Dzieci, rodzice i nauczyciele jako ofiary strajku nauczycieli

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Kiedy strajkują kolejarze, pojadę autobusem. Gdy strajkują taksówkarze, zamówię Ubera. Gdy strajkują dziennikarze, poczytam niezależne blogi. Kiedy strajkują lekarze, zapiszę się do prywatnej lecznicy. Jak strajkują pocztowcy, wyślę paczkę kurierem. Ale co zrobić, kiedy nie pracują nauczyciele? Nie wszystkich stać na prywatne szkoły i przedszkola. A trzeba dodać, że prawo do darmowej nauki w szkołach publicznych jest wpisane w Konstytucję (Art. 70).

Strajk powinien przede wszystkim uderzyć w interesy tych z którymi się negocjuje podwyżki. W przypadku strajku nauczycieli obserwujemy dość pokaźną wojnę polityczną, w której ofiarami nie są politycy, ponieważ ich sondaże nie maleją.  Na tej wojnie najwięcej strat ponoszą niestety cywile.

 

Kiedy ofiarą i zakładnikiem czyjejś przepychanki o paręset złotych zostają niewinne dzieci, a rykoszetem cierpią przez to ich rodzice, taka forma strajku staje się nietrafiona i przybiera formę systemowej patologii pomieszanej z grupowym egoizmem. Biorąc pod uwagę polityczny kontekst protestu oraz propagandę mainstreamowych mediów wychodzi z tego niezły cyrk i zakrawa to o masowe szaleństwo.

 

Bo jak wyjaśnić fakt, że wmawia się nam masowe poparcie rodziców dla nauczycieli, kiedy tak naprawdę rodzice przechodzą bardzo ciężki czas i wcale nie uśmiecha im się być poszkodowanym przez czyjeś rozgrywki?

 

Kto zrekompensuje rodzicom nerwy i strach, że ich pociechy nie przystąpią do matur? Kto zwróci im obowiązkowe urlopy albo wydatki na opiekunki do dzieci, które nie mogą iść do przedszkola? Niestety nikt. Ale zawsze można na otarcie łez pooglądać na youtube żenujące piosenki nagrywane przez znudzonych belfrów poprzebieranych za krowy…

 

Można się pośmiać, że łamistrajkom wsypuje się do kawy środki przeczyszczające albo prowadzi się ich przez szpaler wstydu. Można również poczytać komentarze nauczycieli, którzy krzyczą, że wygrają, że się nie poddadzą… niczym uczestniczy dziejowej bitwy o honor ZNP. Na szczęście mają poparcie takich mediów jak TVN i Wyborcza, które wesprą chętnie wszelkie inicjatywy, które mogłyby zaszkodzić obecnej ekipie rządzącej.

 

Z jednej strony słyszymy frazesy o godności nauczycieli, przyszłości naszych dzieci, z drugiej zaś widzimy te same gadające głowy, które przy każdej okazji protestują przeciwko „strzelaniu dzikami w karpie” i szukają byle pretekstu do publicznej awantury. Tak niebezpieczny strajk to świetna okazja, aby przed wyborami w cyniczny sposób zbijać kapitał polityczny. Bo jak wyjaśnić zaangażowanie opozycji w protesty, kiedy za swojej kadencji nie zrobili nic, aby polepszyć los polskiego szkolnictwa?

 

Niemal codziennie obserwujemy wystąpienia szefów związków. Słyszymy ich motywacyjne hasła i slogany – czasem jakby żywcem wyjęte z czasów PRL. Im bardziej są zdeterminowani, tym bardziej ciągną szkolnictwo na dno – bo jak nazwać świadome stwarzanie zagrożenia dla odbycia się egzaminów 8-klasistów, gimnazjalistów i maturzystów? Zdesperowani nauczyciele zostali uwikłani w bardzo perfidną i przemyślaną polityczną przepychankę, która na tym etapie stała się grą o sumie zerowej.

 

Politycy zaoferowali swoją kwotę podwyżki i nie są w stanie więcej zorganizować. Związki podały wcześniej kwotę zaporową i w swoim zacietrzewieniu zabrnęły już tak daleko, że nie mogą się już wycofać – oznaczałoby bowiem to koniec kariery związkowych liderów. A związki zawodowe mają to do siebie, że najpierw są potrzebne i pożyteczne, a z biegiem czasu jak rosną wypaczają się i służą przede wszystkim swoim interesom. Pracowałem kiedyś w wielkim przedsiębiorstwie państwowym i widziałem, jak związki zawodowe potrafiły sparaliżować rozwój firmy.

 

Nauczyciel nie jest sprzedawcą w dyskoncie, którego odejście albo strajk wstrzyma ciągłość przedsiębiorstwa. Nauczyciel odpowiada za los uczniów, a nie półek w markecie, które mogą być napełnione od biedy nawet przez kierowników sklepu. I chociaż dyrektor szkoły również może prowadzić lekcje, jeśli zastrajkuje nauczyciel, to szkody w markecie zrekompensuje kolejna hossa, zaś krzywdę dzieci, ponoszących stres w okresie matury – najważniejszego egzaminu w ich życiu – nie zrekompensuje nic.

