Ludzkość nie może powstrzymać globalnego ocieplenia

Kategorie: 

Źródło: youtube.com

Sekretarz generalny ONZ António Guterres ostrzegł, że ludzkość stoi na krawędzi porażki w walce z globalnym ociepleniem. Polityk zauważył, że zostało bardzo mało czasu na przyspieszenie działań mających na celu zapobieżenie katastrofie.

 

Na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku Guterres nazwał globalne wysiłki niewystarczające i przewidział „piekielny wzrost temperatury”, jeśli nie zostaną osiągnięte cele porozumienia paryskiego, tj. ograniczenie emisji dwutlenku węgla do zera do 2050 r. i ograniczenie ocieplenia około 1,5 stopnia Celsjusza w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej.

 

„Mamy kilka tygodni przed Konferencją Klimatyczną ONZ (COP26) w Glasgow i wygląda na to, że minie kilka lat świetlnych, zanim osiągniemy neutralność pod względem emisji dwutlenku węgla. Dlatego musimy poważnie potraktować kryzys klimatyczny i działać bardzo szybko” – powiedział sekretarz generalny ONZ. Dodał, że brak jedności w walce z globalnym ociepleniem i pandemią koronawirusa postawił ludzkość „na ścieżce zniszczenia”. Guterres uważa, że to źle, że podczas gdy miliony ludzi głodują i nie mają dostępu do szczepionek, miliarderzy latają w kosmos.

 

John Kerry, wysłannik prezydenta ds. klimatu, jest bardziej optymistyczny. Ma nadzieję, że przed COP26 rozwinięte gospodarki zdołają zebrać planowane 100 miliardów dolarów na pomoc biednym krajom w walce z globalnym ociepleniem. Do tej pory ani razu od 2009 roku bogate państwa nie były w stanie przeznaczyć wymaganej kwoty. W tej chwili maksymalna kwota środków na ekoprojekty w krajach rozwijających się wyniosła 79,6 mld dolarów. Kwota ta została zebrana w 2019 roku.

 

Naukowcy z think tanku Chatham House wezwali również rządy do pilnego przyspieszenia walki z globalnym ociepleniem. Eksperci oszacowali szanse na osiągnięcie celów Porozumienia Paryskiego przy obecnym tempie redukcji emisji dwutlenku węgla na poziomie jednego procenta i ostrzegli przed katastrofalnymi skutkami zmian klimatycznych, które będą odczuwalne w ciągu najbliższych 20 - 30 lat. Na planecie będzie więcej klęsk żywiołowych, wzrośnie śmiertelność, a kryzys żywnościowy i migracyjny się jeszcze bardziej pogłębi.

 

Ocena: 

1
Średnio: 1 (1 vote)
Opublikował: tallinn
Portret użytkownika tallinn

Legendarny redaktor portali zmianynaziemi.pl oraz innemedium.pl znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do poszukiwania tematów kontrowersyjnych i tajemniczych. Dodatkowo jest on wydawcą portali estonczycy.pl oraz tylkoprzyroda.pl gdzie realizuje swoje pasje związane z eksploracją wiadomości ze świata zwierząt


Komentarze

Życie bezmyślne nie jest warte życia.

To jest strach, twój wróg, kiedyś najlepszy przyjaciel. Pokochaj go jak brata będzie Ci towarzyszył przez całe życie.

 

Portret użytkownika 3plabc

W najbliższą sobotę mam

W najbliższą sobotę mam zamiar świętować jubileusz 5 lat od symbolicznego początku Biblijnej Apokalipsy, czyli 2 października 2016 roku, a w kalendarzu hebrajskim od Rosz Haszana 5777. (Trzy siódemki liczba Boga, a wiec początek "Dnia Pańskiego"- dla Boga 1000 lat jak jeden dzień... podążając myślą za Biblią i tradycją judeochrześcijańską). Taka mała dygresja odnośnie lęków ONZ.

Gdy chodziłem do podstawówki, a było to ćwierć wieku temu uczono mnie już o "efekcie cieplarnianym". Jak widać po 25 latach zmienił nazwę na "ocieplenie klimatu", bądź "zmiany klimatyczne" i z małego dziecięcia stał się dojrzałym mężczyzną... hahaha. Szczerze to ci zatroskani politycy i naukowcy, jak przez 25 lat nic nie zrobili tak nic dobrego nie zrobią, a ludzkość i tak musi ponieść karę za swoją głupotę! Jedyna recepta na ustabilizowanie klimatu, to powstrzymanie wycinania lasów i ponowne zalesianie wielkich obszarów dla pochłaniania CO2. Równolegle w energetyce należało by wypracować efektywne technologie wodorowe- zwłaszcza pozyskiwania, gdyż jest to najlepsze i najbardziej dostępne paliwo na "Niebieskiej Planecie".ów ONZ o następstwa zmian klimatycznych, które są tylko jedną ze składowych całego obrazu sytuacji.

