Loty kosmiczne mogą powodować problemy z ciążą

Kategorie: 

Źródło: NASA

Naukowcy odkryli, że ciąża w kosmosie może być problematyczna. Zgodnie z wynikami badań przeprowadzonych przez Rosyjską Fundację Nauki, można to wytłumaczyć brakiem pola geomagnetycznego w kosmosie. 

 

Według Wiaczesława Kryłowa, starszego naukowca z STC UP, doktora nauk biologicznych, wiele cząstek znajdujących się wewnątrz i wokół nas ma właściwości magnetyczne. Osłabienie środowiska magnetycznego powoduje zakłócenie wielu procesów fizjologicznych, które są od niego zależne.

 

Zdaniem naukowców właśnie z tego powodu podczas eksperymentu z rosnącymi zarodkami przy braku pola geomagnetycznego umierały lub rozwijały się nieprawidłowo. Eksperyment z danio pręgowanym wykazał, że zarodki mogą rozwijać się normalnie tylko w obecności pola geomagnetycznego.

 

Naukowcy podkreślają, że planując przyszłe loty kosmiczne, specjaliści powinni wziąć ten czynnik pod uwagę.

Ocena: 

3
Średnio: 3 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika moon fake

Nie po to natura umożliwiła

Nie po to natura umożliwiła rozwój życia na planetach z wodą i polem elektromagnetycznym aby teraz mogło się to dziać byle gdzie. Nie potrzeba do tego "geniuszy" tylko prostej logiki. Analogicznie jak z czarnymi dziurami. Nie po to czarne dziury siedzą w centrach galaktyk jako bezmasowe wiry spowodowane polem elektromagnetycznym galaktyki aby bezrobotni "geniusze" ich szukali gdzie popadnie.

Portret użytkownika moon fake

Nie po to natura umożliwiła

Nauka i jej poplecznicy zamiast zajmować się płaskoziemcami i innymi szurami, mogliby zająć się swoimi WŁASNYMI niedociągnięciami. Jeśli to co reprezentuje nauka jest prawdą to dlaczego tak boi się płaskoziemców? A tymczasem mówi nam o tym że Słońce ma pole magnetyczne, jednak w ząb nie rozumie jak to się dzieje. https://geekweek.interia.pl/.../news-skad-sie-bierze-pole... Nie ma to jak wylać dziecko z kąpielą a potem wołać karetkę pogotowia. Otóż aby mogło zaistnieć w przestrzeni kosmicznej pole magnetyczne którego składnikiem są cząsteczki (fotony- nawet wikipedia tak gada) nie jest możliwe aby przestrzeń kosmiczna była próżnią!! Oświadczam zdecydowanie że przestrzeń kosmiczna jest PEŁNA FOTONÓW(!!!) w której każde pole magnetyczne jest po prostu sferą gdzie fotony ulegają ruchowi odwzorowując kształt toroidu wokół obiektu który to pole otacza. Trzeba sobie wyobrazić że pole elektromagnetyczne w przestrzeni jest wirem tak jak tornado w powietrzu albo wir we wodzie. Nie ma innej możliwości jeśli ma realnie oddziaływać w kosmosie. Dodam że aby odpowiedzieć na pytanie w artykule "Nie wiemy dokładnie, w którym miejscu Słońca jest tworzone pole magnetyczne. To może mieć miejsce blisko powierzchni Słońca lub głęboko we wnętrzu gwiazdy. Albo na różnych głębokościach gwiazdy - powiedział Dean Pesnell z Goddard Space Flight Center." trzeba najpierw rozważyć
-dlaczego ono się tam indukuje, a nie:
-w którym miejscu.
Więc indukuje się dlatego że Słońce obraca się i porusza (obie składowe ruchu mają wpływ) W POLU MAGNETYCZNYM NASZEJ GALAKTYKI!! TO JEST FAKTYCZNY POWÓD POWSTAWANIA POLA I JEST ON ZEWNĘTRZNY!!!
Śmieszy mnie koncepcja nauki że pole magnetyczne (w tym także Ziemi a jakoś nikt tego nie powiązał) składa się z fotonów a jednocześnie znajduje się w pustej przestrzeni. Przestrzeń jest zbudowana z niskoenergetycznych fotonów pod ciśnieniem a Ziemia jak zwykły kawałek wirującego przewodnika, indukuje swoim ruchem fotonowy torus pola który "zakrzywia linie sił pola" (dezorientujące wirtualne naukowe określenie) pomiędzy biegunami Ziemi tylko dlatego że pozostała zewnętrzna nieruchoma fotonowa przestrzeń, jest dla ruchu tego pola rodzajem równoważącej to zjawisko ŚCIANY OPOROWEJ. Inaczej pole to nigdy by nie powstało. To nie są pojedyncze fotony. To cała zwarta nawałnica fotonów o niskiej energii. Tak się tworzy pole elektromagnetyczne w całej przestrzeni. Grawitacja jest drugą stroną tego samego zjawiska ruchu tego fotonowego pola. W galaktykach spiralnych, ze względu na ich gabaryty, ruch wirowy pola elektromagnetycznego tak się intensyfikuje że w centrum gdzie fotony mają najkrótszy toroidalny odcinek do pokonania, zakłócają bardziej energetyczne światło. To właśnie jest wir "czarnej dziury" z jego właściwością. Żadna osobliwość mimo tego. Po prostu taki efekt pola elektromagnetycznego galaktyk spiralnych.

