Korporacja Meta - czyli aktualne ministerstwo prawdy w Internecie - pozwoli użytkownikom Facebooka i Instagrama w niektórych państwach wzywać do przemocy wobec Rosjan, rosyjskich żołnierzy, prezydenta Władimira Putina i prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki w kontekście inwazji na Ukrainę.

Facebook i Instagram „tymczasowo” dopuszczają wezwania do przemocy wobec Rosjan. W tym celu aktualizują zasady, aby umożliwić użytkownikom w określonych krajach wzywanie do przemocy wobec rosyjskich przywódców i żołnierzy. Właściciel Facebooka, firma Meta również tymczasowo zezwala na niektóre posty wzywające do śmierci prezydenta Rosji Władimira Putina lub prezydenta Białorusi Łukaszenki w krajach takich jak Rosja, Ukraina i Polska.

Rewelacje te pochodzą z wewnętrznych e-maili kierowanych do moderatorów treści. Według korespondencji, które agencja Reutersa widziała 10 marca, Meta pozwoli na wezwania do przemocy wobec Rosjan w kontekście wojny Rosji z Ukrainą. 

Można sobie tylko wyobrazić oburzenie jakie zapanowałoby, gdyby tymczasowo pozwolono na wezwania do przemocy wobec Żydów lub czarnoskórych. Jednak wojna zawsze wyzwala takie emocje, czego najlepszym przykładem była antyjapońska propaganda amerykańska w latach czterdziestych XX wieku.

Prześladowano również Japończyków mieszkających w USA, których nawet zgrupowano w obozach koncentracyjnych. Teraz mamy innego wroga, ale mechanizm jest ten sam. Lepiej byłoby jednak starać się łagodzić eskalację, a nie podsycać nienawiść, ale wojna ma swoje prawa. Swoją drogą to już oficjalne, że Facebook a raczej Meta, decyduje o czym wolno mówić, co jest zakazane wspominać, kogo pochwalić, kogo napiętnować. Mamy cyfrowego tyrana od którego uzależniły się setki milionów ludzi i nikt nic z tym nie robi.

Kto lubi może sobie legalnie hejtować Rosję i ruskich na platformach Zuckerberga.