rolę nadzoru, a nie nauczyciela.

Kiedyś wystarczył zwykły elementarz przekazywany z "klasy do klasy" następnym rocznikom, a dziś każdego roku rodzice kupują coraz to inne podręczniki szkolne, które są napisane chyba przez wariatów naukowych. Po co? By dać dochody machinie oświatowych ździerców i oszustów pasożytujących na rodzicach, a dzieciom zrobić 'pranie mózgu'.

Po co bowiem zawyżać poziom nauczania, skoro to i tak do niczego nie doprowadzi, a dzieci coraz to trudniej radzą sobie z materiałem, tym bardziej, iż przecież intelektualnie i rozwojowo cofnięto je o rok wcześniej do odbycia szkoły? Chyba że po to, by nauczyciel dorabiał sobie na prywatnych korepetycjach z owego materiału nauczania.

Bo dziś niestety celowo wdraża się przeładowany program nauczania, by coraz to więcej dzieci sobie z nim nie radziła! Czemu?

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/choroby-psychiczne-rzeczywisty-problem-czy-celowe-dzialanie

Quote:
W ciągu ostatnich dwóch dekad drastycznie wzrosła liczba Polaków cierpiących na lżejsze i cięższe choroby związane z psychiką. Depresje, zaburzenia wynikające z uzależnień, nerwice i upośledzenia umysłowe, – te problemy mają już nawet dzieci. Tak wynika ze statystyk. (…) W ostatnich latach, średniorocznie, trafia do szpitali specjalistycznych ponad 1,5 mln pacjentów. Jest to najwyższy wskaźnik w skali całej Unii Europejskiej. Łącznie – prawie 9 mln Polek i Polaków cierpi na takie czy inne schorzenia psychiczne. Aż 10% spośród prawie 10 mln polskich dzieci i młodzieży wymaga opieki ze strony psychologów i psychiatrów. U młodzieży coraz więcej wykrywa się przypadków schizofrenii, nerwic, natręctw, anoreksji i bulimii. (…) Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w ostatnich latach zwiększyło się zapotrzebowanie na świadczenia z zakresu zdrowia psychicznego. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba pacjentów leczonych ambulatoryjnie zwiększyła się o połowę, a leczonych stacjonarnie o jedną trzecią. Podkreślono, że co najmniej 10 proc. dzieci i młodzieży (900 tys. osób do 18. roku życia) wymaga opieki i pomocy psychiatryczno-psychologicznej. Skąd aż taka nadgorliwość ?

Klucz leży bowiem w pieniądzach. (…) Wzrasta zatem liczba poradni zdrowia psychicznego, gdzie znaczna ich część to poradnie prywatne, które mają podpisany kontrakt z NFZ, – a więc finansowane są ze środków publicznych. Jest to zatem sposób na „zarabianie na pacjencie”. Aby było to możliwe, trzeba „stworzyć” odpowiednią liczbę pacjentów, by system generował odpowiedni zysk finansowy dla właścicieli tych poradni. (…) Czyż zatem nie jest to dziwne że, system medyczny, który ma leczyć, sam generuje choroby u swych pacjentów i to już od niemowlęctwa, by potem zarabiać na ich leczeniu ?

Podobnie sprawa ma się z oświatą, zatem jest to celowe działanie systemu.

Mamy niż demograficzny, więc dzieci jest coraz to mniej, a widać to po likwidacji szkół i przedszkoli.

