Wkrótce Europa przekształci się w Eurabię i nie jest to bynajmniej wymysł paranoika, lecz wyraźna zapowiedź ze strony muzułmańskiej Turcji. Pod przykrywką kryzysu migracyjnego rozpoczęto „cichą” islamizację naszego kontynentu. Trudno nazwać ją cichą, gdyż od samego początku ostrzegano przed przyjmowaniem muzułmańskich imigrantów.

Islamscy przyjezdni mieli w domyśle pomóc starzejącej się Europie. Mieli integrować się, żyć w pokoju i pracować, lecz po kilku latach coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że współpraca chrześcijańskiej Europy z muzułmanami jest niemożliwa. Mało tego – imigracja została wykorzystana dla poszerzenia terytoriów świata islamskiego.

W tym procesie, Turcja prawdopodobnie odgrywa kluczową rolę – państwo jest łącznikiem pomiędzy Europą a Afryką i Azją. Jakiś czas temu Erdogan oświadczył, że Turcja jest kontynuacją Imperium Osmańskiego, które jak dobrze wiadomo próbowało dawniej podbić Europę, ale dzięki interwencji Polski – króla Jana III Sobieskiego – muzułmanie ponieśli klęskę. To z inicjatywy Erdogana wysłano niedawno do Europy setki tysięcy, czy nawet miliony nieintegrujących się imigrantów, a teraz ten sam człowiek grozi ponownym otwarciem granic. Oczywiście winna jest także Unia Europejska, która narzuciła każdemu państwu „kwoty uchodźców” i groziła konsekwencjami za brak udziału w programie relokacyjnym. To właśnie Unia głosiła, że islam jest rzekomo częścią Europy.

Teraz Turcja z zadowoleniem przygląda się wydarzeniom na naszym kontynencie. Kolejna fala imigrantów prawdopodobnie nie jest już potrzebna – liczba muzułmanów w Europie przy katastrofalnie niskiej dzietności Europejczyków sprawia, że przejęcie poszczególnych państw przez islam jest tylko kwestią czasu.

Alpaslan Kavaklıoğlu, dyrektor Komisji Bezpieczeństwa i Wywiadu oraz członek rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) wskazał, że muzułmanie powoli zastępują Europejczyków w ich własnych krajach i mimo wzrostu nastrojów nacjonalistycznych i antyislamskich, Europa i tak stanie się muzułmańska. W jego opinii, już w ciągu 20 lat liczba wyznawców islamu przewyższy liczbę chrześcijan i nic już nie jest w stanie tego zmienić. Wygląda więc na to, że czeka nas wielka wojna religijna.