Portret użytkownika moon fake

Nie po to natura umożliwiła

Naturę przestrzeni kosmicznej można zrozumieć wprost przy użyciu logiki i wyobraźni albo dookoła za pomocą matematyki.  Jak jest łatwiej? To zależy. Jeśli jesteś tzw "ścisłowcem" zostań przy matematyce ale bez grama logiki też tego nie zrobisz. Jeśli potrafisz z uwagą obserwować naturę, wystarczy tylko logika. Analogicznie jakby pisać teksty bez znajomości ortografii znając wygląd słów poprzez czytanie dużej ilości książek i tak samo, jak zrozumieć Boga bez pomocy doktryn religijnych. 

Nikt też nie ma prawa stawiać się wyżej nade kimkolwiek jako pośrednik w kwestii prawidłowości myślenia. Nawet a zwłaszcza gdy są to sprawy ostateczne i o generalnym znaczeniu. A ostatnio obserwuję wręcz despotyzm w kwestii światopoglądu i wcale nie ze strony tzw. szurów bo oni z natury swojej radosnej twórczości dopuszczają różnorodność poglądów. Ten despotyzm totalitarny obserwuję u ateistów i wszelkich podskakiwaczy pod naukę, którym te szury burzą ich dogmat który zastąpił im Boga, bo jest to wszystkim w co wierzyli. To mało świadoma natura ludzka podpowiada takie działanie. Na tym polega zrozumienie wolności wypowiedzi i zajmowanego stanowiska aby nie niszczyć i nie oceniać człowieka za jego odmienne zdanie. W dialogu pomiędzy szurami a ateistami przegrywają ci drudzy w przedbiegach z powodu ewidentnego braku kultury wypowiedzi, co ujawnia się często w pierwszym wymienionym zdaniu. 

Podobnie jak szurom brakuje im argumentów lub ewentualnie powtórzą bezmyślnie jakieś wyuczone formułki lecz wspomagają te "argumenty" kompletnym brakiem kultury i poszanowania rozmówcy. Przykładowo na pytanie jak działa grawitacja pada odpowiedź: "masy się przyciągają". To ciągle nie jest wyjaśnienie procesu. To ledwo próba opisu tego procesu. Wskazanie w kierunku gdzieś w pobliżu prawdy. 

Wszelkie zdobyte tytuły (przecież je też nadali zwykli omylni ludzie) nie obligują nikogo do zamykania pozostałym ludziom ust i umysłów. I właśnie korzystając z prawa do wolności popełniam tu co krok "bluźnierstwo" wobec zarówno nauki jak i kościoła. Wobec obu tych kościołów. Wobec wszystkich dogmatów oprócz dogmatu WOLNOŚCI. Odsyłam do innego postu odnośnie tego co osobiście uważam za pojęcie wolności.

Wracając do tematu należałoby na wstępie doprecyzować, czym różnią się między sobą: pole grawitacyjne- grawitacja, pole elektromagnetyczne stałe, pole elektromagnetyczne zmienne i fala elektromagnetyczna- światło. To prawie wszystkie oddziaływania w kosmosie. Jest jeszcze wyładowanie elektryczne i fala uderzeniowa. Tak, fala uderzeniowa powstająca w fotonowej przestrzeni po wybuchu jakiegoś ciała niebieskiego z powodu powstania znacznej ilości pierwiastka promieniotwórczego lub w trakcie wyładowania elektrycznego. Niekoniecznie tylko gwiazdy.

Tak zwane, acz nigdy do końca nie wyjaśnione przez naukę zjawisko grawitacji, jest to niewielka, dająca się pokonać nawet dłonią, siła powstająca w wyniku drobnocząsteczkowego „dopowierzchniowego” ruchu fotonów, przenikającego z łatwością wszystkie „bardziej zgęszczone” materialne struktury. Nie istnieje nigdzie w atomach i poza nimi rzekoma pustka wolna od fotonów. Wszystkie  naturalne obiekty kosmiczne bez względu czy są to ciała stałe, ciecze, gazy czy też plazma, wszystkie one podlegają zjawisku grawitacji. Grawitacja jest to ruch kwantowego (cząsteczkowego) płynu będącego dosłownie budulcem przestrzeni a w konsekwencji po zagęszczeniu w elektrycznych włóknach plazmowych lub koronach gwiazd, także energii i materii. Wszystko to oczywiście dzięki podstawowej jednej i jedynej "cząsteczce" która poprzez swoją "pierworodność" ma wpływ na świat widzialny- materialny. 

Cząsteczka ta jest wirem powstającym z "płynu" (pola informacji, świadomości, Boga - nieistotna jest tu nazwa bo nazwy zawsze są nieprecyzyjne jak i cały ludzki język mówiony, lecz bardzo ważny jest obraz całości jaki z tych słów sobie wytworzysz) wypełniającego przestrzeń kosmiczną. Mimo że nie jesteśmy w stanie oszacować końca tej przestrzeni, nie możemy zakładać na tej podstawie logiki że jest pusta bo  "przecież i tak jakiekolwiek cząstki z niej uciekną".  

Inaczej - grawitacja to siła powstająca w wyniku nawet minimalnego ruchu "składnika przestrzeni". Ruchu mogącego pojawiać się w dowolnym punkcie przestrzeni kosmicznej, w którym obecna jest materia i nierozerwalne z nią indukowane poprzez ruch sfer w polu elektrostatycznym - pole elektromagnetyczne. 