 

Nauczyciel to misja. Nie każdy się do tego nadaje. Widać to doskonale na przykładzie rynku korepetycji, który od wielu lat ma się wspaniale. Jeśli dzisiaj nauczyciele są w stanie poświęcić dobro dzieci dla swoich finansowych celów, to raczej nie ma mowy o realizacji takowej misji.

 

Zarobki w Polsce są tematem tabu. Wyjątkiem jest budżetówka, gdzie  kwestia ta jest transparentna. Sfera budżetowa nigdy nie miała wysokich płac, no być może poza sekcją kierowników, prezesów i dyrektorów.

 

Ludzie traktują pracę w budżetówce głównie na trzy sposoby: autostrada do awansu do kasty zarządców (gdzie potrzebne są znajomości), zaczynanie kariery oraz poczekalnia na lepszą pracę, albo zwyczajnie tkwienie tu, gdzie jest znośnie i można doczekać do emerytury.

 

Wszyscy pamiętamy scenę z „Dnia Świra”, kiedy Adaś odbiera pensję 777zł i przeklina los. Tę scenę wykorzystuję się często w memach dotyczących strajku. Przypominam tylko, że kiedy kręcono ten film w 2002, rynek pracy wyglądał zupełnie inaczej. Pensja 777 zł była wówczas normalna. Nie było wówczas także poważniejszych alternatyw na rynku pracy – panował rynek pracodawcy, który zaraz po wejściu do UE zapoczątkował wielką emigrację zarobkową.

 

Na szczęście dzisiaj są już inne czasy. Pensje są wyższe, ale i jest możliwość zmiany. Rynek pracy dzisiaj daje ogromne możliwości. Wiedzę i doświadczenie można wykorzystać na wiele innych sposobów. Firmy szkoleniowe, prywatne szkoły, przekwalifikowanie się… sam to kiedyś przerabiałem, kiedy osiągnąłem zawodowego dna z powodu zepsucia rynku w mojej branży marketingu i reklamy, do której ciągnęła ludzi idealistyczna jej wizja wykreowana przez amerykańskie filmy, akademickie typy idealne oraz legendy miejskie. Czasami przeżycie czegoś takiego motywuje do zmiany na lepsze.

 

Jak na razie nauczyciele jedynie tracą: wynagrodzenie za strajkujące dni oraz zaufanie rodziców. Poza tym rządowi udało się przeprowadzić mimo strajku egzaminy 8-klasistów, gimnazjalistów a teraz robią wszystko, aby matury odbyły się zgodnie z planem. Kto zyska wtedy szacunek rodziców?

 

Może gdyby nauczyciele zaczęli masowo odchodzić, wtedy rządowi (poprzedniemu, obecnemu albo następnemu) zapaliła by się czerwona lampka mówiąca – „coś jest nie tak, chyba trzeba dać tu solidne podwyżki, bo w przeciwnym razie nie będzie nikogo, kto będzie uczyć nasze przyszłe pokolenia”. Ale tak się raczej nie stanie.

 

Na koniec pozostawiam kilka pytań bez odpowiedzi.

  • Dlaczego strajk zaczął się akurat przed dwoma kampaniami wyborczymi?
  • Dlaczego Broniarz, który sprawia wrażenie osoby dominującej i przewodzącej temu strajkowi uczestniczył w proteście totalnej opozycji i KOD będąc na scenie obok Schetyny, Petru i Kijowskiego?
  • Dlaczego Trzaskowski powiedział w styczniu 2019, że są podwyżki dla nauczycieli, ale ZNP „poprosiło o chwilę zwłoki”?
  • Dlaczego nauczyciele twierdzą, że ten strajk nie jest polityczny?
  • Dlaczego rozmowy o strajku polaryzują społeczeństwo podobnie jak rozkład poparcia dla partii politycznych?
  • Dlaczego według informacji mediów na konto stworzone, dla pomocy nauczycielom w potrzebie wpływają pieniądze głównie od ludzi związanych z totalną opozycją?
  • Dlaczego Wyborcza w lutym 2019 pisała, że „PIS hojnie rozdaje nasze pieniądze” wskazując między innymi na stronie głównej 16.1% podwyżki, a teraz tak zaciekle ich wspiera?

 

 

 

Ocena: 

3
Średnio: 2.3 (3 votes)
Opublikował: Civil Ground
Portret użytkownika Civil Ground

Z wykształcenia socjolog. Od przeszło 20 lat interesuje się polityką. Główna tematyka zainteresowań: geopolityka, konflikty światowe, wpływ popkultury i religii na społeczeństwo.


Komentarze

Portret użytkownika asa

Popieram w 100%  bo taka jest

Popieram w 100%  bo taka jest prawda, Kto tego jeszcze nie pojął to za kilka lat zobaczy na własnej skórze. Dla patologii jest 500+, dla biskupów jest 19 miliardów zł/rok, dla Rydzyka jest 250 milinów zł.......ale dla innych grup pracowniczych  NIE MA!!!!!!!

