Kategorie:
Zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA Donalda Trumpa, zaszokowało amerykańską lewicę. Jego wygrana była tak duża, że nie ma mowy o prawnym podważaniu rozstrzygnięcia, ale to nie oznacza, że obrażeni na demokrację wyborcy Hillary Clinton nie wyjdą na ulice.
Amerykańska polityka zdaje się kroczyć tą samą drogą jak polska. Podobieństwa są uderzające. Kampania prezydencka w Polsce od strony medialnej i zaangażowanie politycznego ośrodków badania opinii publicznej wyglądała podobnie jak ta z zeszłego roku w Polsce.
źródło: twitter
Lewicowe media od początku z zapałem zajęły się pudrowaniem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Pomijano rytualnie kwestie związane z możliwymi zarzutami wobec niego w zakresie handlu informacjami niejawnymi, konkretnie aneksem sprawozdania o likwidacji WSI. Doszło do tego, że przesłuchanie Komorowskiego nie było nigdzie transmitowane, prasa lewicowa prawie o tym nie wspominała, próbowano wszystko przemilczeć. Dokładnie tak samo próbowano zrobić w USA w kontekście skandalu związanego z mailami Clinton.
Jeden z protestów przeciwko demokracji w USA - źródło: twitter
W naszym kraju również rozkręcono spiralę nienawiści względem politycznej konkurencji i stosowano język zohydzający wszystkich innych. Jednocześnie manipulowano sondażami, aby wskazać ludziom kto może wygrać, czyli de facto kogo popierać. Wzmacniano to oczywiście odpowiednią ilością propagandy. Jednak okazało się, że ludzie postanowili, że wystarczy już eksperymentów władzy i doszło do spektakularnego zwycięstwa PiS, które wzięło wszystko. Dokładnie to samo spotkało teraz w Stanach Zjednoczonych partię republikańską, która zwyciężyła w towarzyszącym wyborom prezydenckim wynorach do Kongresu i Senatu.
Okładka tygodnika Newsweek w Polsce - źródło: Twitter
Tak jak w Polsce nie pomógł TVN zwany Tusk Vision Network tak w USA nic nie dało Hillary Clinton bezwarunkowe wsparcie CNN zwanego Clinton News Network. Trumpa amerykańskie lewactwo opluwa dokładnie tak samo jak w Polsce rytualnie hejtuje się Kaczyńskiego. Można odnieść wrażenie, że amerykańska polityka odtwarza polską. A skoro tak to czas na amerykański KOD.
Jak wiadomo za kandydaturą pani Clinton stoi nie kto inny jak George Soros. Miliarder, którego uwikłanie w kampanię wyborczą Hillary Clinton, wspominał podczas debaty prezydenckiej sam prezydent Trump, znany jest z tego, że wspiera rewolucję na całym świecie. Można się było zatem spodziewać, że po przegranej, za oceanem przećwiczony będzie kolejny polski wariant - rzekomo spontaniczne protesty społeczne. Innymi słowy amerykański KOD. Wczoraj w kilku miastach w USA doszło do protestów i zamieszek. Inicjatywa nazywa się w tej chwili #TrumpProtest
"To nie jest koniec, czeka nas jeszcze dużo pracy" - powiedziała Hillary Clinton
Ten cytat z przemówienia przegranej można rozumieć w różny sposób. Rzeczywiście zaczęli pracować, a ponieważ w Ameryce nie ma odpowienio wielu emerytowanych oficerów służb specjalnych, protesty w amerykańskim KOD oparto o zmanipulowanych lewaków, którzy obrazili się na demokrację, ponieważ nie wygrała ich kandydatka. Przeszli oni od płaczu do wściekłości. Ludzie ci kwestionują demokratyczne rozstrzygnięcie oczywiście uważając, że bronią demokracji. W ich mniemaniu demokracja jest wtedy, kiedy wygrywa ich kandydat.
Wygląda na to, że amerykańskie protesty potrwają przynajmniej przez jakiś czas. Pojawiają się już nawet oferty pracy dla aktywistów. Czas pokaże czy protesty te będą konsekwentnie wspierane finansowo przez jakieś siły czy też po prostu wygasną naturalnie wraz z pogorszeniem pogody.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
Pamiętaj Chemiku młody. Jak chcesz mieć dużo hałasu, wlej sobie wodę do kwasu...
Prawda nas wyzwoli,
Ale najpierw nas wku*wi.
Tym My Słowianie różnimy sie od was chazarów, że potrafimy pomagać innym nie oczekując niczego w zamian!
Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.
Strony
Skomentuj