W Niemczech już w przyszłym miesiącu odbędą się wybory do Bundestagu, a wraz z nimi - wybory kanclerza. Angela Merkel będzie ubiegała się o czwartą kadencję. Jej przeciwnikiem jest znany bibliotekarz, który wyraźnie nie przepada za Polską, co wielokrotnie dał do zrozumienia między innymi pouczając Polaków oraz grożąc siłowym rozwiązaniem kwestii tzw. uchodźców. Martin Schulz negatywnie wypowiada się również o Stanach Zjednoczonych odkąd prezydentem został Donald Trump.

We wtorek, kandydat na kanclerza oświadczył, że jeśli osiągnie zwycięstwo to będzie domagał się, aby USA zabrały swoją broń jądrową z terytorium Niemiec. Uważa się, że w bazie wojskowej w Büchel znajduje się około 20 amerykańskich głowic nuklearnych. Martin Schulz jednocześnie dał do zrozumienia, że państwo niemieckie nie zwiększy wydatków na zbrojenia, choć Angela Merkel posiada w tej kwestii odmienne zdanie. Jednym z warunków członkostwa w NATO jest przeznaczanie minimum 2% swojego PKB na obronność a tylko nieliczne kraje, w tym Polska, spełniają ten postulat.

Walka o sprawowanie funkcji kanclerza Niemiec toczy się w zasadzie między Merkel a Schulzem. Uważa się, że to przewodnicząca Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej ma większe szanse na zwycięstwo. Dla Polski ma to oczywiście niewielkie znaczenie - Angela Merkel wraz z nowym prezydentem Francji Emmanuelem Macronem prowadzi nagonkę przeciwko naszemu państwu, które nie chce przyjmować islamskich migrantów. Natomiast Martin Schulz jest jeszcze większym antypolakiem - w przeszłości groził sankcjami i użyciem siły militarnej.