Kategorie:
Wpływ nanotechnologii na przyszłość ludzkiej cywilizacji może być niewyobrażalnie wielki. W książce Radical Abundance, Kim Eric Drexler, pierwszy naukowiec, który uzyskał doktorat z tej dziedziny opisuje, jak może wyglądać życie w świecie nanomaszyn.
Drexler widzi przyszłość w tworzeniu tzw. nanofabryk – makroskopowej wielkości urządzeń, które syntetyzowałyby z atomów dowolne struktury (łącznie z własnymi kopiami). W jego wizji w pomieszczeniu rozmiarów przeciętnego garażu maszyny stałyby wzdłuż poruszającej się platformy.
Na tylnej ścianie znajdowałyby się komory będące miniaturową wersją hali produkcyjnej. Z kolei każda komora zawierałaby też mniejszą wersję samej siebie. Razem z nimi zmniejszałyby się maszyny, od normalnego rozmiaru, aż po nanoskalę, gdzie pojedyncze atomy ułożone byłyby w molekuły. Produkcja zaczynałaby się od poziomu molekularnego, a następnie szybko się powiększała, gdyby każdy kolejny poziom dodawał własne materiały.
Drexler sądzi, że możliwości takiej fabryki byłyby praktycznie nieograniczone. Można by na przykład w zaledwie kilka chwil wyprodukować samochód. Albo zbudować podobny zakład, który dla odmiany rozkładałby części gotowego produktu na mniejsze materiały, które następnie można byłoby poddać recyklingowi. Stworzenie molekularnych maszyn składających, oznaczałoby koniec znanego nam przemysłu produkcyjnego, a także całych sektorów gospodarki skupionych na sprzedaży, dystrybucji i gospodarce odpadami, nie wspominając już o ich wpływie na zatrudnienie.
Jednocześnie spadłyby ceny wielu wytwarzanych w ten sposób przedmiotów. Podręczna wersja maszyny produkcyjnej Drexlera, mogłaby kiedyś osiągnąć możliwości replikatora z serialu „Star Trek”. Molekularna maszyna produkcyjna mogłaby tworzyć wszystko to, czego zapragniemy. Molekularny recykling i ogromne pokłady czystej energii, mogłyby rozwiązać wszystkie problemy związane z brakiem surowców. Gospodarka rynkowa przestałaby istnieć, co spowodowałoby, że (tak jak w „Star Treku”) nikt nie potrzebowałby pieniędzy.
Należy jednak pamiętać o tym, że nasza planeta nie powiększy się. Trudno sobie w tym momencie wyobrazić, gdzie jeszcze będzie można zbudować mieszkania lub stworzyć możliwości rozwoju ekonomicznego dla ludzi pozbawionych pracy. Nie wiadomo też, co miałoby skłonić ludzkość do dalszych postępów, skoro zniknie gospodarka rynkowa.
Futurolog Paul Mason uważa, że społeczeństwo musi nadać większą wagę takim procesom, jak tworzenie wolnego oprogramowania, różne kooperatywy, akcje crowdfundingowe, przedsięwzięcia całkowicie oparte na wolontariacie, takie jak np. Wikipedia. Musimy docenić ich znaczenie i zmienić sposób myślenia o technologii, własności i pracy. Musimy udowodnić, że potencjał monopoli gospodarczych uległ wyczerpaniu i nie można już na nich zarabiać.
Społeczeństwo, w którym pracy dla ludzi jest niewiele lub nie ma jej wcale jest złą perspektywą tylko wtedy, jeśli system ekonomiczny jest zorientowany na dystrybucję dóbr wyłącznie poprzez „pracę”. Mason nawołuje do szukania alternatyw. Musimy swoje wysiłki skupić na sztuce zagospodarowania wolnego czasu, który stanie się udziałem przyszłych pokoleń. Jeśli przyjmiemy, że czas wolny sprzyja tworzeniu pięknych i wartościowych rzeczy, a my nie będziemy już musieli tracić energii na pracę, być może uzyskamy wgląd w nieodkryte do dzisiaj horyzonty rozwoju.
Ocena:
Opublikował:
Marcin Kozera
|
Komentarze
Strony
Skomentuj