Natomiast GUS w raporcie za rok 2014 stwierdza:

Quote:
Szacuje się, że w końcu 2014 r. ludność Polski liczyła ok. 38484 tys. osób, tj. o 12 tys. mniej niż w końcu 2013 r. Miniony rok był trzecim z kolei, w którym odnotowano spadek liczby ludności po notowanym wcześniej (w latach 2008-2011) wzroście.

http://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5468/12/5/1/podstawowe_informacje_o_rozwoju_demograficznym_polski_do_2014.pdf

Widać zatem, iż liczba narodzonych dzieci nam wciąż spada, i to całej Polsce.

http://s3.egospodarka.pl/grafika/demografia/Rozwoj-demograficzny-Polski-2014-TQfyYF.jpg

Więc żeby utrzymać rozpadający się system oświatowy, trzeba zrobić wszystko by dzieci były przemęczone nauką i zniechęcone do szkoły, bowiem wtedy przeróżne poradnie 'Psychologiczno-pedagogiczne' mają się czym zajmować i brać za to pieniądze np: z NFZ czy MEN, lub kasy gminnej. Oczywiście poradnie te będą zachęcały rodziców by Ci wyrażali zgodę na nie promowanie własnego dziecka do następnej klasy, w celu poprawy nauki i lepszego przyswojenia materiału, ale głównym celem jest to, że te dzieci które pozostaną ponownie jeszcze raz w tej samej klasie, załatają niedobory ilościowe dzieci spowodowane niżem demograficznym!

Tak środowisko oświatowe chroni swoje miejsca pracy!

A wiadomo, na każdego ucznia idzie rocznie 5000 zł subwencji oświatowej, więc trzeba utrzymać stały poziom uczniów, by system szkolny na tym zarabiał, z drugiej zaś strony wymaga się od rodziców szczegółowego diagnozowania przyczyny dysfunkcji szkolnych, więc zarobią na tym też... lekarze, czy farmaceuci, finansowani przez NFZ, lub opłacani prywatnie przez rodziców.

Jak widać, wszystko to kręci się wokół pieniędzy, i to wielkich pieniędzy, - których nauczycielom wciąż brak i brak,..

 

 

 

Ocena: 

0
Nie ma jeszcze ocen

Komentarze

Portret użytkownika ben

 Israfel cyt: No i nasuwa się

 Israfel cyt:
No i nasuwa się pytanie. Skoro nauczyciele mają tak dobrze, wysokie pensje i pewną pracę (Twoim zdaniem), to dlaczego nie poszedłeś uczyć?
Oczywiście wszyscy będziemy uczyć będziemy politykami   ministrami   itd ... stek bzdur w twym wykonaniu.Nie pisz  o odpolitycznieniu  nauczycieli,  jedna wielka klika  jak trzcina na wietrze  gdzie więcej dają tam się pochyla.

 

Portret użytkownika Israfel

Cieszę się, że Cię

Cieszę się, że Cię sprowokowałem do dyskusji :).
Oczywiście, że każdy musi robić to, co potrafi, czego się nauczył i do czego ma predyspozycje.
Nie rozumiem tylko postawy autora: "Inni mają lepiej, więc trzeba walczyć o równość - w dół". To takie typowo polskie. A czemu nie walczyć o wyrównanie w górę?
Nie zgodzę się z Twoją opinią o upolitycznieniu nauczycieli.
Wpisz w googlach: "kandydat na radnego nauczyciel" i wejdź w wyszukiwanie grafik. Zobacz, że pojawiają się wszystkie partie i niezależne komitety wyborcze. Znam nauczycieli, którzy od prawie 20 lat sa wierni swojej partii, mimo, że ta już niewiele znaczy i przez to w radzie miejskiej nie siedzieli od kilu kadencji.
Może masz pecha i mieszkasz w okręgu, gdzie PLS dominuje. Nie wszędzie tak jest.

