Kategorie:
Japonia ma ogromne problemy ze swoją zniszczoną elektrownią jądrową Fukushima-1. Skutki wielkiej katastrofy, która miała miejsce w marcu 2011 roku widoczne są do dnia dzisiejszego. Nastąpiło skażenie Oceanu Spokojnego, co bardzo negatywnie wpłynęło na wrażliwe ekosystemy. Co więcej, operator TEPCO zamierza pozbyć się milionów ton radioaktywnej wody, zrzucając ją do Pacyfiku.
Japonia jeszcze przez wiele lat będzie zmagać się ze skutkami kryzysu nuklearnego. Według dzisiejszych planów, TEPCO zamierza rozpocząć wydobywanie zużytego paliwa jądrowego po 2020 roku. Posprzątanie elektrowni może zająć 40 lat lub więcej. Japonia będzie musiała zapłacić za to setki miliardów dolarów. Dokładna kwota nie jest znana, gdyż szacowane koszty rosną z roku na rok.
Oczywiście nawet data rozpoczęcia operacji polegającej na wydobyciu paliwa może zostać jeszcze przełożona. Warunki w pobliżu zniszczonej elektrowni, nie mówiąc już o pomieszczeniach wewnątrz obiektu, są śmiertelnie niebezpieczne dla człowieka. Ostatnie pomiary przeprowadzone przez operatora TEPCO potwierdzają to - w reaktorze nr 2 w pobliżu zużytego paliwa jądrowego wykryto promieniowanie na poziomie 8 siwertów na godzinę, oraz 42 siwerty na godzinę poza fundamentami reaktora.
Fukushima to największa katastrofa jądrowa począwszy od wybuchu w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku. Japonia nieprędko doprowadzi ten kryzys do końca. Miną jeszcze dekady zanim oficjalnie będzie można przyznać, że udało się zapanować nad sytuacją. Japonia jest położona na Pacyficznym Pierścieniu Ognia - nigdy nie wiadomo kiedy może nastąpić kolejne tak potężne trzęsienie ziemi. Wiemy jednak, że Japonia musi się pospieszyć, jeśli chce uniknąć jeszcze większej katastrofy.
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
Strony
Skomentuj