Materia wywołująca grawitację sama w sobie jest wyłącznie zbiorem pól elektrycznych obecnych w atomach w formie wielokierunkowo ustawionych fotonowych wirów zwanych orbitalalmi i kojarzonych z spacerującymi w nich pojedynczymi lub sparowanymi elektronami. Więc co tworzy masę? Jedyną masę jaką mamy do dyspozycji to fotony wolne w "pustej" przestrzeni albo fotony uwięzione na orbitalach. Przyspieszenie podczas jazdy samochodem również tworzy masę. Jeszcze większą niż pozostając w bezruchu. Wniosek jest taki że jeśli grawitacja ma wpływ na masę i prędkość to masa i prędkość ma wpływ na siłę grawitacji.  Rzeczoną grawitację możemy nazwać ujemnym polem elektrostatycznym a w zasadzie "mikro-dynamicznym" ze względu na kierunek ruchu zawsze z większego ciśnienia do mniejszego. Wobec tego musi występować niedomiar ciśnienia w obiektach materialnych względem przestrzeni który wywołuje strumień cząsteczek pola grawitacji. Ruch w stronę dodatniego pola elektrostatycznego w naturze nie istnieje i jedynie przestrzeń kosmiczna posiada potencjał "najbardziej" dodatni. W naturze nie ma takiego stanu, jak ładunek ujemny, są tylko wyładowania, nie ma ujemnie naładowanych substancji, materiałów, co więcej, nie ma na to dowodu. Jednak nie znamy źródła ciśnienia dostarczanego "do przestrzeni" która ten potencjał tworzy. 

Znaczy- fizyka nie zna i nigdzie w naukowych źródłach nie ma (ja nie znam) innego bardziej holistycznego wyjaśnienia pochodzenia jednocześnie zjawiska świadomości w powiązaniu ze zjawiskiem materi i energii - energomaterii. Teoria Względności i Teoria Strun nie wyjaśniają pochodzenia zjawiska świadomości, źródła informacji i przyczyny porządku we Wszechświecie więc z miejsca tracą dla mnie jakikolwiek sens. 

Ładowanie i rozładowywanie są antynomiami, ponieważ napełnianie i opróżnianie lub sprężanie i rozprężanie są wzajemnymi i odwiecznymi warunkami zasadniczymi natury. Wyłącznie ruch którego źródło początkowe nie jest znane, tworzący różnicę ciśnień, wyzwala wszelkie inne pola, wyładowania, promieniowania czy fale. Materia strukturalnie jest to "nastroszona" przestrzeń poprzez "pumeksową" konstrukcję zbudowaną z wiązań atomowych powiązanych polem elektromagnetycznym. "Sieciowa" konstrukcja materii jest zatopiona w cząsteczkowej przestrzeni. To wszechobecne fotonowe środowisko jako tło świata materialnego, przywodzące na myśl strukturę ciekłego kryształu, jest uniwersalnym transmiterem każdej energii i oddziaływania w całej przestrzeni. Nawet zjawisk określanych mianem PSI. Czyli tych wszystkich które oficjalna nauka wmiata pod dywan określając mianem co najmniej paranauki. W tym kontekście także antymateria jest błędem interpretacyjnym tego co pod to zaobserwowane zjawisko "podpisano". Mogą to być cząsteczki odwrotnie reagujące elektrycznie przez przeciwny układ potencjałów ale nie są to jakieś  lustrzane cząstki które spowodują kiedykolwiek anihilację. Anihilacja nie istnieje. To jest logika oparta na dualizmie poznawczym, tak jak logika ładunku jako fizycznych cząstek odpowiadających za "plus" i "minus" ładunku elektrycznego.  Nie można stworzyć fotonów przeciwnych własnościami do obecnych a cała reszta materii i cząstek energii z nich się właśnie wywodzi. Nie istnieje nic przeciwstawnego dla cząsteczkowej quasi fotonowej przestrzeni. Mówię quasi fotonowej bo fotony w stanie bardzo niskiej energii są nierejestrowalne i nieodróżnialne od siebie. Są monolitem stąd problem z wykryciem. W bryle lodu też nie wyodrębnisz kropli wody z powodu bardzo niskiej temperatury. Nie istnieje więc tak zwana "antymateria". Nie ma w naturze potrzeby tworzenia antymaterii więc z jakiego konktetnego powodu miałaby istnieć? Dla skomplikowania sobie prostego porządku który w niej panuje? Błąd interpretacji obserwacji i pomiaru zjawiska. 

Przestrzeń dostarcza zjawiska grawitacji dla "ciał niebieskich" poprzez stałe uzupełnienie "niedo-ciśnienia" panującego w miejscu tworzenia pola elektromagnetycznego, odśrodkowym wyrzutem fotonów w płaszczyźnie połączenia dwóch dipoli pola elektromagnetycznego ciał niebieskich i... oczywiście maszyn. Maszyny zawsze będą tylko naśladowały naturę, "nieco" wzmacniając efekty. Nie mogą "przeskoczyć" zjawisk natury. Prąd elektryczny jest wysoce naturalnym i ukrytym fundamentalnym zjawiskiem ale jest on i tak TYLKO różnicą ciśnienia które jest MECHANICZNYM zjawiskiem a dokładniej mikro-mechanicznym. Dla doprecyzowania tunele czasoprzestrzenne, prędkości pod czy nadprzestrzenne nie istnieją tak samo jak wieloświaty. Powód dla którego tak uważam jest prosty. Zawsze patrz co jest potrzebne naturze- nie Tobie. Jeśli naukowcy chcą odpowiedzieć na pytanie jak powstał Wszechświat to proszę wyjaśnić skąd wziął się pierwszy ruch w układzie ZAMKNIĘTYM (twierdzę tak na podstawie domyślnego stałego ciśnienia pomiędzy fotonami budującymi przestrzeń, warunkującego działanie oddziaływań pola elektromagnetycznego,  światła itp), jakim jest cały Wszechświat. 