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

Portret użytkownika Trak

Z przyjemnością mógłbym

Z przyjemnością mógłbym nauczać w szkole ale nie mogę.
Tak się składa, że przygotowuję uczniów na studia. Udzielam korepetycji. Nie wolno mnie zatrudnić w szkolnictwie, bo muszę najpierw sobię papiery załatwić - uprawnienia pedagogiczne (kursy, czas, kasa).
Dlatego, poprawiam po tych z uprawnieniami stan wykształcenia ich uczniów. Na politechnikę, po maturze, rzadko się oni kwalifikują, jeśli nie nadrobią braków z przedmiotów ścisłych.
Jestem z wykształcenia i pasji konstruktorem mechanikiem, dlatego, uznano, że z założenia nie potrafię bez przejścia odpowiednich kursów przekazać wiedzy uczniowi.
Po prostu, skrzywdzę go haniebnie.
Szczyt debilizmu! 
Ja, praktyk z doświadczeniem w przemyśle, wie mniej niż belfer po kursach - taki wniosek można wysnuć.
Uczyli mnie profesorowie bez takich uprawnień i wyuczyli skutecznie. Reszty nauczyło mnie życie i nie miało ono żadnych uprawnień pedagogicznych.
Są ludzie bez pasji i powołania do profesji, którą się zajmują, żadne kursy i uprawnienia tego nie zmienią.
Rzygać mi się chce, gdy muszę naprawiać "produkt" ich ciężkiej pracy.
Zabijają w młodzieży pasje i zainteresowania. Czas powiedzieć im - WON!

Portret użytkownika Israfel

Czy nie uważasz, że

Czy nie uważasz, że odpowiednie papiery do wykonywania niektórych zawodów są niezbędne? Nie chciałbyś mieszkać w domu zbudowanym przez domorosłego pseudoinżyniera, być operowanym przez amatora, albo broniony w sądzie z urzędu przez kogoś, kto wpadł na pomysł, że dosyć stania pod monopolowymi i założył sobie wczoraj kancelarię prawniczą.
 
A papierów nie musisz "załatwiać". Po prostu  musisz ukończyć kurs pedagogiczny. Uważam to za dobrą praktykę.
 
Jeżeli przestaniemy wymagać uprawnień i sprawdzać przygotowania do wykonywania zawodu, to będziemy mieli jak w GermanWings.
 
Pamiętaj, że czasy się zmieniły i kiedyś MUSIAŁ pracować każdy (jak nie pracował, to go "ganiali"). W efekcie prawie każdy robił to, co chciał.
Teraz wiele osób nie ma pracy i zatrudni się na jakimkolwiek stanowisku a wiele osób pracuje niezgodnie ze swoim wykształceniem, umiejętnościami, pasją itd, byle mieć pracę. W tej sytuacji weryfikacja jest niezbędna.
 
Super, że pomagasz ludziom uzupełnić braki w wiedzy. Tylko pomyśl na ile jest to wina wyłącznie nauczycieli a na ile samych uczniów. Młodzi ludzie żyją na luzie, inaczej niż poprzednie pokolenia. Dla niektórych pierwszym poważnym egzeminem jest matura, która decyduje o studiach. Wcześniej nie musza walczyć (jak nie chcą) bo i tak do jakiegoś gimazjum i liceum się dostaną). Potem przychodzi otrzeźwienie i konieczność brania korepetycji.
Zauważ, że masz kontakt tylko z tymi, którzy mają braki (z różnych powodów, w tym z powodu kiepskich nauczycieli, ale nie tylko).
Czy powinieneś oceniać pracę nauczycieli, nie wiedząc co jest tak na prawdę przyczyną braku wiedzy uczniów i mając jedynie kontakt z tymi, którzy nie dlai rady?
Nie przewijają się przez Twoje ręce ci, którzy nie mają problemów.
Chcesz zobaczyć drugi biegun polskiej edukacji? Wejdź na stronę dowolnego Kuratorium oświaty i zobacz ile osób jest laureatami konkursów. Jak dobrze przeczytasz listy, to zorientujesz się, że są wśród ich nauczycieli wybitni, tacy któzy przygotowują po kilkunastu laureatów i dominują w województwie.
Większość z tych nauczycieli i uczniów włożyła mnóstwo pracy w to, aby się znaleźć na takich listach. Nie ma wśród nich wielu geniuszy i samorodnych talentów. Podobnie jak wśród najsłabszych nie ma zbyt dużo głupków. Różnią się pewnie predyspozycjami, ale również wkładem pracy wykonanej przez lata.
 
