Kategorie:
Od kilku dni w Internecie rozprzestrzenia się teoria spiskowa zakładająca, że na Morzu Południowochińskim wystąpił podwodny wybuch jądrowy. Miało do tego dojść na morzu, pomiędzy Filipinami a Wietnamem.
Oficjalnie nadal nic nie wiadomo, ale pojawiają się doniesienia, że system boi sygnałowych, które mają zapewnić system ostrzegania przed tsunami, zareagował na jakieś wydarzenie, które wywołało lokalne fluktuacje. Zidentyfikowano je jako skutek podmorskie eksplozji.
Według wskazań systemów montorujących, podwodna eksplozja była potężna i miała energię odpowiadającą 10 do 20 kiloton trotylu. Oznacza to, że było to porównywalne z bombą atomową zrzuconą na Hiroszimę. Być może z tego powodu pojawiły się sugestie, że doszło do podwodnej eksplozji jądrowej, na przykład przypadkowego zdetonowania głowicy jądrowej znajdującej się na chińskim okręcie podwodnym.
Pojawiły się też doniesienia wskazujące na to, że akurat w obszarze zanotowania anomalii znacznie skoczyły odczyty skażenia radioaktywnego. Wiele osób wskazuje to jako dowód na to, że na Morzu Południowochińskim doszło do poważnego incydentu jądrowego, który jest ukrywany przed opinią publiczną.
Obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że 21 listopada bieżącego roku, w obrębie Morza Południowochińskiego doszło do eksplozji chińskiej łodzi podwodnej o napędzie atomowym. Nie wiadomo co uległo awarii, ale wiadomo, że propagacja skażenia wskazuje na poważny incydent nuklearny.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze @lecterro |
Komentarze
Skomentuj