Rosja wysyła na wschodnią Ukrainę konwój humanitarny z żywnością dla pozostającej w regionie działań wojennych ludności cywilnej. Inicjatywa ta jest odbierana przez Ukrainę jako rosyjska prowokacja.

Medialne przekazy dotyczące konfliktu ukraińskiego pełne są licznych przekłamań, wielu informacji nie przekazuje się celowo. Wojna na wschodzie Ukrainy to przede wszystkim dramat dla setek tysięcy ludzi. Oblężenie Doniecka i Ługańska wywołało śmierć wielu cywilów oraz katastrofę humanitarną dla wszystkich pozostających w odciętych od żywności, elektryczności i bieżącej wody.

Pojawiają się też rozmaite niestworzone historie sugerujące, że rosyjski konwój ma zostać ostrzelany przez separatystów, jako pretekst do wejścia wojska rosyjskiego na terytorium Ukrainy. Oczywiście konwój humanitarny z Rosji jest przede wszystkim manifestacją mającą zwrócić na te problemy uwagę społeczności międzynarodowej. Jednocześnie niewątpliwie jest to gest polityczny stanowiący podbudowę dla przyszłej "misji stabilizacyjnej", która prawdopodobnie nastąpi na Ukrainie w najbliższym czasie.

W sumie efekt propagandowy został już osiągnięty, bo informacja o konwoju humanitarnym rozdrażniła Ukraińców, którzy już oświadczyli, że nie życzą sobie pomocy od Putina. Szkoda, że nie zapytano o zdanie w tej kwestii mieszkającej na wschodzie rosyjskojęzycznej ludności cywilnej, która od armii ukraińskiej zamiast pomocy humanitarnej otrzymuje ostrzał rakietowy, lub artyleryjski. Czy jednak po potomkach „banderowców” można oczekiwać czegoś dobrego?