Rozpatrując Wszechświat jako układ inercyjny - energię można wytwarzać w każdym jego punkcie bez dostarczania jej z zewnątrz każdego dowolnie wyodrębnionego miejsca. Każde ciało niebieskie jest motopompą dla pola "magneto-grawitacyjnego".  Centrum silnego pola elektromagnetycznego niejako "wybudza"  z "przestrzennego" uśpienia proto-fotony wyrzucając je w przestrzeń w płaszczyźnie wiru które zastępowane są innymi co opisuje się jako grawitację- tak zwane "grawitony". Identyczne pole można wytworzyć technicznie w maszynie antygrawitacyjnej o czym niżej. Elektryczność nigdy nie jest oddzielona od magnetyzmu bo tak samo jak każdą inną energię tworzą ją fotony.  Jedne uwiezione na orbitalach zwane omyłkowo elektronami a drugie w postaci pola magnetycznego otaczającego dany przewodnik. Nawet gdy dane ciało niebieskie nie posiada tak zwanego mierzalnego pola magnetycznego, nie znaczy to że jego przewodność nie wywołuje indukcji w polu magnetycznym planety - jak księżyc, gwiazdy- planeta, galaktyki spiralnej- gwiazda.  

Nie ma czegoś takiego jak podział na ruch elektronów i ruch fotonów jako oddzielnych dwóch zjawisk. To jest to samo zjawisko tyle że przewodniki z powodu ruchu stają się (inteligentnie celowo i słusznie pomyślane) "dziurawe" dla pobudzonych na orbitalach FOTONÓW. Elektryczny Wszechświat jest logiczną konsekwencją dla szeroko pojętej elektryczności która jak wszyscy wiemy, najbardziej się sprawdza w technologii. 

Wszystkie inne sposoby przekazu energii są względem tego są toporne patrząc pod kątem materiało-chłonności, odporności na warunki biochemiczne, regulacji i zachowania bezpieczeństwa i to powinno być dla nas znakiem że (fundamentalnie) inteligentna natura jest właśnie elektryczna. 

Z kolei pole elektromagnetyczne to uporządkowany ruch w kształcie toroidalnej sfery złożonej ze stałego pola "protofotonów", jako ruchu "płynu przestrzeni kosmicznej" zapoczątkowane strumieniem indukcji wewnątrz atomowych domen ciał niebieskich, ale nie jest już przestrzennym, nieruchomym płynem grawitacjo-twórczym. Liniowe/ szeregowe spolaryzowanie domen w atomach jak ogniw w baterii, powoduje jednokierunkowy wielokrotnie wzmocniony ruch cząstek w obu torusach pola. Stałe pole elektromagnetyczne wraz ze wzrostem stopniowo wymusza szeregowanie tych domen a proces ten się z czasem lawinowo zapętla. Stałe pole elektromagnetyczne różni się zasadniczo od zmiennego. Nie składem bo to są ciągle dalej fotony a własnościami działania. Zmienne pole magnetyczne o tej samej mocy będzie miało o wiele większy zasięg niż stałe.

Każde pole magnetyczne jest dwu-torusowe w swej istocie mimo że na pierwszy rzut oka takim się nie wydaje. Prąd elektryczny (fotony) płynący wewnątrz ciał niebieskich jest najbardziej przyspieszony dokładnie w osi wirowania pola magnetycznego i jak każdy strumień prądu elektrycznego bez względu na to czy przepływa przez materialny przewodnik czy izolator (a przepływa przez każdy materiał i tylko charakterystyczna dla danego materiału rezystancja go ogranicza), jest to ruch postępujący-skrętny, akcelerujący najsilniej pole magnetyczne w centrum płaszczyzny styku obu toroidalnych połówek pola, co wystarcza dla wytworzenia siły kontrującej grawitację na orbicie geostacjonarnej. Właśnie z tego powodu w czarnych dziurach - największych wirujących osiach pól magnetycznych obecnych w galaktykach spiralnych i kwazarach, nawet światło ma problemy z prostoliniowym ruchem. Z tej przyczyny w osi wirowania każdej galaktyki spiralnej zwanej czarną dziurą, nie zobaczymy światła ponieważ fotony są zasysane przez bardzo silny w osi wiru ruch "quasi-fotonowego płynu grawitacyjnego" do wnętrza tornado-podobnego wiru czarnej dziury. Nadmiar akcelerowanych fotonów pola jest wyrzucany w płaszczyźnie tego pola co w przypadku Ziemi tworzy orbitę geostacjonarną a w przypadku Układu Słonecznego zapewnia stabilność orbit planetarnych. W przypadku galaktyki zapewnia stabilność orbit gwiazd, ale wszystkie które nie znajdują się w tej płaszczyźnie wpadają w końcu w wir czarnej dziury.