Portret użytkownika inzynier magister

Będą kary za niewyrobienie

Będą kary za niewyrobienie norm segregacji śmierci. Ale kto zapłaci za centralnie sterowaną ekologię? 

Warszawa, wraz z innymi gminami, nie osiągnęła narzuconego przez Unię Europejską pułapu przekazania segregowanych śmieci do recyclingu. Jak podają media, kary (liczone nieraz w milionach) dotkną polskich samorządów, którym nie udało się przerobić wystarczającej ilości śmieci. Niestety, jak zawsze w takich przypadkach, za wszystko ostatecznie zapłaci polski podatnik.

Przychodzi czas „rozliczeń” samorządów z ilości śmieci przekazanych w roku 2020 do przetworzenia. Według podnoszonej z roku na rok poprzeczki, aktualnie miało to być co najmniej 50 procent wszystkich zebranych odpadów, takich jak papier, metale i tworzywa sztuczne oraz szkło. Część miast i gmin nie zdołała sprostać tym wymogom i z tego powodu czekają je sankcje finansowe ze strony wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska.

Wśród miast, które okazały się ekologicznie niepoprawne znajdują się Warszawa, Gdańsk, Olsztyn, Bydgoszcz, Poznań i Łódź. Natomiast sukces śmieciowy osiągnęły Lublin, Kraków, Katowice czy Białystok. Kary dla tych, którzy są do tyłu w oddawaniu śmieci do ponownego użycia będą liczone w stosunku 270 tys. zł na jedną tonę. W przypadku Warszawy, gdzie zabrakło aż 20 ton do wyrobienia normy, możemy zatem mówić o kilkumilionowej karze.

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Portret użytkownika Ractaros96

Jeśli możni i bogaci będą się

Jeśli możni i bogaci będą się dalej obnosić ze swoim bogactwem, to nie można oczekiwać, że zwykli ludzie nagle zaczną skromniej żyć i mniej konsumować. Przykład idzie z góry.

Poza tym walka z globalnym ociepleniem jest sprzeczna z obecnym systemem ekonomicznym nastawionym na konsumpcję i dług. Tutaj bym się upatrywał głównej przyczyny.

"Trudności materialne nigdy nie powinny być przeszkodą na drodze rozwoju człowieka" - Moje własne słowa

Portret użytkownika Paździoch Kiepski

No tak. Te skurwensyny maja

No tak. Te skurwensyny maja po kilka dużych samolotów jak np bill gates, żrą sobie steki z wołowinki, korzystaja ze wszystkiego na max, ale ludziom to by dali do żarcia plastik najlepiej. Trudno o większych zwyroli od tych psychopatycznych światowych elit. Global warming to następna ściema aby wprowadzić kolejny etap kontroli oraz zamordyzmu.

Portret użytkownika @

Kto niby odpowiada za te nie

Kto niby odpowiada za te nie do końca wiarygodne nieodwracalne zmiany? Ja? Zwykły szary człowiek?

Co oni pierdolą?

Nie widzę zamykania największych trucicieli, największych mend tego świata, za to widzę codziennie syf, plastikowe torebki do wszystkiego np. straszyć to oni mogą mikołajem dzieci. Wszyscy normalni wiedzą dokąd to wszystko zmierza. Trzeba się przygotować do przetrwania, powoli bo powoli ale kto wie, czy to wszystko nie zacznie się za mojego życia. Konflikt na światową skalę.

Portret użytkownika inzynier magister

Jak mówi ekonomia, nie ma

Jak mówi ekonomia, nie ma darmowych obiadów. Rozrośnięta do granic biurokracja, czternaste emerytury, tak zwana bezpłatna służba zdrowia, niezliczone instytuty i agencje, a wreszcie walka z najokropniejszą epidemią w dziejach świata, kosztują krocie. Można pusty pieniądz drukować i drukować, ale to nie wystarcza. Trzeba też „czesać” obywatela – czy to w sposób zamordystyczny, „na rympał”, czy też przebiegle. Zwłaszcza ta druga opcja jest wysoko ceniona wśród poborców podatkowych, jako skuteczniejsza bo wykorzystująca twórczo socjotechniczną metodę gotowania żaby.

