Lot rosyjskiego pocisk ICBM typu Topol/SS-25 zaobserwowano nawet w Austrii

Kategorie: 

Źródło: Gerald Reczek

Kilka dni temu niezwykłe obserwacje fenomenu wywołanego startem rakiety SpaceX typu Falcon 9, obserwowali mieszkańcy Ameryki Północnej. Wczoraj podobny show zapewniła rosyjska armia, która dokonała testu rakiety balistycznej przenoszącej broń jądrową, typu Topol/SS-25. Jasne obłoki na nocnym niebie powstały na skutek tego testowego wystrzelenia widziano nawet w Austrii.

Test rosyjskiej rakiety ICBM miał miejsce 26 grudnia 2017. Rosyjskie strategiczne siły rakietowe przeprowadziły udany start rakiet Topol/SS-25, którą wystrzelono z poligon doświadczalnego w Kapustin Jar. Rakieta spadła potem zgodnie z planem na poligon w Kazachstanie. 

Źródło: Gerald Reczek

Wygląda na to, że jasne obłoki, które w nocy 26 grudnia widzieli mieszkańcy Rosji nie były klasycznymi obłokami NLC, tylko miały związek z tajną próbą jądrową. Jasne chmury przed wschodem Słońca zaobserwowano w Rostowie nad Donem, w Wołgogradzie, a nawet w Austrii, gdzie jeden z internautów, Gerald Reczek, zdołał wykonać interesujące zdjęcia tego zjawiska.

Źródło: vk.ru

Zestaw rakietowy ICBM typu Topol/SS-25 - źróło: wikipedia

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (2 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika U_P_Adlina

Zbroi się, aby bandyta zza

Zbroi się, aby bandyta zza oceanu 10 razy pomyślał, zanim zaatakuje. Katusze? To tylko twoje wymysły trollino. Tam się żyje całkiem nieźle. Kwiczycie bo trudno wam się pogodzić, że uSSmany straciły pozycję jedynego hegemona i pierwszy raz od dekad utarto im bandyckiego nochala. Dzięki Putinowi. Ale kwiki nie pomogą.

"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990

Portret użytkownika CCCP

 Tak, wiemy. W Rosji trwa

 Tak, wiemy. W Rosji trwa sielanka. Z danych moskiewskiej Wyższej Szkoły Gospodarki wynika, że ponad 41 proc. Rosjan ma problemy finansowe przy kupnie podstawowych produktów żywnościowych, a 23,2 procent ocenia swoją sytuację materialną jako złą lub wręcz katastrofalną. Lakonicznie, ale rzeczowo określiła ten stan Tatiana Malejewa z Instytutu Analiz i Prognoz Społecznych Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej (RANChiGS). Według Malejewej "można powiedzieć, że w przyszłym roku ( 2018) państwu skończą się pieniądze, a aktywa ekonomiczne ludności zmniejszą się". Co więcej, uważa ona, iż przyszły rok może być "nader dramatyczny" z punktu widzenia sytuacji społecznej. Należy zauważyć, że tylko w pierwszym półroczu tego roku w Rosji odnotowano 150 robotniczych protestów spowodowanych katastrofalną sytuacją ekonomiczną. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Tak trzymać towarzyszu Putin, więcej czołgów i propagandy, jakoś się ułoży…

Portret użytkownika U_P_Adlina

Skąd te "niusy"? Z tych

Skąd te "niusy"? Z tych samych źródeł, co PKB belgii i ruskie sputniki? Hehehehe! Skompromitowałes się już wielokrotnie, więc kto jeszcze bierze cię na poważnie? W tej chwili to uSSmany łamią się pod swoim własnym ciężarem utrzymując setki baz i setki tysięcy żołdactwa okupującego inne kraje. Tak jak starożytny Rzym. I stąd coraz większa nędza w uSSmanii.

To, że ogromna bieda nie jest tylko złudzeniem, potwierdzają dane nowojorskiego magistratu, który podliczył, że kiedy zaczęły się mrozy, do noclegowni zgłosiło się 53 tys. osób. Jeszcze wyższe są dane Coalition for the Homeless, organizacji starającej się nagłaśniać problem bezdomności. Według jej danych we wrześniu na ulicach Nowego Jorku żyło ponad 58 tys. ludzi. Dla porównania pięć lat wcześniej było ich 35 tys., a w 1984 r. zaledwie 17 tys. A już najbardziej alarmujące jest to, że rośnie liczba dzieci mieszkających na ulicach. Dziś jest ich w Nowym Jorku już 25 tys., gdy przed pięcioma laty było ich 8 tys. 

