Kategorie:
Wczoraj poinformowano, że Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych rozbił się na Oceanie Indyjskim. Pewność z jaką to ogłoszono jest dziwna, ponieważ nikt nie zdołał jeszcze wyłowić jakiejkolwiek części tego samolotu i konkluzja taka opiera się jedynie na zdjęciach satelitarnych.
Wygłaszane z marsowymi minami oświadczenia władz malezyjskich i szefostwa Malaysian Airlines wyglądają na wyreżyserowane. Społeczności międzynarodowej mówi się, że w końcu wiadomo co się stało. Powstaje wrażenie, że tajemnica została rozwikłana, podczas gdy jest inaczej.
Ilość pytań bez odpowiedzi pozostaje bardzo wielka i wciąż pojawiają się nowe. Na przykład, w jakim celu malezyjski Boeing 777 zamiast do Pekinu leciał w kierunku Antarktydy? To dokładnie odwrotny kierunek. Ktoś zadał sobie tyle trudu, aby dezaktywować transpondery i systemy nadzoru silników tylko po to aby rozbić się w oceanie?
Wygląda na to, że sprawa ta skrywa jakąś mroczną tajemnicę, a ostatnie rewelacje mają za zadanie zakończyć temat w mediach z jakimkolwiek wyjaśnieniem. Z pewnością w najbliższych dniach uda się wygasić zainteresowanie tym tematem i o to komuś najwyraźniej chodzi. Czy to się uda? Oczywiście, że tak. Przecież cały świat do dzisiaj wierzy, że 11 września 2001 roku w Pentagon uderzył Boeing, który po tym uderzeniu wyparował i nie było po nim śladów.
Gdzie jest rozbity Boeing? - źródło: Wikipedia
Tego dnia wyparował też samolot UA93, który podobno rozbił się w Pensylwanii. W obu tych przypadkach nie ma szczątków samolotów, ale ludzie mocno wierzą w to, że one tam były. Skoro w przypadku MH370 szczątki gdzieś rzekomo pływają, społeczności międzynarodowej będzie jeszcze łatwiej uwierzyć w podsuwane im rozwiązanie.
Ocena:
Opublikował:
lecterro
|
Komentarze
Strony
Skomentuj