Kategorie:
W dniach 14-20 września 2017 roku, Rosja przeprowadzała wielkie manewry z udziałem rosyjskich i białoruskich wojsk. Według oficjalnej wersji, tej przedstawianej przez Moskwę, w ćwiczeniach uczestniczyło nie więcej niż 13 tysięcy żołnierzy. Jednak zdaniem zachodnich analityków, liczba wojskowych była kilka razy większa.
19 grudnia niemiecka gazeta Bild zacytowała źródła wywiadowcze w organizacji NATO, które twierdzą, że manewry Zapad 2017 były symulacją wojny konwencjonalnej na pełną skalę. Teraz padły podobne lecz oficjalne oskarżenia ze strony Riho Terrasa. Dowódca Narodowych Sił Obrony Estonii powiedział, że Rosja ćwiczyła zmasowaną inwazję na Finlandię i Norwegię na północy, Estonię, Litwę i Łotwę na wschodzie oraz Polskę i Szwecję z Obwodu Kaliningradzkiego.
Co więcej, zdaniem generała oficjalna wersja dotycząca skali rosyjskich manewrów mija się z rzeczywistością. Oprócz tych 12.700 żołnierzy, którzy oficjalnie ćwiczyli na terytorium Białorusi i Rosji dochodzi jeszcze dodatkowe 12 tysięcy wojskowych oraz ponad 10 tysięcy kolejnych, którzy brali udział w ćwiczeniach na północy przy granicach z Finlandią i Norwegią.
Całkowita liczba żołnierzy zaangażowanych w manewry, zdaniem generała Riho Terrasa jest znacznie wyższa niż podawała Rosja. Jest to ważne ze względu na przyjęte postanowienia - Dokument Wiedeński z 2011 roku mówi wyraźnie, że jeśli w ćwiczeniach wojskowych weźmie udział ponad 13 tysięcy żołnierzy to Rosja musi wystosować oficjalne zaproszenie dla obserwatorów z państw członkowskich Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Rosja odrzuca oskarżenia i utrzymuje, że jej działania mają charakter obronny i są lustrzanym odbiciem decyzji podejmowanych przez Zachód w Europie Wschodniej. Z kolei NATO jest organizacją zrzeszającą 29 krajów, która rozprzestrzenia się w kierunku Rosji, rozmieszcza wojska pod granicami tego państwa, prowadzi własne manewry i twierdzi, że się tylko broni.
Na obecną sytuację w tej części świata można spojrzeć również z całkiem innej perspektywy. Równie dobrze możemy założyć, że Rosja i Stany Zjednoczone wraz z NATO współpracują ze sobą. Po destabilizacji Ukrainy, wkrótce może przyjść czas również na Białoruś - konflikt zbrojny w tym kraju podkopie plany ekspansji Chin na Europę. Dziwnym zbiegiem okoliczności, w Polsce, która ze względu na swoje strategiczne położenie ma odgrywać ważną rolę w projekcie Nowego Jedwabnego Szlaku, od jakiegoś czasu funkcjonuje amerykańskie dowództwo szczebla dywizji dla działań w Europie i pojawili się u nas kolejni żołnierze z USA. Jeśli wojna domowa wybuchnie na Białorusi to chiński szlak zostanie przecięty. Czy taki właśnie jest plan?
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
człowiek ma niby wolną wolę, ale niech tylko dupa zechce srać a w związku z tym lepiej być tak mądrym że aż głupim czy tak głupim że aż mądrym ?
"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990
"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990
"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990
Strony
Skomentuj