Proto- czy quasi-  fotonami nazywam nie wykryte grawitony czyli łagodne zawirowania w płynie świadomo-przestrzennym kosmosu. Coś pośredniego między nieruchomą (zimną) przestrzenią a światłem czyli częstotliwością drgań szybkich wirów jako cząsteczek światła. Nieruchomą przestrzeń można określić jako obecną z dala od skupisk galaktyk w całkowicie nie oświetlonej przestrzeni do której nie dociera nawet najsłabsze czerwone światło-podczerwień. Więc temperatura zera KOSMICZNEGO bezwzględnego może być dużo niższa niż się dziś określa. Czy taka "ciekła" przestrzeń może zamarznąć? Dlaczego nikt nie zastanawiał się nad powodem szybkiej utraty temperatury w przestrzeni kosmicznej skoro nie ma w niej cząsteczek?? Skoro fotony przenoszą ciepło to w próżni efekt byłby izolacyjny z braku nośnika. Niestety, to tak nie działa. To przestrzeń zamraża odbierając energię (szybko równoważąc) MECHANICZNIE (bo wszystko jest w kosmicznej fundamentalnie MECHANIKĄ) ruch rejestrowany jako temperatura- ciepło- podczerwień, każdej możliwej cząsteczce- wirowi. Każda cząsteczka i orbital atomowy jako jej fraktal w istocie jest WIREM.  Z kolei tak zwane światło- fotony to wiry zbudowane z omawianej kwantowej substancji tworzącej przestrzeń kosmiczną, zwiększające swoją prędkość obrotową wprost proporcjonalnie do wzrostu częstotliwości fali świetlnej czy jak kto woli elektromagnetycznej. Jest to ruch oczywiście o kierunku zmiennym ze względu na pulsacyjne zmiany ciśnienia pomiędzy kolejnymi falami cząstek, rozchodzącymi się dookólnie w przestrzeni, w przeciwieństwie do pola elektromagnetycznego i grawitacyjnego które w naturze są oddziaływaniami o stałym kierunku ruchu. Nie ma w naturze zmiennego pola elektromagnetycznego. Światło nie przemieszcza się cząsteczkami ciskanymi przez źródło z prędkością 300 000 km/s. To jest tylko prędkość fali powstałej z dookólnie rozchodzących się sfer zbudowanych z drgających naprzemiennie sinusoidalnie zagęszczeń i rozrzedzeń "płynu" przestrzennego który śmiało można nazwać kolejnym PIĄTYM stanem skupienia. Podsumowując jednak, polu magnetycznemu bliżej jest (poziomem energii) do pola grawitacyjnego niż do fotonów rozumianych przez nas jako fala elektromagnetyczna czy światło. Co najważniejsze, to to, że wszystkie te trzy wymienione zjawiska powstają przy wykorzystaniu TYLKO JEDNEGO budulca którego źródłem jest kwantowa czyli cząsteczkowa a więc FIZYCZNA (NIE WIRTUALNA) struktura przestrzeni kosmicznej jako proponowanego przeze mnie piątego stanu skupienia. Zbudowana oczywiście z fotonów lub materiału z którego powstają. Choć moim zdaniem ten stan skupienia powinien stać na pierwszym miejscu, ale biorąc pod uwagę ludzki umysł koncentrujący się ze swej natury na materii jako na najważniejszym...

 

Portret użytkownika moon fake

Nie po to natura umożliwiła

Halton Arp jest zawodowym astronomem, wcześniej był również asystentem Edwina Hubble'a. Zwany Galileuszem XX wieku, przedstawił dowody na to, że Wszechświat się nie rozszerza. Arp, były pracownik obserwatorium Mount Palomar w Kalifornii, obecnie prowadzi badania w Max Planck Institute, w pobliżu Monachium.

Arp zaobserwował dużą liczbę obiektów wykazujących przesunięcia ku czerwieni NIEZGODNE z prawem Hubble'a. Badania te wskazują jego zdaniem, że przesunięcia ku czerwieni mogą być wynikiem innego zjawiska niż efekt Dopplera.

Dlaczego jednak przesunięcia ku czerwieni są zazwyczaj interpretowane wyłącznie jako rezultat efektu Dopplera? Być może rzeczywiście zjawisko to powoduje przesunięcie ku czerwieni. Lecz na jakiej podstawie uczeni przyjmują, że owe przesunięcia są wywołane efektem Dopplera? Taka interpretacja wynika między innymi z faktu, że według współczesnej fizyki jedynym zjawiskiem poza efektem Dopplera, które może spowodować widoczne przesunięcie ku czerwieni, jest potężne pole grawitacyjne. Jeżeli światło przebija się przez pole grawitacyjne, traci energię i ulega przesunięciu ku czerwieni. Astronomowie uważają jednak, że wyjaśnienie to nie dotyczy gwiazd ani galaktyk. Aby spowodować zaobserwowane przesunięcie ku czerwieni, ich pola grawitacyjne musiałyby bowiem posiadać niewiarygodne natężenia.

Arp twierdzi, że w sąsiedztwie obiektów o niskim przesunięciu ku czerwieni, znalazł obiekty cechujące się wysokim przesunięciem. Według standardowej teorii ekspandującego Wszechświata, obiekt charakteryzujący się niewielkim przesunięciem ku czerwieni, powinien leżeć względnie blisko Ziemi. Natomiast obiekt o dużym przesunięciu - w dużej odległości. Dwa obiekty, znajdujące się względnie blisko siebie, powinny zatem cechować się podobnym przesunięciem ku czerwieni.

