Kobiety w armii KRLD są traktowane jak prostytutki. Głodują i są zmuszane do uprawiania seksu!

Kategorie: 

Źródło: youtube.com

Informacje o traktowaniu kobiet pochodzą od przedstawicieli północnokoreańskiego personelu wojskowego, któremu udało się uciec z kraju. Wynika z nich, iż los kobiet służących w czwartej, co do wielkości armii świata, jest niesamowicie okrutny i ciężki. Panie są bite, gwałcone, a u wielu z nich zaburzony jest cykl menstruacyjny.

 

Przez prawie dziesięć lat So-Yeon Lee spała na niższym poziomie łóżka piętrowego w tym samym pomieszczeniu wspólnie z innymi dwunastoma kobietami. Każda miał własną szafkę nocną do przechowywania formularza i dwóch zdjęć w ramce – jedno z założycielem KRLD Kim Ir Senem i drugie z Kim Dzong Unem. Koreanka skończyła służbę dziesięć lat temu, ale wciąż nie może zapomnieć o okropnym zapachu, wypełniającym betonowe baraki.

„Mocno się pociłyśmy na materacach, na których spałyśmy. Były one wykonane z łusek ryżowych, więc wszystkie zapachy ciała mocno się w nie wgryzały ... To było dość nieprzyjemne.” - mówi So-Yeon Lee.

Kolejną przyczyną drażliwego zapachu był przygnębiający stan pryszniców.

„Jednym z najtrudniejszych testów dla nas kobiet było wzięcie prysznica. Nie ma tam czegoś takiego jak gorąca woda. Woda czerpana jest wprost z górskiego strumienia szlauchem, a oprócz wody, cieknącej z niego, do łazienki dostawały się żaby i węże” – wspomina 41 – letnia była wojskowa i  uciekinierka z KRLD.

Córka nauczyciela akademickiego So-Yeon Lee dorastała na północy kraju. Wielu mężczyzn w jej rodzinie było wojskowymi, a kiedy głód rozpoczął się w KRLD w latach dziewięćdziesiątych, zgłosiła się na ochotnika do armii - zainspirowała ją idea gwarantowanej codziennej kolacji. Podobnie zrobiło tysiące innych młodych kobiet.

„Głód był szczególnie trudny dla kobiet w Korei Północnej. Wiele zostało zmuszonych do ciężkiej pracy, wiele było bardzo źle traktowanych, molestowanych i bitych”- pisze Jieun Baek, autorka książki pt. „North Korea's Hidden Revolution.”

Eksperci ds. Korei Północnej Juliet Morilo i Jieun Baek tłumaczą, że historie, jak te opisane powyżej, rezonują z innymi dowodami, ale należy też podchodzić do nich z rezerwą i ostrożnością.

„Dziś zapotrzebowanie na informacje z Korei Północnej jest bardzo duże. Wiele opowieści jest przejaskrawianych, zwłaszcza jeśli jakiś wydawca kusi czekiem na spore kwoty. Wielu ze zbiegów, którzy nie chcą mieć do czynienia z prasą, krytykuje tak zwanych „dezerterów karierowiczów”.

Z kolei, jeśli chodzi o informacje z oficjalnych źródeł północnokoreańskich, mamy do czynienia z czystą propagandą, a So-Yeon Lee nie otrzymała rzekomo zapłaty za rozmowę z BBC…

 

Początkowo 17-letnia Lee So-Yeon lubiła życie w armii – niosła ją patriotyczna fala i aktywność zbiorowa. Była pod wrażeniem elektrycznej suszarki do włosów, chociaż prawie nie było prądu i nie można było jej używać. Wiele codziennych zajęć kobiety i mężczyźni wykonywali rutynowo. Niewiasty nieco mniej były obciążane aktywnością fizyczną, ale za to musiały dodatkowo sprzątać i gotować. Z tych obowiązków młodzieńcy byli zwolnieni. Wyczerpujące szkolenia i stale kurcząca się dieta stopniowo zaczęły wpływać na zdrowie So-Yeon Lee i innych dziewcząt w wojsku.

„Po sześciu miesiącach lub roku służby ustały cykle miesiączkowe z powodu stałego niedożywienia i stresu. Niektórym to odpowiadało. Cieszyły się, bo sytuacja była na tyle poważna, że gdyby występowały okresy, byłoby nawet gorzej” – opowiada Lee.

