Już od 10 dni trwa walka z gigantycznym pożarem lasów w pobliżu elektrowni atomowej w Czarnobylu. Ogień obejmuje już 200 hektarów i dociera do zabudowań opuszczonego miasta Prypeć. 

W skażonej strefie wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło do potencjalnie niebezpiecznego pożaru lasu. Rozprzestrzenia się bardzo szybko ze względu na silny wiatr. Zadymienie przesuwa on w kierunku Białorusi. 

Służby ukraińskie twierdzą, że dym nie stanowi zagrożenia radiologicznego. Poinformowano również, że budynek elektrowni nie jest zagrożony, ponieważ wybudowano ją z dala od linii drzewowej. 

To nie pierwszy raz, gdy ogień pojawił się w zamkniętej strefie wokół nieczynnej elektrowni. W 2015 i 2017 roku również walczono z pożarem na terenie strefy czarnobylskiej i tak jak wtedy, tak i teraz, pożar lasu został zapoczątkowany przez płonące łąki.

Las, który płonie jest w dużej mierze radioaktywny, ale media starają się tego nie podkreślać, aby nie wzbudzać paniki. Sytuacja jest na tyle poważna, że w zwalczanie pożaru zaangażowane zostały jednostki Gwardii Narodowej i MSW.

Problem z Czarnobylem trwa nieprzerwanie od 26 kwietnia 1986 roku. W wyniku eksplozji reaktora zginęła jedna osoba, potem jednak z powodu choroby popromiennej śmierć poniosło przynajmniej 160 likwidatorów skutków wypadku.

Na szczęście bardzo szybko podjęto decyzję o zasypaniu dymiącego reaktora, a potem zbudowano nad nim specjalny sarkofag. Przetrwał on trzy dekady. Nowy betonowy sarkofag powstał w 2016 roku i będzie mógł być używany przez następne 100 lat.