Przy okazji powiem, żeby nie pozostawić niedomówienia, że nie uważam tych z najwyższymi ocenami za przyszłość naszego społeczeństwa. Nie wszyscy znajdą się w dorosłych realiach. Z pewnością wielu tzw. "przeciętniaków" wymyśli dobre biznesy, i zarobi konkretne pieniądze.
 
Aby podsumować całość powiem tak. Na szczęście rynek reguluje ststus takich osób jak Ty. Mimo, że nie masz uprawnieć, to zarabisz ucząc, bo ludzie się do Ciebie zgłaszają i chcą płacić. I to jest OK.

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

Portret użytkownika Trak

Otóż owe braki w wiedzy

Otóż owe braki w wiedzy wynikaja z nierozbudzenia w młodym człowieku zainteresowań, uświadomienia jemu jego predyspozycji, umiejętności krytycznego oglądu własnej osoby, odwagi cywilnej, odporności na trudy w dążeniu do celu. Za to wszystko winię tzw. pedagogów z papierami. Ich produktem jest osoba dorosła (maturzysta) a faktycznie dorosłe dziecko ciągle na etapie decyzji, co ze swoim pięknym życiem zrobić. I następuje bolesne zderzenie ze światem, do którego szkoła - właśnie przez swoją "pedagogiczność" - nie przygotowuje. Muszę być z konieczności nie korepetytorem ale wychowawcą zaszczepiającym na trudy i niesprawiedliwość tego świata.
Pozdrawiam.

Portret użytkownika Israfel

Nie sposób się z tobą nie

Nie sposób się z tobą nie zgodzić.
Mimo, że nie powinno się uogólniać i z pewnością jest jeszcze sporo nauczycieli z powołania, to z pewnością średnio rzecz biorąc, poziom przygotowania młodych ludzi do życia jest coraz niższy.
Myślę, że powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Od systemu szkolnictwa, przez nauczycieli, do zmiany wartości moralnych i konsumpcjonizmu w społeczeństwie.
Powodzenia w tym co robisz.
Z pewnością odwalasz kawał dobrej roboty.
Pozdrawiam.

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

Portret użytkownika Trak

Z przyjemnością mógłbym

Z przyjemnością mógłbym nauczać w szkole ale nie mogę.
Tak się składa, że przygotowuję uczniów na studia. Udzielam korepetycji. Nie wolno mnie zatrudnić w szkolnictwie, bo muszę najpierw sobię papiery załatwić - uprawnienia pedagogiczne (kursy, czas, kasa).
Dlatego, poprawiam po tych z uprawnieniami stan wykształcenia ich uczniów. Na politechnikę, po maturze, rzadko się oni kwalifikują, jeśli nie nadrobią braków z przedmiotów ścisłych.
Jestem z wykształcenia i pasji konstruktorem mechanikiem, dlatego, uznano, że z założenia nie potrafię bez przejścia odpowiednich kursów przekazać wiedzy uczniowi.
Po prostu, skrzywdzę go haniebnie.
Szczyt debilizmu! 
Ja, praktyk z doświadczeniem w przemyśle, wie mniej niż belfer po kursach - taki wniosek można wysnuć.
Uczyli mnie profesorowie bez takich uprawnień i wyuczyli skutecznie. Reszty nauczyło mnie życie i nie miało ono żadnych uprawnień pedagogicznych.
Są ludzie bez pasji i powołania do profesji, którą się zajmują, żadne kursy i uprawnienia tego nie zmienią.
Rzygać mi się chce, gdy muszę naprawiać "produkt" ich ciężkiej pracy.
Zabijają w młodzieży pasje i zainteresowania. Czas powiedzieć im - WON!

