Czy Unia Europejska chce świadomie zniszczyć europejskie rolnictwo umowami z Ukrainą i z krajami Mercosur?

 

Spójrzmy prawdzie w oczy - zniesienie 90% ceł w handlu z Brazylią, Argentyną, Paragwajem i Urugwajem to wyrok śmierci dla europejskiego rolnictwa. Jak europejski rolnik, zmuszony do przestrzegania restrykcyjnych norm środowiskowych i ponoszący ogromne koszty produkcji, ma konkurować z tanimi produktami z Ameryki Południowej? To oczywiste, że nie ma na to szans. Ale właśnie o to chodzi eurokracji - o stopniowe uzależnienie Europy od importowanej żywności.

 

Ten sam schemat widzimy w przypadku umów z Ukrainą. Pod pretekstem pomocy zaatakowanemu krajowi, UE otwiera swój rynek na zalewającą go tanią ukraińską żywność. Nikt nie pyta rolników, jak mają przetrwać w starciu z wielkimi agroholdingami, które nie muszą spełniać surowych unijnych norm. Nikt nie zastanawia się nad tym, co stanie się z europejskim bezpieczeństwem żywnościowym, gdy ostatni niezależny rolnik będzie zmuszony zamknąć swoje gospodarstwo.

Image

Szczególnie oburzający jest sposób, w jaki Bruksela ignoruje protesty rolników. W całej Europie odbywają się demonstracje przeciwko umowie Mercosur, ale urzędnicy udają, że nie widzą problemu. Zamiast tego słyszymy propagandowe hasła o "modernizacji rolnictwa" i "zwiększaniu konkurencyjności". W rzeczywistości chodzi o to, by zniszczyć niezależność żywnościową Europy i uzależnić ją od importu z innych kontynentów.

 

Co ciekawe, te same elity, które tak chętnie otwierają europejski rynek na zalew taniej żywności z zagranicy, jednocześnie narzucają europejskim rolnikom coraz bardziej restrykcyjne normy środowiskowe. Zmusza się ich do ograniczania produkcji pod pretekstem "ochrony klimatu", podczas gdy sprowadza się żywność z krajów, gdzie o żadnych normach środowiskowych nie ma mowy. To szczyt hipokryzji!

 

Najbardziej niepokojące jest to, że proces likwidacji europejskiego rolnictwa odbywa się etapami, tak by społeczeństwo nie zorientowało się w porę, co się dzieje. Najpierw wprowadza się coraz bardziej restrykcyjne normy środowiskowe, które zwiększają koszty produkcji. Potem otwiera się rynek na import taniej żywności z krajów, gdzie takich norm nie ma. W końcu europejscy rolnicy, nie mogąc wytrzymać nieuczciwej konkurencji, są zmuszeni rezygnować z produkcji.

Image

Co stanie się, gdy Europa straci zdolność do samodzielnej produkcji żywności? Stanie się całkowicie zależna od importu z innych kontynentów. A wtedy okaże się, że ceny wcale nie będą już tak niskie, jak obiecywano. Bo gdy zniknie konkurencja ze strony europejskich rolników, wielkie koncerny spożywcze będą mogły dyktować dowolne ceny.

 

Czas najwyższy, by Europejczycy obudzili się i zobaczyli, co naprawdę kryje się za kolejnymi umowami handlowymi forsowanymi przez Brukselę. Nie chodzi tu o żadną "liberalizację handlu" czy "zwiększanie konkurencyjności". To zaplanowana, systematyczna likwidacja europejskiego rolnictwa i uzależnianie kontynentu od importowanej żywności. Jeśli tego procesu nie zatrzymamy, wkrótce może być za późno.