Kryzys związany z katalońskimi dążeniami do niepodległości przybrał na sile. Po zatrzymaniach urzędników rządu katalońskiej autonomii doszło właściwie do jej zakończenia. Na dodatek Madryt stracił cierpliwość i ściąga do Katalonii posiłki Gwardii Narodowej z transporterami opancerzonymi. Może dojść nawet do wojny domowej. Co ciekawe nie budzi to zaniepokojenia urzędników Komisji Europejskiej, które chętnie pouczają Polskę w zakresie tak zwanej "praworządności".

Okazuje się, że Komisja Europejska nie widzi problemu w masowych aresztowaniach katalońskich polityków. Jej rzecznik stwierdził tylko, że "To wewnętrzna sprawa Hiszpanii". To zdumiewające, bo okazuje się tym samym, że wycinka chorych drzew w polskiej puszczy to jest coś niepokojącego i wymagającego interwencji Brukseli, ale zatrzymania polityków i przypominające autorytaryzm działania Madrytu są akceptowalne i KE tego nie komentuje.

Trudno o lepszy dowód na obłudę brukselskich polityków. Jak wiadomo od czasu gdy Berlin utracił władzę w Polsce, rząd IV Rzeszy zwany niekiedy Komisją  Europejską, zaczął aktywnie atakować nasz kraj pod byle pretekstem. Teraz jednak jest już jasne, że są kraje, które należy atakować i takie, których się nie rusza. 

Ta cisza w sprawie kryzysu i przeprowadzanej właśnie pacyfikacji Katalonii jest bardzo dziwna. Skoro w Hiszpanii na skutek ruchów separatystycznych może dojść nawet do wojny domowej, to jak Komisja Europejska może udawać, że ten kryzys to nie jest jej sprawą i jednocześnie przekonywać, że zmiany w polskim prawie czy zaplanowane wycinki lasów są nieakceptowalne i wymagają sankcji? Obłuda też ma swoje granice.