Portret użytkownika b@ron

czytam i oczom nie

czytam i oczom nie wierzę...daleko mi do popierania programów nauczania i bez wątpienia są nauczyciele lepsi i gorsi, ale dziwię się najazdom na nauczycieli...zanim Pulsar napiszesz takie wypociny to zastanów się tak na spokojnie czy gdyby nie było nauczycieli, ile dzieci umiało by pisać i czytać? jak rodzice cały dzień zapieprzają w kieracie...kto niby miałby ich czegoś nauczyć? jeden ma dwójkę inny trójkę dzieci i czasem łeb mu pęka i ma dosyć po cieżkim dniu pracy, gdy mu dzieci marudzą, a tutaj takie rzeczy... nauczyciel ma tych dzieci dziesiątki i każdym musi się zająć...co to nauczyciel nie bierze kartkówek do domu? nie przygotowuje się na drugi dzień?
MASAKRA Pulsar...twoje wypociny piszesz w myśl zasady "masz więcej niż płacę minimalną?...to nie narzekaj "
a to o poradniach psychologiczno pedagogicznych, to już żenada...ja pier..le , ty trzeźwy byłeś jak to pisałeś?
to może rozwiążmy szkoły, niech każdy uczy swoje dzieci...bezstresowo...przy okazji rozwiążmy owe placówki psychologiczno pedagogiczne i wiele innych...

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Pulsar

b@ron napisał:zanim Pulsar

b@ron wrote:
zanim Pulsar napiszesz takie wypociny to zastanów się tak na spokojnie czy gdyby nie było nauczycieli, ile dzieci umiało by pisać i czytać?

A czy do nauki czytania i pisania jest potrzebny nauczyciel?
Słyszałeś o edukacji domowej (określanej jako "spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą") ?
b@ron wrote:
a to o poradniach psychologiczno pedagogicznych, to już żenada...ja pier..le , ty trzeźwy byłeś jak to pisałeś?

Synku,... gówno o mnie wiesz a się tu mądrujesz.
Tak się składa że z tymi poradniami mam nonstop do czynienia i z własnej obserwacji i spostrzeżeń napisałem to co poddałem pod dyskusję. Mam szerszy punkt widzenia jak TY,.. już Ci to kiedyś pisałem, więc nie wyskakuj mi tu z głupimi aluzjami, bo właśnie Twój komentarz nic, a nic nie wnosi do tematu, a jedynie bijesz tu pianę.
 

Portret użytkownika b@ron

ty masz Pulsar, jedynie

ty masz Pulsar, jedynie wysokie mniemanie o sobie a nie "szerszy punkt widzenia" cały twój art to głupie aluzje...
mam rozumieć, że skoro ta szkoła i nauczyciele tak negatywnie wpływały ci na psychikę, to ty i twoje dzieci jesteście po podstawówce ? ( bo to konieczne) a potem nie robiłeś już żadnej szkoły ani dzieci nie posyłałeś dalej aby nie narażać się na ten potworny stres ?
A może kandyduj na prezydenta? wyciągniesz Polskę z długów...wszystkim dać minimalną płacę żeby było sprawiedliwie...
Co do punktów widzenia, to mój jest taki, że mamy skopany system, a ty zwaliłeś winę na nauczycieli...zresztą zapewne gdyby ktoś zasugerował że ty za dużo zarabiasz, strzępiłbyś się że komu jak komu ale tobie się należy.
Żeby mieć "szerszy punkt widzenia" pozbądź sie wcześniej klapek na oczach...i nie nazywaj innego zdania rozmówców "biciem piany"

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika lolo

Najlepiej jednych napuścić na

Najlepiej jednych napuścić na drugich pomijając zasadnicze problemy i @Pulsar znakomicie wpisuje się w tę retorykę albo - tak sobie myślę - jako "pożyteczny idiota" albo... strach nawet pomyśleć.
Ale interesujący jest CZAS ZAISTNIENIA tego strajku. Bo to czy nauczyciele coś dostaną na otarcie łez to nic nie jest przesądzone. Rolnicy sobie strajkują i strajkują, i strajkują... Natomiast niedługo są wybory... i widać lepiej aby - cokolwiek myślimy o nauczycielach to są to ludzie wykształceni i umiejący argumentować chociażby z praktyki prowadzenia lekcji a więc jednak należący do elity - nie mieli oni wpływu na wybory innych szczególnie gdy środowisko to, jak się zdaje, nie przepada za obecną władzą. Widać władza nie jest tak pewna swej wygranej, mimo wielu możliwości "cudów nad urną" i dąży do skłócenia społeczeństwa i wyeliminowania potencjalnych zagrożeń (no bo kto będzie słuchał "pazernych belfrów"). Chyba grunt pali się jej pod nogami.
 