Arp podaje następujący przykład. Galaktyka spiralna NGC 7603 jest połączona z towarzyszącą jej galaktyką mostem świetlnym. Mimo to, przesunięcie ku czerwieni drugiej z wymienionych galaktyk jest wyższe o 8000 km/s. Różnica w przesunięciu wskazuje, że galaktyki te powinny znajdować się w całkowicie odmiennych odległościach od Ziemi - NGC 7603 powinna leżeć około 478 mln lat świetlnych bliżej - jednak, co dziwne, obie galaktyki są wystarczająco blisko siebie, by mogły być połączone mostem świetlnym.

Arp znalazł ponadto wiele innych przykładów, które podważają tradycyjne poglądy na temat przesunięć ku czerwieni. Oto jedno z jego najbardziej kontrowersyjnych odkryć. W pobliżu galaktyki spiralnej NGC 4319 znajduje się kwazar Markarian 205, połączony z nią mostem świetlnym. Przesunięcie ku czerwieni w przypadku galaktyki wynosi tu 1800 km/s, co szacuje jej odległość na około 107 mln lat świetlnych. Kwazar wykazuje przesunięcie ku czerwieni o wartości 21000 km/s, co powinno oznaczać, że jest on odległy o 1,24 mld lat świetlnych. Arp wskazuje jednak, że obiekty te są wyraźnie połączone. Jego zdaniem, standardowa interpretacja przesunięć ku czerwieni jest w tym przypadku błędna.

Krytycy Arpa wykonali własne zdjęcia NGC 4319 i oświadczyli, że nie dostrzegli mostu łączącego rozpatrywane obiekty, widocznego na fotografii, jaką przedstawił Arp. W opinii niektórych badaczy most świetlny był tu jedynie "spreparowanym efektem fotograficznym". Jednak Jack M. Sulentic z University of Alabama w USA przeprowadził niedawno rozległe analizy fotometryczne dwóch omawianych obiektów i doszedł do wniosku, że łączący je most istnieje naprawdę.

Kolejny zauważony przez Arpa przykład przesunięć ku czerwieni, które przeczą tradycyjnym poglądom, dotyczy niewielkiego łańcucha galaktyk, nazwanego od jego rosyjskiego odkrywcy Woroncow-Weliaminow 172. W łańcuchu tym mniejsza, gęstsza galaktyka cechuje się dwukrotnie większym przesunięciem ku czerwieni niż pozostałe.

Obok par czy też grup galaktyk z nietypowym przesunięciem ku czerwieni, Arp wskazał na jeszcze dziwniejsze zjawisko. Okazuje się, że kwazary i galaktyki mogą wyrzucać z siebie nowe kwazary i galaktyki. Na przykład eksplodująca galaktyka NGC 520, charakteryzuje się dość niskim przesunięciem ku czerwieni. Wzdłuż linii prostej biegnącej do niej w kierunku południowo-zachodnim znajdują się cztery słabe kwazary. według Arpa są to jedyne kwazary w tym rejonie. Czy ich ustawienie może być dziełem przypadku? Arp twierdzi, że jest to bardzo nieprawdopodobne. Jego zdaniem zostały one wyrzucone z eksplodującej galaktyki. Co ciekawe, wszystkie cztery rozpatrywane kwazary cechuje o wiele większe przesunięcie ku czerwieni niż galaktykę, z której wydają się pochodzić. Taka sytuacja jest zdumiewająca, ponieważ według teorii o przesunięciach ku czerwieni, kwazary te powinny znajdować się o wiele dalej niż związana z nimi galaktyka. Analizując ten i inne podobne przykłady, Arp doszedł do wniosku, że tuż po wyrzuceniu z macierzystych obiektów kwazary charakteryzują się wysokim przesunięciem ku czerwieni, które maleje wraz z upływem czasu.

Niektórzy uczeni zastanawiają się, czy galaktyki mogą rzeczywiście wyrzucać z siebie inne masywne obiekty, takie jak galaktyki bądź kwazary. W odpowiedzi na te wątpliwości, Arp zwrócił uwagę na zaskakującą fotografię olbrzymiej galaktyki M87 wyrzucającej strumień materii (zajrzyjcie też do katalogu Messiera). Okazuje się, że galaktyki eliptyczne leżące w okolicy M87, która również jest galaktyką eliptyczną, znajdują się niemal w linii prostej ze strumieniem wyemitowanej materii. Zdaniem Arpa sytuacja ta wskazuje, że również zostały wyrzucone przez M87.

W jaki sposób galaktyka może emitować galaktykę? Jeżeli galaktyka to "wyspa Wszechświata" składająca się z wielkiego skupiska gwiazd i gazu, czy jest w stanie wyrzucić z siebie nową galaktykę, która stanowi podobne skupisko materii?

Niestety, obecne prawa fizyki nie dają żadnej możliwości wyjaśnienia. Skoro galaktyka składa się z wielu gwiazd oraz chmur pyłu i gazu, jakie jej cechy mogłyby spowodować przesunięcie ku czerwieni niezależnie od prędkości lub grawitacji?

Teoria wyczerpanego światła.

 

 

Według ustaleń Jeana Pierre'a Vigiera, francuskiego astrofizyka z Institute Henri Poincare, jeśli ograniczymy się do odległych galaktyk w obszarze A i obliczymy stałą Hubble'a, otrzymamy wartość zdecydowanie odmienną od wyniku dla obszaru B. Wskaźnik ekspansji różni się zatem w zależności od tego, czy badamy galaktyki z widocznymi na ich tle innymi galaktykami, czy też bez nich. Jeżeli wszechświat podlega rozszerzaniu, jaki związek ze wskaźnikiem jego ekspansji mogą mieć galaktyki leżące na pierwszym planie w obszarze A? W opinii Vigiera wynika to z faktu, ze mierzone przesunięcia ku czerwieni odległych galaktyk nie są w rzeczywistości spowodowane rozszerzaniem się Wszechświata. Stanowią raczej efekt zupełnie odmiennego zjawiska - tzw. mechanizmu wyczerpanego światła.