Etatystyczna czy wręcz socjalistyczna władza potrzebuje wielu małych strumyków – nad- oraz podziemnych – by zasilić i zaspokoić chociaż w części nienasyconą rzekę potrzeb państwa, które chce wszystko kontrolować, wszystkich (zwłaszcza znajomych) osobiście wyżywić i uchodzić przy tym za dobrego wujka. Najlepszy zaś, najbardziej perspektywiczny skok na kasę to ten, którego ofiara nawet nie zauważy, albo odczuje w stopniu minimalnym. Esencja tej filozofii została zawarta w krążących po sieci popularnych memach przedstawiających niegdyś bankiera, a dziś premiera, który z ujmującym, szczerym uśmiechem zwraca się do narodu: „Lubicie niskie podatki? Świetnie się składa, mam dla was wiele nowych, niskich podatków”.

Sposobów na drenowanie naszych kieszeni jest co niemiara. Te nieograniczone możliwości rozpalają wyobraźnię urzędników Ministerstwa Finansów, a ich kreatywność jest godna swego rodzaju uznania: niepopularne słowo „podatki” można zastąpić „opłatami” i „daninami”; nowe zobowiązanie nałożyć poprzez niewielki dopisek do starszej ustawy; odroczyć wprowadzenie dotkliwego przepisu o dwa lata; przekierować na słuszne tory strumyk pieniędzy płynących dotychczas w innym, nie do końca pożądanym kierunku. I tak dalej… 

Właśnie tego typu pomysł wiąże się na przykład z kwestią kwot niewykorzystanych przez użytkowników telefonów nieobjętych abonamentem. Gdy upływał termin ważności kart, pieniądze przejmowali dotychczas operatorzy i można było ewentualnie ubiegać się o ich zwrot w całości lub części. Firmy telekomunikacyjne zostały nawet zobowiązane do informowania klientów, którzy ukończyli 65. rok życia, o możliwości odzyskania swoich złotówek.

Szykowana przez rząd ustawa Prawo komunikacji elektronicznej zakłada jednak, że po upływie pół roku należności za „niewydzwonione” minuty z przeterminowanych kart zasilać będą państwowy Fundusz Szerokopasmowy. Ma to być „wkład w inwestycje publiczne – dla nas wszystkich” – jak zapewnia rządowy profil powołany do zachwalania „Polskiego Ładu”. W grę wchodzi roczna kwota od kilkudziesięciu do ponad stu milionów złotych.

Jak nie od dzisiaj wiemy, giganci różnych branż, pompujących z Polski corocznie grube miliardy, nie kwapią się z płaceniem nad Wisłą podatków. Sztuczka zwana często „optymalizacją” pozwala im transferować zyski do swoich ojczyzn bądź w inne, dowolne miejsca, lecz nie przejmować się przy tym jakimikolwiek choćby korzyściami kraju, w którym osiągają tak wielkie profity. Trochę przyhamować ten proceder, uprawiany przecież od wielu lat z powodzeniem i bez przeszkód, miał podobno podatek od korporacji. Rządzący zamierzają wpisać go w projekt Polskiego Ładu. Na pierwszy rzut oka pomysł brzmi nieźle. Jednak okazuje się, że o ile pomysł ze sfery planów przejdzie do rzeczywistości, rykoszetem oberwie wielu innych przedsiębiorców. Także rozpoznawalne na krajowym rynku firmy z polskim kapitałem, w tym takie, które z tzw. optymalizacją podatkową nie mają wiele czy też cokolwiek wspólnego.

W sierpniu na etapie konsultacji społecznych znalazł się natomiast projekt ustawy o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP). Jej ideą ma być oficjalnie partycypowanie fabryk opakowań w budowie i funkcjonowaniu systemu selektywnej zbiórki odpadów. Według pomysłu Ministerstwa Klimatu, udział ten ma się zmaterializować w formie tak zwanej opłaty opakowaniowej. Fabryki będą też zmuszone do produkowania, przynajmniej w części, a także do ponownego przetwarzania już zużytych kartonów, pudełek czy toreb z materiałów recyklingowanych. Z tytułu wspomnianej wcześniej kolejnej opłaty do skarbu państwa wpływać ma kilka lub kilkadziesiąt miliardów złotych zamiast dotychczasowych „skromnych” kilkudziesięciu milionów. Na końcu łańcuszka są jak zwykle konsumenci, którzy zapłacą za tę urzędniczą, ekologiczną inwencję.