 
Jacy ludzie - takie czasy.

Portret użytkownika lolo

Ja tylko ponownie zacytuję

Ja tylko ponownie zacytuję przy okazji Twojego wpisu: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". Czy da się odpowiedzialność za przyszłość narodu przeliczyć na pieniądze? Napisałem wcześniej, że reformy oświaty produkują debili ale pewnie do końca tak nie jest, dzięki wielu nauczycielom pracującym z poświęceniem nad CUDZYMI dziećmi bo im zależy. Mimo tak niesprzyjających warunków do nauczania.
Proponuję także - przy okazji - nie rozpatrywać wad nauczycieli tak bardzo bo może się okazać, że krytycy nie są wcale lepsi a może i gorsi.

 
Jacy ludzie - takie czasy.

Portret użytkownika suzej wen

Ja to bym chętnie pracował na

Ja to bym chętnie pracował na pół etetu bo tak pracują nauczyciele 1-7 a krzywda im się dzieje bo mylą to z pełnym etatem 160 godzin podręcznikowych tylko że podręcznik stary i w rzeczywistosci to każdy zapierda..... po 240 godzin w miesiącu mając niewiele więcej niż oni 
 
o co tyle szumu. ja to bym nie marudził zbytnio za taką kasę gdybym miał płatne wakacje i opalał się nad możem a kasa płynie na konto każdego miesiąca \
Źle wam to zrezygnujcie i znajdzie bardziej intratne zajęcie albo tyrajcie jak każdy człowiek w tym kraju po 12 godzin dziennie 

co ma być to będzie

Portret użytkownika nauczycielka

Nie, no coś mnie trafia.  Mój

Nie, no coś mnie trafia. 
Mój przeciętny tydzień: 
pn- trzy lekcje w szkole. NIby mało, ale już na drugi dzień mam 7. Więc po powrocie do domu siadam i przygotowuję się na następny dzień. Trzy z tych zajęć prowadzę bez podręcznika, muszę skserować (i wymyślić) karty pracy dla kilkudziesięciu osób. Kseruję na własnej drukarce. Zajmuje mi to czas do 15.00. NIE KŁAMIĘ !!!
Wt- 7 lekcji. Parę dyżurów. Wracam ledwo żywa. 7 lekcji to mordęga, hałas, oczy dookoła głowy, prowadzę: polski, muzykę, rytmikę, mam wychowawstwo, kółka. Wszystko to w ciągu JEDNEGO dnia. Po takim dniu muszę jeszcze przygotować się na następny dzien, ale nie mam siły na więcej, niż godzinę. Nie sprawdzam w tym dniu sprawdzianów.
Śr- 5 lekcji. Półprzytomna jadę na 7.30 (dyżur na świetlicy) do szkoły. Po szkole- musze zacząć sprawdzać testy, analizować różne sprawdziany- ZAWSZE coś mam do zrobienia, w szkole istnieje coś takiego jak pomiar dydaktyczny, więc nawet jeśli ja nie zrobię jakiegoś testu wewnętrznie, to w w KAŻDYM miesiącu mam do zrealizowania jakiś narzucony odgórnie test badający coś tam w danej klasie +dokładna analiza (analizę robi się parę godzin! Tabelki, wykresy, wnioski). 
CZw. - tylko 3 lekcje. Ale niestety, po trzech godzinach zasuwam na szkolenie- całoroczne. Trzygodzinne. W KAŻDY CZWARTEK. 
Pt- 5 lekcji- te już prowadzę resztką sił. W weekend wolnego nie mam, ZAWSZE mam coś do sprawdzenia, zanalizowania itp..
 