Vigier przyjmuje, że przemieszczające się w przestrzeni kosmicznej światło ulega przesunięciu ku czerwieni wskutek pokonywania danego dystansu. Taki proces byłby zgodny ze znanymi prawami fizycznymi. Według jednego z tych praw widmo światła powinno bowiem przesuwać się ku czerwieni z powodu samego ruchu badanej wiązki świetlnej. Efekt tego procesu jest tak niewielki w przypadku ziemskich warunków, że trudno dokonać jego pomiarów, lecz gdy światło pokonuje ogromne odległości między galaktykami, przesunięcie zaczyna być widoczne. Zjawisko to określane jest mianem wyczerpanego światła, gdyż poruszając się w przestrzeni, światło traci energię. Im więcej jej utraci, czyli im bardziej podlega wyczerpaniu, tym większym cechuje się przesunięciem ku czerwieni. Przesunięcie to jest więc proporcjonalne do odległości danego obiektu, nie zaś do jego prędkości.

Na podstawie powyższych ustaleń, Vigier prezentuje statyczny model Wszechświata. Jego zdaniem, wszystkie galaktyki są w przybliżeniu nieruchome. Przesunięcia ku czerwieni nie są pochodną efektu Dopplera; nie mają nic wspólnego z prędkością źródła światła. Wynikają z naturalnej właściwości samego światła, które ulega wyczerpaniu, pokonując ogromne odległości. 

Portret użytkownika moon fake

Nie po to natura umożliwiła

Oczywiście większość astronomów odrzuca koncepcje wyczerpanego światła, gdyż wymaga ona nowych praw fizyki. 

 

[Tak oto zamiast tabakiera być dla nosa, nos musi służyć dla tabakiery. Jeśli Wszechświat wymaga od nas nowych praw fizyki to TRZEBA JE NAPISAĆ!]

 

Vigier przedstawia jednak swoją teorię w sposób niewymagający radykalnie nowej fizyki.

Vigier podaje również inne dowody, które wskazują że przesunięcia ku czerwieni są niezależne od prędkości badanych obiektów. Jeżeli na przykład, światło gwiazd mierzone jest wówczas, gdy przechodzi w pobliżu Słońca, cechuje się wyższym przesunięciem ku czerwieni niż światło pochodzące z innych rejonów nieba. Z powierzchni Ziemi takich pomiarów można dokonywać jedynie w trakcie całkowitych zaćmień słońca, kiedy gwiazdy w pobliżu tarczy słonecznej zaczynają być widoczne w nastającej ciemności.

Vigier wyjaśnia przesunięcia ku czerwieni w kategoriach statycznego Wszechświata, w którym światło zachowuje się nieco inaczej niż przyjmują zwykle uczeni. Standardowy model rozszerzającego się Wszechświata nie tłumaczy bowiem, dlaczego wartości stałej Hubble'a są tak zróżnicowane. Zdaniem Vrigiera niezależnie od prędkości badanych obiektów przesunięcia ku czerwieni stanowią ogólną cechę Wszechświata, który jak najbardziej może być statyczny. Teoria Wielkiego Wybuchu nie miałaby więc żadnego uzasadnienia.

Y.P.Varshini i kwazaryV.P. Varshini, fizyk z Uniwersity of Ottawa w Kanadzie, akceptując opinie Arpa, że kwazary cechują się niezależnymi od prędkości przesunięciami ku czerwieni, przedstawił swoje ustalenia dotyczące typów przesunięć. Jego badania wykazały, że nieoczekiwanie wiele kwazarów chearakteryzuje się przesunięciami ku czerwieni o wartościach bliskich 1,95 (liczba ta wyrażona jest w kategoriach przesunięcia długości fali; odpowiada ono prędkości około 238160 km/s, czyli 79% prędkości światła.

Zdaniem Varshiniego kwazary wytwarzają światło w nieoczekiwany sposób - w sposób, który powoduje, że światło wygląda na przesunięte ku czerwieni w wyniku efektu Dopplera. W jego opinii zjawiska laserowe występujące w kwazarach nadają ich światłu odmienne cechy, które nie mają nic wspólnego z prędkościami kwazarów. Innymi słowy Varshini doszedł do wniosku, że uczeni niewłaściwie odczytują linie spektralne w tym typie światła jako przesunięte wskutek efektu Dopplera w zwykłym zjonizowanym gazie. Kwazary znajdują się więc relatywnie blisko, a pogląd, że leżą one w dużej odległości wynika z błędnej interpretacji ich światła - wytworzonego laserowo - jako zwykłego światła przesuniętego w wyniku zjawiska Dopplera.

Bez względu na to, czy teoria Varshiniego jest słuszna, jego spostrzeżenia, że linie spektralne kwazarów dzielą się na wyraźne grupy, podważa (przynajmniej odnośnie kwazarów) standardową koncepcję o odległościach kosmicznych. Jeżeli zaś uznamy, że linie widmowe kwazarów są przesunięte w skutek efektu Dopplera i zastosujemy obowiązującą teorię, okaże się, że Ziemia leży w centrum Wszechświata, co oczywiście przeczy dzisiejszym poglądom.