Od początku roku płacimy większy podatek od nieruchomości. Wzrost maksymalnej stawki został ustalony przez ministra finansów na 4 procent. O tym, o ile konkretnie w danej gminie wzrosła należność, decydują już samorządy lokalne.

Także od stycznia, oprócz „standardowej” podwyżki cen prądu (około 3,5 procent) konsumenci ponoszą również koszty tak zwanej opłaty mocowej. Miała ona zagwarantować utrzymanie rezerw energetycznych z kopalni węgla oraz stałych dostaw energii elektrycznej. Szacunki mówią, że przeciętne gospodarstwo domowe z powodu opłaty mocowej będzie w ciągu roku uboższe o mniej więcej 150 złotych.

Rachunki za prąd są wyższe o 8 złotych rocznie także z powodu nowej opłaty OZE, mającej ponoć wspomóc tworzenie „zielonej energii”. Ta zaś w myśl idei decydentów, ma zwiększać swój udział w dostawach prądu do naszych mieszkań czy instytucji.

Wraz z początkiem 2021 roku zostaliśmy obciążeni opłatą depozytową od wymiany oleju o maksymalnej stawce wynoszącej 10 złotych za litr. Jeśli ktoś podejrzewał, że wprowadzając tę daninę ustawodawca kierował się czymś innym niż naszym dobrem, grubo się pomylił. Tak naprawdę bowiem chodziło o wykorzenienie zgubnego obyczaju wykorzystywania zużytego oleju w charakterze opału.

Podobne intencje – zdrowie i szczęście mieszkańców naszego pięknego kraju – przyświecały dosyć głośnemu podatkowi cukrowemu. Obłożone nim zostały napoje zawierające cukier, sztuczne słodziki oraz alkohol. Opłata składa się z dwóch części. Za każdy litr napoju państwo pobiera dodatkowo 50 groszy opłaty stałej. Na część zmienną przypada zaś 5 groszy od każdego grama cukru powyżej 5 g/100 ml – w przeliczeniu na jeden litr napoju. Podatek nie obejmuje jednak medykamentów, żywności przeznaczenia medycznego, suplementów dietetycznych czy napoi akcyzowanych.

Myśląca dzień i noc o nas i o naszym dobru władza postanowiła kolejny raz uszczknąć swoją „dolę” z przeniesienia reszty pieniędzy Polaków z Otwartych Funduszy Emerytalnych do IKE (Indywidualnych Kont Emerytalnych). Tym razem skromne 15 procent netto od wysokości zgromadzonych na znośną starość, która w ten sposób stanie się jeszcze bardziej ascetyczna. Alternatywą jest ZUS, cieszący się zasłużoną sławą niezawodnego strażnika narodowych dóbr. Jeśli zdecydowaliśmy o powierzeniu mu swych wypracowanych przez lata pracy zasobów, unikniemy wspomnianej „opłaty manipulacyjnej”. Ale czy mamy przywiązywać się do ziemskich bogactw? Oczywiście nie, i dlatego już za kilka lat każdy z nas spodziewać się może utworzenia, na przykład, Konta „Twoja Emerytura”, Spersonalizowanego Konta Emerytalnego, Twojego Funduszu Emerytalnego czy innego FE…

Wiele z wymienionych, nałożonych na nas zobowiązań to dzieło Unii Europejskiej, na którą wskazują palcem w przypadku naszych pretensji wszyscy administrujący państwem już od niemal dwóch dekad. Tak jest również w przypadku „nowego, niskiego” podatku od plastiku niepoddanego recyklingowi. I tutaj w rubryce „od kiedy” widnieje data: styczeń 2021. Nie należy mylić tego zobowiązania z nieco tylko starszą „opłatą recyklingową” w wysokości 20 groszy od każdej reklamówki wykonanej z tworzywa sztucznego.

Dziesięć wypunktowanych tutaj, funkcjonujących od niedawna bądź wprowadzanych dopiero pomysłów to tylko przykłady. Moglibyśmy wyliczać znacznie dłużej. Czytając o podatkach od deszczu albo kilka razy już obłożonych haraczem opakowaniach z plastiku, łatwo pójść w absurd i pomyśleć: a kiedy opodatkują nieistniejący recykling cudownych „maseczek” albo też obłożą akcyzą płyn do dezynfekcji? Ale lepiej nie podpowiadajmy, bo to, co powtarzamy w kategoriach żartu może okazać się dla naszych dobroczyńców znakomitą inspiracją…

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Strony

Skomentuj