Dodatkowo- DWA razy w miesiącu mamy rady (szkoleniowe lub zwykłe). Trwają średnio od 3 do 5 godzin. A dwa ostatnie miesiące mieliśmy ewaluację w szkole. Miałam taki tydzień, że CODZIENNIE siedziałam w szkole (poza lekcjami) od 15.00 na zasiadówkach, raz wróciłam do domu o 21.00, a raz o 22.00
 
Co drugi weekend studiuję podyplomowo - nakaz dyrekcji. Płacę oczywiście sama za te studia. Trwają póltora roku. Już jedne takie skończyłam. I dwa długie roczne kursy!
Ale to nie wszystko. Są jeszcze wycieczki do realizacji (wisi się na telefonie- prywatnym, bo po lekcjach- i załatwia, pisze się obszerną dokumentację. Każdy uczeń np. musi mieć wypisaną datę ur., pesel, miesjce urodzenia i adres zamieszkania- ręcznie!!!! Do tego plan wycieczki, cele wycieczki, rozliczenie itp.). Miałam w II sem. dwie wycieczki z grupami po 35 osób!
Wycieczka trwa cały dzień najkrócej i wcale nie jest to "przyjemny czas"!!! Wracam umordowana do domu, a na drugi dzień- do roboty!
Konkursy- zostaje się po godzinach i indywidualnie przygotowuje dzieci. Brałam udział od września w 6 konkursach różnego typu (tj. uczniów przygotowywałam). Literackie, wokalne, przedmiotowe, artystyczne. Oczywiście na konkursy dowozi się dzieci własnym autem. Czasem dostanę delegację, czasem nie! Do tego normalnie miałabym powiedzmy 5 lekcji (koniec ok.13.00), a konkurs kończy się o 16.30 - ale tego mi się nie liczy! 
Ewaluacja wewnętrzna- setki ankiet do zredagowania, zanalizowania, wnioski, narzędzie, procedury- i tak cały rok, od wrzesnia do czerwca.
Projekt gimnazjalny- pechowcy, którym się takowy trafi w zasadzie mają przekichane, bo nie ma się już kiedy z tymi dzieciakami spotykać. Jak się trafi fajna grupa młodzieży, to sobie sami poradzą. Ale czasem trafi się taka, że wszystko prawie za nich musisz robić. Dokumentacja projektu- kilkanaście stron do wypełniania!
Każdy koniec semestru- FULL dokumentacji, pełno, aż mi się nie chce wymieniac. Z tych pożal się Boże ferii zimowych cały tydzień siedzę w domu i tworzę dokumentację, drugi tydzień mamy dyżury dla dzieci, "społecznie"- bo się biedactwom nudzi. Zabawy się im wymyśla, wyjazdy na basen i inne cuda na kiju. 
MAM TYLKO płacone za GODZINY LEKCYJNE!!!!!  JAK ZA ETAT! Bo za świetlicowe godziny płaci mi się mniej (stawka 60 minut), za rytmikę mniej (stwierdzono, że "nie mam wkalifikacji", ale prowadzić każą- jestem nauczycielem muzyki! Płacą za te godziny jak stażystce, a jestem nauczycielką mianowaną!). 
Ps. Za pomoce dydaktyczne (ozdabianie klasopracowni, gazetki ścienne wymieniane średnio co miesiąc), rekwizyty teatralne (prowadzę zajęcia teatralne w ramach karcianych- za to mi się nie płaci), ksero, drukowanie testów, podkłady muzyczne na różne zajęcia PŁACĘ SAMA. Przez 13 lat woziłam własny keyboard na plecach do szkoły, bo nie miałabym jak muzyki poprowadzić ani chóru. Do tego uczę polskiego, więc sprawdzania mam po sufit.
To sobie policz te pół etatu, bo coś mnie trafi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja już naprawdę nie wytrzymuję! JESTEM PRZEMĘCZONA, co roku jakieś chore zmiany nam MEN funduje! Nowe papiery! Ipety! (kolejna bzdura, która owocuje jedynie papierkową , bezsensowną robotą). Ze wszystkiego muszę sprawozdania pisać! Na każdego ucznia ze specyficznymi problemami- osobny program nauczania! Mam wrażenie, że moja praca się nie kończy.
 
