Na skutek ostatnich erupcji wulkan Etna przemieścił się o pół metra

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Ostatnia erupcja wulkanu Etna była wyjątkowa. Wyzwolona energia byłą tak duża, że wulkan przemieścił się prawie o 50 centymetrów!

 

Dane wskazują na to, że największy w Europie czynny wulkan, Etna, przesunął się. Stało się to po ostatniej erupcji oraz serii wstrząsów wtórnych. Włoscy geofizycy i wulkanologia, analizując dane satelitarne, ustalili, że przesunięcie dotknęło wschodnie zbocze Etny. 

Etna z reguły aktywuje się przynajmniej raz do roku, ale jej działalność nie stanowi istotnego zagrożenia dla ludności Sycylii. Jednak tym razem, eksperci ostrzegają o możliwości akumulacji dużej ilości energii, co może się objawić wybuchową erupcją. Z tego powodu włoski rząd wprowadził stan wyjątkowy na wyspie na okres 12 miesięcy.

W drugi dzień świąt, 26 grudnia 2018 roku, na Sycylii wystąpiło wulkaniczne trzęsienie ziemi o sile 4,9 stopni. Kilkadziesiąt osób zostało rannych. W małych miasteczkach w rejonie Etny odnotowano liczne zniszczenie. Wstrząsy trwają cały czas, ale nie są już tak silne. Nikt jednak nie wie czy Etna nie szykuje jakiejś niemiłej niespodzianki.

 

 

Ocena: 

4
Średnio: 4 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Joker

Tak podniósł kiece, zrobił

Tak Smile podniósł kiece, zrobił krok w bok i tyle. Co tu więcej pisać Smile gdyby sie przeniósł np nie wiem, na Alaskę hehe to by było wydarzenie. Ludzie przybywają z różnych stron świata, w tym z Alaski hahaha a tu nie ma wulkanu Smile już tu nie mieszka. Zostaw wiadomość Smile

Portret użytkownika Natenczas_Wojski

Byłem na Etnie 20 lat temu,

Byłem na Etnie 20 lat temu, wówczas jak na złość nie chciała wybuchnąć, a chętnie pooglądałbym fajerwerki. Dotarłem pieszo pod same główne kratery, gdzie natknąłem się na pierwsze gorące fumarole. Od wspięcia się 300 metrów wyżej na samą koronę odstręczył mnie huraganowy wiatr, straszliwe zimno, głośne wybuchy gazów i fruwające w powietrzu, sporych rozmiarów kamienie. Trzeba było cały czas patrzeć w górę żeby czymś nie oberwać, zamiast pod nogi. A teren stromy i niebezpieczny. Wówczas mówiło się tam, że najgroźniejsza erupcja miała miejsce w 1985 roku, kiedy rozważano poważnie ewakuację całej Katanii. Strumienie lawy wdzierały się już na przedmieścia, gdzie zatrzymano je z największym trudem. Oglądałem dokumentalne zdjęcia, jak Straż Pożarna nieustannie wężami polewała lawę w celu schłodzenia i zastopowania. Jednak sporo domów i ogrodów i tak spłonęło... Groźny to żywioł, ale też na swój sposób piękny i fascynujący!

Skomentuj