Jak wiadomo lewacki postęp objawia się przeważnie zgodą na zabijanie ludzi, czy to nienarodzonych, czy też tych, którzy akurat chcą się zabić. Na określenie tego zbrodniczego procederu wymyśla się eufemizmy, które morderstwo nazywają aborcją lub eutanazją. Teraz jednak holenderscy postępowcy idą kolejny krok dalej, chcą zapewnić sobie dostęp do organów wewnętrznych ludzi zabijanych na życzenie.

Do tej pory tylko od 5 do 10% samobójców zgadzało się na przekazanie swoich organów do transplantacji. Holenderscy eksperci medyczni bardzo z tego powodu ubolewają i planują zaproponowanie rozwiązania prawnego, które umożliwi pobranie, jako to określono "świeżych organów" mimo sprzeciwu zabijanej osoby. Rocznie w Holandii za pomocą lekarzy zabija się od 300 do 500 osób rocznie. Ich organy wewnętrzne mają dużą wartość, większą niż organy rozparcelowywanych na kawałki żywych ludzi, względem których orzeczono tak zwaną "śmierć mózgu".

Etycy pracujący dla holenderskiej Royal Dutch Medical Association (KNMG), dwoją się i troją, aby wyjaśnić, że takie postępowanie z ludźmi ma uzasadnienie, bo to, że ktoś pozwoli się pociąć na organy dla innych to wyższe dobro. Jednak nie można zapominać, że często zabijani w ramach eutanazji ludzie, nie są śmiertelnie chorzy. Dobrym przykładem jest zabicie dwóch głuchoniemych bliźniaków tylko dlatego, że zaczął im się pogarszać wzrok, co mogło skutkować w przyszłości ślepotą.

Eutanazja jest wynalazkiem europejskiej lewicy. Pierwszy stosował ją wybitny socjalista, Adolf Hitler, który nakazał planowo mordować osoby niepełnosprawne. Wtedy jednak nadrzędnym celem było usunięcie ze społeczeństwa słabych osobników. Obecnie moda na eutanazję jest promowana jako sposób na depopulację i usuniecie ze społeczeństwa ludzi, którzy mogą dla niego stanowić kłopot, na przykład nieuleczalnie chorych.