Ciągle jakieś chore szkolenia po godzinach. Wiesz, jak super jest powlec się na takie szkolenia po siedmiu lekcjach w huku??? Kiedy już nie masz sił mówić(pracuję w sp i gimnazjum)?. A potem siedzisz i słuchasz bzdur do 18.00, a w żołądku burczy ci tak, że w całej sali słychać?
A te dyżury??? teraz każdy dyrektor na "wszelki wypadek" nas na te głupie dyżury wysyła. Efekt?Przez parę godzin pilnuję ścian w nieogrzewanej szkole!!! A jak chcę popracować, to własny laptopo muszę zabierać do szkoły, bo w szkole nie mam warunków do własnej pracy ani dostępu do drukarki!!!! A komputery to stare graty, które chodzą tak powoli, że niewiele zrobisz, zresztą, nie masz jak tam umieścić swoich plików i nie ma programów potrzebnych do mojej pracy. Word tylko jest i power point i tyle!!! I co ja mam robić w tej szkole- kwitnąć w niej, żeby społeczeństwo było (i pani minister) usatysfkacjonowana, że nauczyciel siedzi w "pracy"???? I przepraszam, ale ja jestem NAUCZYCIELEM, a nie opiekunką do dzieci. jak pani minister życzy sobie, aby przerwa świąteczna była krótsza. to niech BĘDĄ :LEKCJE i sprawa będzie jasna i TYLE!!!! A nie- najpierw ustala wolne, a potem mi każe niańczyć dzieci w te wolne i robi ze mnie opiekunkę do dzieci. W okolicach Bożego  Narodzenia JEDNO dziecko przyszło. Może do domu poiwnnam je wziąć? CHORE!!!!! A ludzie nie mają pojęcia o naszej pracy, o obciążeniach, obowiązkach, wszyscy chyba myślą-- zrobi lekcje, sprawdzi kartkóweczkę i ma wolne, i jeszcze wakacje, i czego oni chcą?????
 
A Ty mi...pół etatu??????????
MAM DOŚĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
I żeby nie było, że narzekam- nie pisałabym tego, gdyby nie te wieczne zarzuty o "pół etatu" i wielkie wolne! Owszem, mam 6 tygodni wolnego latem. MAM- i dobrze, bo gdyby nie te wolne, to bym chyba zwariowała!!!!!! Naprawdę, życzę każdemu, żeby chociaż rok w takiej sp i gimnazjum popracował. Może przestano by takie głupoty gadać- niesprawiedliwe!

Portret użytkownika suzej wen

A na co Wam brakuje szanowne

A na co Wam brakuje szanowne Panie nauczycielki na nową farbę u fryzjera czy na tipsy a może na nowe kozaki albo torebkę z zary. 
Ja to idąc po swoje dziecko do szkoły to widzę wystrojone pięknie panie z bójnymi fryzurami i paznokciami z któych lakier nie schodzi od mycia garów tzn że skoro stać Was na takie dbanie tzn że wcale źle nie jest. 
Pracujecie 4-5 godzin dziennie z przerwami oczywiście lekcyjnymi.
Szum robicie bo wielkość wasza co najmniej równa wielkości nauczycieli akademickich a tak naprawdę poziom wiedzy w szkołach każdy rodzić byłby w stanie zgodnie z programem przekazać
 
trochę szacunku dla innych zawodów i ciężkiej pracy rąk ludzkich a nie tylko użalać się nad sobą bez końca bo brakuje Wam na nową torębkę albo obcacy
LITOŚCI miłe panie

co ma być to będzie

Strony

Skomentuj