O tym, że naprawdę dzieje się źle, wiadomo od co najmniej 2012 r. To wtedy z wyników spisu powszechnego (przeprowadzono go dwa lata wcześniej) wyszło na jaw, że 46,5 mln z niecałych 309 mln mieszkańców Stanów żyje na granicy ubóstwa lub poniżej niej. A to nie tylko 2,5 pkt proc. więcej niż w 2007 r., czyli na rok przed pogorszeniem koniunktury gospodarczej, lecz co najważniejsze – to pierwszy od lat 30. ubiegłego wieku wzrost biedy w USA. Złych informacji było więcej: w skrajnej biedzie żyje już 20,4 mln osób. Skrajnej – czyli takiej, gdzie zarobki wynoszą poniżej 10 tys. dol. rocznie w czteroosobowej rodzinie. To w przeliczeniu ledwie ok. 20 zł dziennie, co nawet na nasze warunki jest ekstremalnie niskim dochodem.

Ekonomiści i socjolodzy te dane jeszcze dokładniej przebadali. Ponad 4 proc. amerykańskich gospodarstw domowych znajduje się poniżej progu ubóstwa absolutnego, czyli ma do dyspozycji poniżej 2 dol. dziennie na jedną osobę, a jedna czwarta z nich (czyli co setne ze wszystkich gospodarstw domowych) znajduje się w szczególnie trudnej sytuacji finansowej, bo może dziennie wydać mniej niż 1,25 dol. – wynika z badań H. Luke’a Shaefera z Uniwersytetu Michigan i Kathryn Endin z Uniwersytetu Harvarda. Kiedy opublikowano te dane, analitycy stwierdzili jedno: po raz pierwszy w Stanach pojawiło się ubóstwo ekstremalne. – Czyli mamy u siebie problem krajów Trzeciego Świata – zaczęto alarmować.

A to i tak nie jest jeszcze pełnia sytuacji. Jak zagłębić się w dane, to okazuje się, że może być jeszcze gorzej, bo – jak podaje US Census Bureau (tamtejszy urząd statystyczny) – co 11. amerykańskie gospodarstwo domowe od 2007 r. notuje spadek realnych dochodów. Według ekonomistów o wiele bliżej prawdy niż rządowe wyliczenia są dane biorące pod uwagę supplemental poverty measure, czyli wskaźnik wszystkich zmuszonych do korzystania z różnych form wsparcia, od żywieniowych bonów, przez bezpłatną opiekę medyczną, aż po paczki z odzieżą czy artykułami szkolnymi dla dzieci. Według tej miary biednych w USA w 2012 r. było o prawie 3 mln więcej. A jak oceniają analitycy wspomnianej Hunger Notes, ten trend od tamtej pory wcale się nie zatrzymał i dziś uboga Ameryka liczy już sporo ponad 50 mln ludzi.

Drugim szokiem dla społeczeństwa USA był raport UNICEF o tym, w jakich warunkach żyją dzieci z 35 najlepiej rozwiniętych państw świata. Okazało się, że – biorąc pod uwagę statystyki ONZ – troszkę więcej niż jedna piąta dzieci w Stanach żyje w biedzie, w gospodarstwie domowym mającym dochody poniżej połowy krajowej mediany. Pod tym względem Ameryka wylądowała na 34. miejscu rankingu, gorszy wynik miała tylko Rumunia. Jakby tego było mało, dane ONZ pokazały też, że amerykańskie dzieci żyjące w ubóstwie mają niewielką szansę na poprawę losu.

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/843799,coraz-wiecej-biednych-w-ameryce.html

uSSmański balonik powoli flaczeje, co widać, słychać i czuć.

"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990

Portret użytkownika CCCP

Coraz więcej biedy w Rosji

Coraz więcej biedy w Rosji

Rosjanie biednieją w coraz szybszym tempie. Co piątej rodzinie nie wystarcza pieniędzy nawet na jedzenie – wynika z raportu Narodowego Uniwersytetu Badawczego opisanego przez „Moskiewskiego Komsomolca”. Do podobnych wniosków doszedł kilka miesięcy temu Bank Światowy. – Tempo szerzenia się biedy w Rosji jest największe od lat – napisał w swoim raporcie.

