Eksperci sugerują, że Izraelowi nie zagrażają jedynie nieprzychylni jego istnieniu Arabowie, ale przede wszystkim aktywność sejsmiczna, której do tej pory nikt nie traktował, jako coś groźnego. Naukowcy ustalili jednak, że kraj ten, a w szczególności jego północna cześć, jest poważnie zagrożony trzęsieniem ziemi, które może wywołać skutki gorsze od wojny. 

Zagrożenie jest na tyle być poważne, że służby izraelskie zaplanowały na przyszły tydzień specjalne ćwiczenia, które maja pomóc przygotować się na wystąpienie takiego niekorzystnego zjawiska sejsmicznego.

Sejsmolodzy ustalili, że może dojść nawet do trzęsienia ziemi o magnitudzie przekraczającej 7 stopni w skali Richtera. Ich zdaniem do takiego wstrząsu w okolicy syryjsko-afrykańskiego uskoku tektonicznego dochodzi, co 80-90 lat. Ostatnie duże trzęsienie wystąpiło tam w 1927 roku i wtedy zginęło 300 osób.

Żydowscy naukowcy twierdzą, że takie zjawisko współcześnie wywołałoby skutki bardziej destrukcyjne niż wojna. Ich zdaniem nie powinno się pytać czy do tego dojdzie, tylko kiedy i dodają, że jest to kwestią czasu. Wstrząsy, o ile wystąpią na wybrzeżu, mogą też wywołać tsunami, które nawiedziłoby gęsto zaludnione wybrzeże Morza Śródziemnego. Uczeni podkreślają z całą mocą, ze nie jest to wyimaginowane zagrożenie.

W przyszłym tygodniu w Izraelu rozpoczną się ćwiczenia na duża skalę, których celem będzie przetestowanie sposobów radzenia sobie z tak dużymi katastrofami naturalnymi. Według scenariusza służby ratunkowe muszą sobie poradzić z 7 tysiącami ofiar, 70 tysiącami rannych i 170 tysiącami osób bez dachu nad głową.