Prawie 70% uciekinierów z Korei Północnej to kobiety. Jest to związane z wysoką stopą bezrobocia wśród pań w tym kraju. Połowa z nich ma od 20 do 30 lat. Wynika to w dużej mierze z faktu, że młodym ludziom łatwiej jest pływać rzekami i odbywać wyczerpujące podróże. So-yeon Lee powiedział, że podczas jej służby nie było dostępnych żadnych produktów do higieny intymnej. Kobiety używały tradycyjnych bawełnianych wkładek, które musiały być prane każdej nocy lub wcześnie o poranku na oczach mężczyzn.

 

Inni uciekinierzy i byli żołnierze z KRLD potwierdzają wersję Lee. Jedna z dwudziestoletnich dziewcząt, z którą rozmawiała Morillo, potwierdziła, że kobiety nie miesiączkują za sprawą ciężkich, wyczerpujących ćwiczeń.

 

Lee So-Yoen wstąpiła do wojska jako wolontariuszka, ale w 2015 roku ogłoszono, że wszystkie kobiety w KRLD, które ukończyły 18 lat, podlegają poborowi na siedmioletnią służbę wojskową. Jednocześnie rząd Korei Północnej zrobił nieoczekiwany krok, ogłaszając zamiar dystrybucji produktów prestiżowej marki higienicznej Daedong dla kobiet w armii. Być może przywódcom koreańskim chodziło o podniesienie morale wśród uciemiężonych niewiast. Ponadto, kobiety służące w jednostkach wojskowych poza miastami czasami nie mają nawet dostępu do indywidualnych kabin toaletowych. Niektóre z nich muszą sobie niekiedy radzić z potrzebami na oczach mężczyzn i z tego powodu czują się szczególnie bezbronne.

 

Kobiety w KRLD muszą służyć co najmniej siedem lat, a mężczyźni – dziesięć. Jest to jeden z najdłuższych terminów poboru na świecie. Według niektórych szacunków około 40% kobiet w wieku od 18 do 25 lat przywdziało mundur, a liczba ta ma wkrótce wzrosnąć, ponieważ służba wojskowa stała się obowiązkowa dla kobiet zaledwie dwa lata temu. Oficjalnie wydatki wojskowe KRLD stanowią około 15% budżetu państwa, ale eksperci są skłonni sądzić, że mogą one osiągać poziom 40%. Utalentowani uczniowie, posiadający umiejętności sportowe lub muzyczne, mogą uniknąć służby wojskowej.

 

Temat przemocy przewija się we wszystkich relacjach byłych żołnierek, ale żadna nie przyznała, że sama cierpiała z tego powodu. Opowiadają za to, że dowódcy masowo gwałcą swoje podwładne. W KRLD za popełnienie takiego przestępstwa grozi siedem lat więzienia. Kobiety boją się jednak zeznawać i mężczyźni są bezkarni. Powodem milczenia może być fakt,  że przewinienia seksualne są zakorzenienie w patriarchalnych relacjach w społeczeństwie północnokoreańskim. Z tego powodu kobiety wykonują też większość nieludzkiej pracy w armii. Szczególnie bezbronne są kobiety z ubogich rodzin, które służą w batalionach budowlanych i są skoszarowane w ciasnych barakach.

 

Przemoc w rodzinie jest powszechnie uznawana za pewnik i nie jest nagłośniona, a to przenosi się do armii. Lee So-Yoen służyła jako sierżant w składzie sygnalizatorów w pobliżu granicy z Koreą Południową i wyszła z wojska w wieku 28 lat. Cieszyła się, że będzie mogła spędzać więcej czasu z rodziną, ale nie czuła się gotowa do życia poza wojskiem i miała trudności finansowe. W 2008 roku postanowiła uciec do Korei Południowej. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem. Lee została przyłapana na granicy z Chinami i wysłana do kolonii na rok. Podczas drugiej próby po opuszczeniu obozu przepłynęła rzekę Tumangan i dotarła do Chin. Na granicy spotkała się z pośrednikiem, który pomógł jej przejść do Korei Południowej.

 

Ocena: 

3
Średnio: 3 (2 votes)
Opublikował: tallinn
Portret użytkownika tallinn

Legendarny redaktor portali zmianynaziemi.pl oraz innemedium.pl znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do poszukiwania tematów kontrowersyjnych i tajemniczych. Dodatkowo jest on wydawcą portali estonczycy.pl oraz tylkoprzyroda.pl gdzie realizuje swoje pasje związane z eksploracją wiadomości ze świata zwierząt


Komentarze

"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990

"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990

Strony

Skomentuj