W ostatnich dniach pojawia się coraz więcej opinii, że Ukraina powinna się poddać Rosji i w konsekwencji oddać kolejne części swojego terytorium. Taką opinię wygłosił właśnie słynny Henry Kissinger.

Najpierw francuski prezydent Emmanuel Macron stwierdził, że "nie wolno upokarzać Rosji" wojną na Ukrainie, co sugerowało znalezienie pola do negocjaci z Putinem. Potem coś podobnego i poddanie się Ukrainy, sugerował kanclerz Niemiec, Olaf Scholz. Nasze polskie huraoptymistyczne podejście do Ukrainy, nie znajduje zrozumienia najważniejszych krajów z Unii Europejskiej.

Warto zauważyć, że te dwa mocarstwa europejskie mówią ostatnio jednym głosem jeśli chodzi o konflikt na Ukrainie i nie jest to bynajmniej głos zbieżny z tą bezwarunkową miłością proukraińską, którą prezentują nasi "słudzy narodu ukraińskiego". Polacy oddali czołgi, ale Niemcy ani myślą dać nam w zamian Leopardy. Po prostu osłabiliśmy się mimo sytuacji politycznej.

Teraz głos w sprawie rozwiiązania kryzysu na Ukrainie zabrał słynny Henry Kissinger, ciemna persona z Komisji Trójstronnej i były Sekretarz Stanu USA. Podczas obrad u dziadka Klausa Szwaba z WEF w szwajcarskim Davos, niemal już stuletni polityk oświadczył, że trzeba szukać rozwiązań i Ukraina musi się pogodzić z utratą terytorium, bo ważne jest zachowanie równowagi strategicznej w Europie, a ta została właśnie zakwestionowana.

Henry Kissinger pamięta jeszcze czasy gdy tą równowagę zapewniał ZSRR, ale po jego upadku przynajmniej w zasięgu euroazjatyckim, potęgą jest Rosja i zapewne zdaniem Kissingera jej nadmierne osłabienie jest ryzykowne. Oczywiście to amerykański sposób widzenia spraw, bo osłabienie Rosji na kampanii ukraińskiej, może skutkować nawet podziałem Federacji Rosyjskiej, na czym niewątpliwie w regionie zyskałyby Chiny, a tego Amerykanie z pewnością woleliby uniknąć za wszelką cenę.

Nie można zatem wykluczać, że wkrótce ktoś nakaże Ukraińcom zakończenie tej wojny, co będzie wiązało się z utratą kolejnych, uprzemysłowionych regionów Ukrainy. Dla Rosji będzie to wyjście z twarzą osiągając cele w postaci korytarzu lądowego z Rosji na Krym i uruchamiając strategiczny kanał ze słodką wodą dla półwyspu. Jeśli do tego dojdzie będzie to też kolejny już rozbiór Ukrainy w XXI wieku i zapewne nie ostatni.