Kategorie:
Ostatnio w Internecie robi furorę list rzekomo napisany przez naszego Ministra Spraw Zagranicznych - Grzegorza Schetyny i adresowany do Sekretarza Stanu USA - Johna Kerrego. O ile jest on prawdziwy pokazuje jak bardzo Radek Sikorski miał rację na temat naszej polityki zagranicznej względem Stanów Zjednoczonych, która delikatnie mówiąc prowadzona jest na kolanach.
Pismo datowane jest na 20 kwietnia bieżącego roku. Polski minister pisze je w rozpaczliwym tonie, niewątpliwie zdając sobie sprawę z tego, że został w coś wmanewrowany i stał się szwarc-charakterem i chłopcem do bicia od Moskwy po Warszawę. Mimo, że media prorządowe tak tego nie przedstawiają, z treści dokumentu wynika, że minister zdawał sobie sprawę co nie podoba się Polakom.
Minister MSZ Schetyna pisze:
W nawiązaniu do porozumienia z Panem, posłuchałem się ambasadora Mull’a i otwarcie poparłem Wierchowną Radę Ukrainy, aby uznać UPA i OUN za bojowników wolności nie bacząc na ich udział w ludobójstwie na Polakach podczas lat II Wojny Światowej. Moja inicjatywa wznieciła wybuch niezadowolenia zarówno wśród społeczeństwa jak i polskich polityków, również w Platformie Obywatelskiej, której jestem członkiem. Otrzymałem pogróżki oraz żądania mojej dobrowolnej rezygnacji ze stanowiska w biurze urzędu MSW.
Proszę Pana o to, aby odpowiedział Pan gestem dobrej woli i użył wielu możliwości dostępnych dla Departamentu Stanu do zredukowania nacisku na mnie i na mój zespół. To umożliwi zachowanie obecnego poziomu zaufania i kooperacji tak jak dotychczas.
O ile ten list jest prawdziwy, to można tylko załamać ręce. Pokazuje to poziom nasze elity politycznej, która sprowadza się do wypełniania poleceń a to ambasadora rosyjskiego, a to znowu amerykańskiego. Serwilizm jest po prostu wpisany w nasze "elity". Najpierw mieli Moskwę, potem od razu weszli w sferę wpływów Waszyngtonu, a teraz doszła jeszcze wszechmocna Bruksela.
Najwyraźniej coś takiego jak polska racja stanu nie istnieje i jesteśmy tylko instrumentem obcych mocarstw. Nie wiadomo co chcieli osiągnąć Amerykanie każąc ministrowi Schetynie opowiadać te historie. On sam też tego chyba nie wie tylko posłusznie wykonał polecenie. Z jego listu wynika też, że zaskoczyła go fala krytyki.
W myśl zasady "kopnij go, a ja cię w razie czego obronię" nasz minister oczekuje teraz wygaszenia sporów tajemniczymi sposobami dostępnymi Sekretarzowi Stanu USA. Problem jednak w tym kogo kopiemy, bo angażujemy się w nie swój konflikt pomagając banderowskiej Ukrainie, która potencjalnie może kiedyś pójść na wojnę z Polską.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
Strony
Skomentuj