Kwantyzacja przesunięć ku czerwieni. 

 

Kolejnego interesującego odkrycia dokonał William G. Tifft, astronom ze Steward Obserwatory przy University of Arizona w Tuscon w USA. Jego badania być może najbardziej podważają model rozszerzającego się Wszechświata. Tifft zaobserwował, że przesunięcia ku czerwieni cechujące galaktyki, podlegają z reguły kwantyzacji, a więc nie przybierają dowolnych wartości, lecz stanowią w przybliżeniu wielokrotność podstawowej wielkości, która w tym przypadku wynosi około 72 km/s. Ustalenia Tiffta wskazują zatem, że przesunięcia grupują się w pobliżu 72 km/s, 144 km/s, 216 km/s, 288 km/s itd.

Tifft zbadał względne przesunięcie wielu par galaktyk. Zgodnie ze standardowym poglądami, jego wartość reprezentowałaby nie tyle prędkość z jaką para galaktyk oddala się od Ziemi, lecz raczej prędkość ruchu orbitalnego jednej galaktyki wokół drugiej, mierzoną wzdłuż naszego kierunku obserwacji. Tifft ustalił jednak, że taka sytuacja nie występuje. Przesunięcia ku czerwieni grupują się w pobliżu wielokrotności podstawowej wielkości - 72 km/s, co oznacza, iż mierzone przesunięcia nie zależą od prędkości badanych galaktyk, a one same w rzeczywistości nie obiegają się wzajemnie. Odkrycia Tiffta dotyczą nie tylko par galaktyk, lecz również całych ich grup. W tej sytuacji, według prawa Newtona lub Einsteina, powinny wspólnie opadać bądź oddalać się od siebie, pozostając wciąż w pewnym układzie. Tym niemniej przeprowadzone badania świadczą, że takie zjawisko nie występuje. Dlatego zdaniem Tiffta konieczne jest opracowanie nowych praw grawitacji.

Istnieją już pewne świadectwa, które mogą wskazywać, iż prawa Newtona wymagają korekty, zwłaszcza w odniesieniu do galaktyk. Przez wiele lat uczeni mieli duże problemy z wyjaśnieniem dynamiki ruchu galaktycznego na podstawie prawa grawitacji. Na przykład, pewne galaktyki poruszają się ruchem orbitalnym w skupiskach, lecz zgodnie z zasadami dynamiki i prawem grawitacji nie powinny być uporządkowane w ten sposób. Biorąc pod uwagę ich przypuszczalne prędkości, musiałyby posiadać o wiele większe masy, by poruszać się po orbitach. Próbując odnaleźć te brakujące masy, astronomowie zamiast zmodyfikować prawa grawitacji, woleli przyjąć koncepcję istnienia wielkich ilości niewidzialnej, ciemnej materii. Niektórzy badacze twierdzą, że brakuje 90% masy Wszechświata (ciemnej materii 30%, ciemnej energii 65% .

Przytoczone uwagi wskazują, że społeczność astronomów i astrofizyków nie przyjęła ustaleń Tiffta przychylnie. Jednak Halton Arp potwierdził niezależnie część z jego odkryć, co nadaje z kolei większego znaczenia obserwacjom samego Arpa.

Wobec powyższych sprzeczności Arp podaje swój rozstrzygający argument. Mniejsze galaktyki nie tylko cechują się dodatnimi przesunięciami ku czerwieni względem ich macierzystych galaktyk. Przesunięcia te podlegają kwantyzacji zgodnie z ustaleniami Tiffta. Arp zaobserwował ich maksima na poziomie około 70, 140 i 210 km/s, co odpowiada odkryciom Tiffta odnośnie kwantyzacji w postaci wielokrotności 72 km/s. Jak widzieliśmy, oznacza to, że badane przesunięcia nie zależą od prędkości obiektów. Natomiast, fakt iż kwantyzacja zachodzi w stosunku do dominującej galaktyki w grupie, wskazuje na istnienie tu pewnego fizycznego związku. Jeżeli byłby on wynikiem przypadku, w jaki sposób doszłoby do kwantyzacji? Wystąpienie zjawiska kwantyzacji świadczy o realności tego powiązania.

Portret użytkownika Q.

Nie ma żadnej nieważkości.

Nie ma żadnej nieważkości. Ten umowny stan istnieje tylko na orbicie ziemskiej (bądź innej) jako równowaga siły odśrodkowej wynikającej z prędkości orbitowania i dośrodkowej czyli grawitacji. Cała przestrzeń kosmiczna "wypełniona" jest siłą grawitacji czyli przyciągania w kierunku obiektu o największej masie. Gdybyś będąc na orbicie ziemi nagle się zatrzymał, ta natychmiast by cię przyciągnęła i spadłbyś jak kamień. Ziemia, księżyc i wszystkie inne planety krążące wokół słońca tylko dlatego na nie nie spadają gdyż lecą z prędkością równoważącą (siłą odśrodkową) to przyciąganie słońca. 

Portret użytkownika Rafał Reperowski

Tylko rosjanie, albo

Tylko rosjanie, albo Chińczyki będą o tym mówić, bo zakazane jest mówienie o polu elektrostatycznym, który jest na Ziemi. Rosliny w dopasowanym takim polu rosną większe. Wystarczy nasiona umieścić na odpowiedni czas w kondensatorze i masz kilkukrotnie większe plony. Patent na to posiada Bayer, ale że produkują nawozy sztuczne, to siedzi w sejfie.

Skomentuj