Według „Moskiewskiego Komsomolca” w badaniu przeprowadzonym przez Narodowy Uniwersytet Badawczy 41 proc. Rosjan zadeklarowało wysoki stopień ubóstwa. Co drugi badany twierdzi, że jego zarobki nie wystarczają na nowe ubrania, a co piąty, że brakuje mu na jedzenie. Gazeta wyliczyła, że bieda w mniejszym lub większym stopniu dotyka aż 56 mln Rosjan. Prawdopodobnie połowa z tej liczby to osoby, które znalazły się poniżej granicy ubóstwa.

Rok temu wicepremier Olga Gołodiec, odpowiadająca w rządzie za problemy socjalne, niespodziewanie ogłosiła, że liczba osób oficjalnie uznanych za ubogie wzrosła do blisko 23 mln. Chyba nie spodobało się to najważniejszym osobom w państwie, bo po kilku miesiącach rząd obniżył minimum socjalne. Dzięki tej sztuczce w styczniu 2016 r. Rosstat, czyli Federalna Służba Statystyki Państwowej, mógł ogłosić, że Rosjan żyjących poniżej granicy ubóstwa jest znacznie mniej, bo tylko 19,2 mln.

Portret użytkownika U_P_Adlina

Coraz większa bezdomność i

Coraz większa bezdomność i bieda w uSSa:

 

Rzeczywiście amerykańska bieda coraz częściej przełamuje stereotypy – dziś miewa białe oblicze. Demografowie mówią o niej „niewidzialna”, bo ci biali tkwią gdzieś na przedmieściach, w wiejskich miasteczkach na wschodzie, w niegdyś przemysłowym środkowym wschodzie, wzdłuż rzeki Missouri, w Arkansas, Oklahomie. Kiedy jedzie się kiepskimi, wyboistymi szosami stanu Nowy Jork, przy których polskie drogi jawią się niczym niemieckie autostrady, mija się smutno wyglądające farmy z ich dawnymi objawami świetności. Jak choćby w Franklinville, liczącym niecałe 2 tys. mieszkańców miasteczku w hrabstwie Chautauqua, w którym prawie jedna trzecia osób ma tak małe dochody, że według oficjalnych danych jest biedotą.

Deborah Cipolla-Dennis z położonej niedaleko miejscowości Drayden wzdycha: – Jeszcze kila lat można było się utrzymać z gospodarstwa. Starczało nie tylko na samo życie, ale i na inwestycje. Dziś jest coraz ciężej. Konkurencja z dużymi rolniczymi potentatami nas wykańcza i bez kredytów nie da się teraz działać. Kobieta dodaje, że coraz więcej z jej sąsiadów zastanawia się nad sprzedaniem farmy i wyprowadzką do miasta. – Tyle że oni wiedzą, że to niekoniecznie jest wyjście z sytuacji. Po kryzysie ceny ziemi spadły, a ludzie, którzy całe życie byli farmerami, nie będą potrafili znaleźć innej pracy. Tak więc z roku na rok żyje nam się trudniej i nie widać specjalnej szansy na poprawę – dodaje. Takich pełnych marazmu miasteczek i wsi jak Drayden i Chautauqua jest coraz więcej, nawet w tych stanach, które były synonimami prosperity.

Zresztą jak sytuacja może się poprawiać, skoro nawet w Nowym Jorku coraz trudniej jest dać sobie radę. A najlepszym na to dowodem jest kurczenie się tamtejszej klasy średniej. Dziś jest mniej liczna niż w 2000 r. Jej miejsce zajmują trzy nowe najszybciej rosnące grupy: biednych Latynosów, bezdomnych i bogatych białych, zazwyczaj singli. I tak właśnie zaczynają wyglądać całe Stany: skrajna bieda i skrajne bogactwo.

Amerykanie nie wiedzą, że w ich kraju panuje głód. Bo w rządowych raportach nie mówi się o nim wprost. Używa się terminu „food insecurity”, czyli niepewność żywieniowa

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/843799,coraz-wiecej-biednych-w-ameryce.html

"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990

Portret użytkownika CCCP

 Co trzeci Rosjanin chciałby

 Co trzeci Rosjanin chciałby otrzymywać darmową żywność w ramach pomocy socjalnej.

Czwarta część mieszkańców kraju zaś twierdzi, że bardzo jej potrzebuje.