Portret użytkownika Aran

Nauczyciele to lenie, w

Nauczyciele to lenie, w czasach kiedy chodziłam do podstawówki i liceum nie chodziłam na korki. Moi rodzice nie wydawali tysięcy zł na dodatkowe lekcje. Nauczyciele potrafili zainteresować ucznia swoim przedmiotem i na lekcjach dzieci nie hałasowały. Cóż się wydarzyło, że w obecnych czasach jest zupełnie inaczej. Rodzice majątek wydają na dodatkowe lekcje, a nauczyciele strajkują i dają w międzyczasie dodatkowe lekcje uczniom którzy nie chodzą do szkoły z powodu strajku. Halo, nauczyciele to szara strefa nie rozliczją się w urzędach skarbowych. W ciągu tygodnia max. mają 18 godzin lekcyjnych w szkole o ok 30 godzin mniej od pielęgniarek, które pracują w systemie 12 godzinnym i ok 22 godziny mnie od pracowników na etetach pracujących w systemi 8 - godzinnym. Żenada.

 

Portret użytkownika Groot

Też gdzieś czytałem, nie

Też gdzieś czytałem, nie pamiętam źródła że polscy "nauczy ciele"? pracują najkrócej ze wszystkich w całej Europie, średnio 3,5 godziny dziennie. Ja bym im jeszcze upierdolił pensje nierobom cholernym.

ZNAJDZIE SIĘ  KIJ NA BANDEROWSKI RYJ

Nieposłuszeństwo jest prawdziwą podstawą wolności, posłuszni muszą być niewolnicy” – George Orwell.

Portret użytkownika Uther Lightbringer

To prawda. Ja bym do tego

To prawda. Ja bym do tego wszystkiego dołożyłbym jeszcze fakt, że odpowiedzi uczniów na każdym z egzaminów ocenia się obecnie według przygotowanego przez komisje klucza, co w praktyce nie pozwala uczniom na wyrażenie własnych odczuć związanych z tekstem i podczas pisania wypracowań (język polski) czy rozwiązania działania za pomocą innej metody, niż wymagana (matematyka). Nie mogą przez to wykazać się kreatywnością i nieszablonowym podejściem do problemu, choć na dobrą sprawę nie rozwija się tych umiejętności w szkołach podczas zajęć. Każdy z tych egzaminów polega więc na tym, że uczniowie nie mogą wykraczać poza ustalone schematy, bo za to nie dostaną za to punktów.  Inna sprawa jest teraz taka, że o ile kiedyś matury oceniali nauczyciele, to dzisiaj robią to zewnętrzne komisje egzaminacyjne. Przez to następuje problem z odpowiedzialnością nauczycieli za dobre przygotowanie uczniów do egzaminów, bo z tego powodu niektórzy z nich nie robią tego.

Portret użytkownika tubylec

No i dobrze że strajk. Dzieci

No i dobrze że strajk. Dzieci sobie odpoczną od prania mózgu i zajmą się czymś innym. System edukacji to dno z mułem a matura to bzdura, która nic nie daje oprócz papierka stwierdzającego że jesteś trybikiem systemu po wstępnej obróbce .. dostajesz kwadratowy beret żebyś sobie uświadomił że masz mieć równie kwadratowy łeb, ociosany z wszelkiej indywidualności. A rodzice? Niech sobie wsadzą swoje chore ambicje przelewane na dzieci głęboko w dupę. Dziecko będzie chcieć to się będzie uczyć a nie to nie, to się nauczy innych rzeczy których nie uczą w szkole i będzie sobie kim zechce. Nauczyciele to w większości się nie nadają do bycia nauczycielami, więc niech może sobie poszukają innego zajęcia i zwolnią etat dla tych z powołania. Gdybym teraz chodził do szkoły to bym się cieszył że jest strajk i że się nie muszę tam kisić, bo większość z tego co mnie uczono w szkole nie przydało mi się do niczego w życiu, a czytać, pisać i liczyć to ja umiałem jeszcze zanim do szkoły poszedłem, i to biegle.

Portret użytkownika Epiornis

Na 500+ za Dzieci i za krowy

Na 500+ za Dzieci jest, za krowy się znajdzie, stówka na tuczniki się znajdzie, na podwyżki dla SW się znalazło, wygłoszenie niesymetrycznej deklaracji o Polakach mordujących żydów bez wspomnienia o żydach mordujących Polaków to chwila, zorganizowanie szczytu antyirańskiego to sekunda... a dla nauczycieli (?)

Bo uczą o Ziemi wirującej kuli i elektronach krążących wokół jądra... i tak dalej? Wink

NARÓD MA BYĆ GŁUPI!!!!!

Wszystkich z nas otumanili - i część z nas nam podmienili...

Rażące naruszenie regulaminu. Ban na czas nieokreślony.

Moderacja

Strony

Skomentuj