Jeden wpis na Twitterze może kosztować ligę NBA milliardy dolarów strat

Kategorie: 

Źródło: Pixabay

Teoretycznie Internet powinien zapewniać nam prawo do wolności słowa i wyrażania własnych poglądów. W praktyce jednak często okazuje się, że nie warto komunikować całemu światu swoich przekonań, jeśli jesteś osobą pełniącą ważne stanowisko w globalnej organizacji. Najlepiej przekonał się o tym generalny menedżer zespołu amerykańskiej ligi koszykówki NBA z Houston, Daryl Morey, który zapewne bardzo żałuje, że wysłał o jednego tweeta za dużo.

Generalny menedżer w zespołach NBA jest kluczową postacią, ponieważ to właśnie on decyduje o transferach zawodników i wyznaczeniu odpowiedniej strategii. Osoba pełniąca tą funkcję musi odznaczać się zarówno wiedzą stricte koszykarską, jak i biznesową, ponieważ musi obracać się w ściśle określonym budżecie. Daryl Morey jest znany w środowisku NBA ze swojej kreatywności, dzięki czemu w ostatnich sezonach za każdym razem udawało mu się zbudować drużynę, która liczyła się w walce o czołowe pozycje. Jeden wpis w mediach społecznościowych może jednak wystarczyć, by Morey stracił swoje stanowisko, ponieważ naraził całą ligę na ogromne straty.

Menedżer na Twitterze wezwał do poparcia Hong Kongu w staraniach o suwerenność. Na reakcję niezwykle wrażliwych Chińczyków nie trzeba było długo czekać. Rząd bardzo szybko wydał oświadczenie, w którym poinformował, że na 100% zakazuje transmisji meczów Houston Rockets w chińskiej telewizji, a realizacja pozostałych spotkań NBA również może zostać mocno ograniczona. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że dla amerykańskiej ligi deklaracja Chińczyków oznacza utratę ogromnych wpływów z najbardziej dochodowego rynku na świecie.

 

Komisarz ligi, Adam Silver, robi wszystko, co w jego mocy, aby odzyskać dostęp do krainy mlekiem i miodem płynącej. Co istotne, nie potępił jednak otwarcie Moreya, ponieważ słusznie zaznaczył, że każdy ma prawo do własnych opinii. Silver próbuje jednak przekonać rozgniewanych Chińczyków, że poglądy menedżera Houston nie odzwierciedlają opinii całej koszykarskiej organizacji.

 

Wszystko wskazuje jednak na to, że takie tłumaczenia nie wystarczą Pekinowi, który domaga się, by NBA publicznie skrytykowała Moreya i najprawdopodobniej zwolniła mężczyznę ze stanowiska. Właściciel Houston Rockets wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że menedżer na pewno zachowa posadę, co sugeruje, że jesteśmy daleko od rozwiązania konfliktu. Utrata chińskiego rynku może być dla Houston tym bardziej bolesna, że Rockets są najpopularniejszą drużyną NBA w tym kraju. Jest to oczywiście spowodowane faktem, że w Teksasie przez wiele lat grał najlepszy chiński koszykarz w historii, Yao Ming.

NBA może i nie skrytykowało publicznie Moreya, ale próbuje odzyskać sympatię Chińczyków na inne sposoby. Do absurdalnej sytuacji doszło podczas meczu towarzyskiego w Filadelfii, gdy gospodarze podejmowali drużynę z chińskiego Guangzhou. Tego typu spotkania są coroczną tradycją przed rozpoczęciem sezonu regularnego NBA, a ich celem jest oczywiście sięgnięcie do portfela chińskiej klienteli. Podczas meczu kamery telewizyjne wychwyciły jednego z kibiców, który trzymał transparent, popierający Hong Kong w ich staraniach o niezależność. Ku zdziwieniu sporej części widowni, ochrona zmusiła kibica do opuszczenia hali. Nie ma wątpliwości, że miał być to gest wymierzony na przymilenie się Chińczykom.

 

Kolejną reperkusją wpisu Moreya omal nie było odwołanie sparingu w Chinach pomiędzy 2 zespołami NBA: Los Angeles Lakers i Brooklyn Nets, który został zaplanowany już rok temu. Ostatecznie spotkanie zostało rozegrane, ponieważ ogromna liczba Chińczyków kupiła wcześniej bilety, ale rząd zrobił wszystko, co mógł, by ograniczyć wpływy Amerykanów z wyprawy na kontynent azjatycki. Na dzień przed spotkaniem wszystkie reklamy na mieście zostały usunięte, a podczas samego meczu na bandach dookoła parkietu, nie widnieli żadni sponsorzy. Podczas transmisji telewizyjnej również wstrzymano się od emisji jakichkolwiek reklam. Chińczycy bez wątpienia chcieli w ten sposób pokazać NBA, że nie warto z nimi zadzierać.