Takie wyniki przedstawił rządowy ośrodek badań socjologicznych WCIOM. Według innych badań, porównawczych między Ukrainą i Rosją (prowadzących ze sobą niewypowiedzianą wojnę), biedy obawia się prawie tyle samo pytanych: 39 proc. Rosjan i 37 proc. Ukraińców. Mimo jednak zapewnień rosyjskich polityków, że sytuacja w kraju się poprawia (a na Ukrainie, jak twierdzi Kreml, pogarsza), to w Rosji w ciągu ostatnich lat rośnie liczba osób bojących się tego, na Ukrainie zaś – maleje. – To nic zaskakującego w kraju, gdzie trzeci rok z rzędu spadają dochody realne – wyjaśnia jeden z moskiewskich ekspertów gospodarczych.

Mimo że to Kijów stał się w rosyjskiej propagandzie symbolem biedy, to nad Dnieprem w ciągu ostatniego roku realne dochody wzrosły o 7,3 proc., a w Rosji spadły o 6,5 proc. Po raz pierwszy od wielu lat ukraińskie PKB zaczęło rosnąć (2 proc. w 2016), gdy rosyjskie spadło o 0,4 proc. (według danych Centralnego Banku Rosji).

W przeciwieństwie też do Ukrainy coraz więcej Rosjan boi się wzrostu cen (63 proc.) i bezrobocia (45 proc.). Ukraińcy też podzielają te obawy (51 proc. i 36 proc.), ale u nich liczba takich osób maleje w ciągu ostatnich dwóch lat, gdy w Rosji w tym czasie rośnie.

Tymczasem wśród rosyjskich polityków obowiązuje urzędowy optymizm. Premier Dmitrij Miedwiediew powiedział w poniedziałek na forum inwestorów w Soczi: „Zwyciężyliśmy bezrobocie, sytuacja na rynku (pracy) jest teraz stabilna". Ponieważ jest ono rekordowo niskie (5,4 proc.), „stanowi dumę urzędników różnego szczebla" – zauważył jeden z moskiewskich dziennikarzy. Ale właściciele rosyjskich firm pośrednictwa pracy ostrzegają, że „w ciągu najbliższych lat grozi skokowy wzrost bezrobocia z powodu zmniejszania się popytu na robotników niewykwalifikowanych". Eksperci ds. spraw socjalnych zaś wskazują, że wśród ponad 4 milionów osób bez pracy coraz więcej jest „chronicznych bezrobotnych", tzn. takich, którzy ponad rok pozostają bez pracy.

Jednocześnie eksperci finansowi informują, że w ciągu ostatniego pół roku o 10 proc. wzrosła liczba osób mogących ogłosić „upadłość konsumencką" (rosyjskie prawo przewiduje, że dotyczy to osób, które co najmniej przez 90 dni nie spłacają swoich zobowiązań finansowych nie mniejszych niż 500 tys. rubli, czyli ok. 8 tys. dolarów).

W tej sytuacji ponad 3 Rosjan poparło pomysł wprowadzenia „elektronicznych bonów żywnościowych". Zamiast dawnych „kartek na mięso" osoby o najniższych dochodach otrzymałyby rodzaj karty płatniczej, na którą co miesiąc służby socjalne przelewałyby pieniądze, za które można by kupować żywność – ale tylko rosyjskich producentów, i wyłącznie „produkty szybko psujące się". – O dłuższym okresie trwałości nie chcemy dawać, bo przehandlują za wódkę – przyznał jeden z moskiewskich urzędników.

Nikt jednak nie wie, ile osób potrzebuje takiej pomocy ani ile będzie kosztował taki program. Ministerstwo przemysłu i handlu szacuje, że ok. 15–16 mln. Jednak w całym kraju 22 miliony żyją na krawędzi ubóstwa, a 5 milionów pracuje za najniższą pensję.

– Nie należy dawać żadnych kartek, bo producenci żywności pokłócą się albo spróbują sprzedawać zgniłe produkty, albo spróbują zmusić ludzi, by kupowali tylko u nich – ostrzegł szef komitetu ds. socjalnych władz Petersburga Aleksandr Rżenienkow. Opierał się przy tym na własnym doświadczeniu. W Petersburgu liczącym ok. 4,6 mln mieszkańców aż 3,5 mln korzysta z różnych form pomocy socjalnej.

Strony

Skomentuj