 

Jak skończy się ta wojenka? Na ten moment trudno spekulować, lecz wydaje się, że Chińczycy mogą pozostać nieugięci i NBA będzie musiała zdecydować się na kolejne ustępstwa, jeśli ponownie będzie chciała skosztować wody ze złotego źródełka. Nie powinien dziwić fakt, jeśli Morey ostatecznie pożegna się ze stanowiskiem pod naporem sponsorów. Niestety po raz kolejny przekonaliśmy się, że pieniądze rządzą światem i to właśnie o zysku osoby publiczne powinny myśleć w pierwszej kolejności. Nawet jeśli oznacza to powstrzymanie się przed wygłaszaniem własnych poglądów.

 

Ocena: 

3
Średnio: 3 (2 votes)
Opublikował: ZychMan
Portret użytkownika ZychMan

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl od ponad 2 lat. Specjalista z zakresu Internetu i tematyki naukowej. Nie stroni również od bieżących tematów politycznych.


Komentarze

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Portret użytkownika SurvivorMan

No tak, jest to inny punkt

No tak, jest to inny punkt widzenia... Piszesz że dał Ci do myślenia, ale nie piszesz jakie wnioski z tego myślenia i odnosisz się do mnie... Podrzucasz mi link do tego punktu widzenia, niejako namawiając mnie do obejrzenia materiału, no więc obejrzałem i wyjaśniłem co o tym punkcie widzenia myślę Wink

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Portret użytkownika Arya

Ok, w samej rywalizacji nie

Ok, w samej rywalizacji nie ma nic złego, to jest naturalne. Natomiast sport, który nam pokazują w telewizji, to kolejny teatrzyk dla mas i zgadzam się z tym, że to ma na celu, dzielenie ludzi. Zawsze jest zwycięzca i przegrany. To do mnie nie przemawia, ja wolę działanie na zasadzie win-win. Jeszcze inna sprawa, że sportowcy są promowani na bohaterów. Ich zarobki są ogromne, choć niewiele wnoszą. Nie, nie mam nic przeciw temu, że ktoś dużo zarabia, chodzi mi tylko o dysproporcje w zarobkach między sportowcami a osobami, które wnoszą więcej do życia innych, a zarabiają mniej. Możesz powiedzieć, że świat nie jest sprawiedliwy i będzie to prawda. Ale prawdą jest też to, że to my wszyscy  na to pozwalamy. Gdybyśmy promowali na bohaterów osoby robiące coś innego, więcej wnoszącego w nasze życie... świat byłby prawdopodobnie trochę lepszy. Takie są moje przemyślenia co do tego filmu. 

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Portret użytkownika SurvivorMan

Sportowcy zarabiają kosmiczne

Sportowcy zarabiają kosmiczne pieniądze, ponieważ są dla kogoś tyle warci... Sławny sportowiec jest dla firm niczym wielki baner na reklamę, który widzi sały świat...
Przychodzi pan w krawacie i mówi: "Słuchaj... Dobry jesteś... Nie wiem ile Twój klub Ci płaci, ale dam 2x więcej"...
Arya, bądźmy realistami: Mało który sportowiec oprze się pokusie posiadania większej kasy niż ma, ponieważ on musi zarobić na całe swoje życie w zaledwie kilkanaście lat, bo później z tej pracy zwolni go jego własny organizm.
A poza tym... Kto z nas, zamknąłby drzwi w imię zasad przed facetem z teczką pełną pieniędzy, niech pierwszy rzuci kamieniem Wink
Sport zawodowy to przede wszystkim BIZNES i tak jak mówisz: WIDOWISKO DLA MAS... Idąc na mecz swojej ukochanej drużyny koszykarskiej jestem częścią tej masy... Ale nie mam problemu z tym, by po meczu wyjść z hali i dostrzegać co się na świecie dzieje... Gość z tego filmiku czepił się sportu zawodowego, a powinien czepić się mediów i tych wszystkich ludzi, którzy na co dzień używają telewizora zamiast mózgu, bo to oni nie dostrzegają faktycznego kształtu świata, a nie sportowcy i kibice... To nie ma nic wspólnego z tym, czy ktoś trzeźwo myśli czy nie... Oczywiście niektórym fanatyzm sportowy szkodzi, ale to są wyjątki, jak fanatycy z każdej jednej dziedziny życia, choćby religijni.
 

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Portret użytkownika Arya

Gość z tego filmiku czepił

Gość z tego filmiku czepił się sportu zawodowego, a powinien czepić się mediów i tych wszystkich ludzi, którzy na co dzień używają telewizora zamiast mózgu, bo to oni nie dostrzegają faktycznego kształtu świata, a nie sportowcy i kibice

Mam trochę inny odbiór. On się nie czepił aż tak bardzo samego sportu zawodowego (może się czepił, ale nie aż tak bardzo), co ludzi, którzy na co dzień używają telewizora zamiast mózgu. Do mediów nie mógł się czepiać, bo za mediami stoją osoby, które to wszystko organizują, więc czepianie się ich nic nie da....

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Strony

Skomentuj