Czy po nadchodzącej wojnie atomowej ludzie będą musieli jeść dżdzownice?

Kategorie: 

Źródło: zmianynaziemi

W obliczu narastających napięć geopolitycznych i ciągłego zagrożenia konfliktem nuklearnym, naukowcy na całym świecie intensywnie poszukują rozwiązań, które mogłyby zapewnić przetrwanie ludzkości w przypadku globalnej katastrofy. Jednym z najbardziej nieoczekiwanych pomysłów, który niedawno przyciągnął uwagę badaczy, jest wykorzystanie dżdżownic jako potencjalnego źródła pożywienia. Jednak czy te niepozorne stworzenia faktycznie mogą uratować ludzkość przed głodem po apokalipsie nuklearnej? Najnowsze badania rzucają nowe światło na tę intrygującą, choć kontrowersyjną koncepcję.

 

Wizja wojny nuklearnej od dekad napawa ludzkość przerażeniem. Eksplozje bomb atomowych, radioaktywne skażenie i zniszczenie infrastruktury to tylko niektóre z katastrofalnych konsekwencji, jakie mógłby przynieść taki konflikt. Jednym z najbardziej palących problemów, z jakimi musiałaby zmierzyć się ludzkość w obliczu nuklearnej zimy, byłby drastyczny niedobór żywności. Uwolnienie do atmosfery ogromnych ilości sadzy i innych cząstek stałych zablokowałoby dostęp światła słonecznego do powierzchni Ziemi, prowadząc do obniżenia temperatur i zahamowania procesu fotosyntezy. W efekcie plony roślin uprawnych uległyby drastycznemu zmniejszeniu, stawiając ludzkość w obliczu globalnego głodu.

 

W odpowiedzi na to zagrożenie, zespół naukowców z Nowej Zelandii, Polski i Stanów Zjednoczonych, we współpracy z organizacją non-profit Alliance to Feed the Earth in Disasters, podjął się niecodziennego zadania. Postanowili zbadać, czy dżdżownice mogłyby stanowić alternatywne źródło pożywienia dla ludzkości po wojnie nuklearnej. Pomysł ten, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się absurdalny, ma swoje logiczne podstawy. Dżdżownice żywią się opadłymi liśćmi i innymi resztkami roślinnymi, co teoretycznie pozwoliłoby im przetrwać w warunkach chwilowego braku światła słonecznego.

 

Zespół pod kierownictwem Jamesa Mulhalla z Alliance to Feed the Earth in Disasters przeprowadził szczegółowe obliczenia, szacując potencjał dżdżownic jako źródła kalorii dla ludzkości. Wyniki były na pierwszy rzut oka obiecujące. Według ich szacunków, całkowita mokra masa wszystkich dżdżownic na Ziemi wynosi około 5,3 miliarda ton. Ta imponująca liczba teoretycznie wystarczyłaby, aby zaspokoić zapotrzebowanie na białko ośmiu miliardów ludzi przez 1310 dni, a na energię przez 220 dni. Te dane sugerowały, że dżdżownice mogłyby stanowić istotne źródło pożywienia w sytuacji kryzysowej.

 

Jednak w miarę postępu badań, naukowcy zaczęli napotykać na poważne wyzwania, które postawiły pod znakiem zapytania realność tego pomysłu. Okazało się, że pozyskiwanie dżdżownic na masową skalę jest niezwykle problematyczne. Ani ręczne zbieranie, ani stosowanie środków chemicznych, ani nawet wykorzystanie nowoczesnych separatorów gleby nie okazały się skutecznymi metodami pozyskiwania tych stworzeń w wystarczających ilościach. To postawiło przed badaczami poważne wyzwanie logistyczne i technologiczne.

 

Kolejnym istotnym problemem okazały się potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z konsumpcją dżdżownic. Te niepozorne stworzenia mają tendencję do gromadzenia w swoich organizmach różnych substancji chemicznych obecnych w glebie, w tym potencjalnie toksycznych związków. W warunkach po katastrofie nuklearnej, gdy gleba byłaby skażona radioaktywnymi opadami, spożywanie dżdżownic mogłoby stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi.

 

Badacze zwrócili również uwagę na geograficzne i klimatyczne ograniczenia tej koncepcji. W niektórych regionach świata, takich jak Kanada oraz duże obszary Azji Wschodniej i Środkowej, panowałyby zbyt niskie temperatury, aby efektywnie zbierać dżdżownice. Ponadto, jeśli ilość opadów zmniejszyłaby się w wyniku zmian klimatycznych wywołanych konfliktem nuklearnym, aktywność tych stworzeń spadłaby, co jeszcze bardziej utrudniłoby ich pozyskiwanie jako źródła pożywienia.

 

W świetle tych wszystkich trudności, naukowcy doszli do wniosku, że jedzenie dżdżownic nie jest realną alternatywą dla ludzkości w przypadku globalnej katastrofy, takiej jak wojna nuklearna. Choć teoretycznie te bezkręgowce mogłyby stanowić cenne źródło białka i kalorii, to praktyczne wyzwania związane z ich pozyskiwaniem i potencjalne zagrożenia zdrowotne sprawiają, że ta koncepcja pozostaje w sferze spekulacji naukowych.

 

Badania te, choć mogą wydawać się ekscentryczne, mają głębsze znaczenie. Podkreślają one złożoność wyzwań, przed jakimi stanęłaby ludzkość w obliczu globalnej katastrofy. Pokazują również, jak ważne jest poszukiwanie innowacyjnych rozwiązań, nawet jeśli niektóre z nich ostatecznie okazują się nierealne.

 

Naukowcy podkreślają, że kluczem do przetrwania ludzkości po globalnej katastrofie jest przede wszystkim zapewnienie dostępu do żywności, wody i schronienia. Dlatego tak istotne jest, aby badacze i decydenci skupili się na opracowywaniu skutecznych strategii odbudowy systemów produkcji żywności, oczyszczania wody i odbudowy infrastruktury. Tylko kompleksowe i dobrze zaplanowane działania mogą dać realną nadzieję na przetrwanie ludzkości w obliczu tak dramatycznych scenariuszy.

 

Badania nad dżdżownicami jako potencjalnym źródłem pożywienia po katastrofie nuklearnej, choć ostatecznie nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, stanowią ważny krok w kierunku lepszego zrozumienia wyzwań, jakie mogłyby czekać ludzkość w sytuacji kryzysowej. Pokazują one, że musimy być gotowi na niestandardowe rozwiązania i ciągłe poszukiwanie nowych możliwości.

 

Jednocześnie badania te przypominają nam o kruchości naszej cywilizacji i ekosystemów, które ją podtrzymują. Podkreślają one potrzebę intensyfikacji wysiłków na rzecz zapobiegania konfliktom nuklearnym i innym globalnym katastrofom. Inwestycje w dyplomację, rozbrojenie i międzynarodową współpracę mogą okazać się najskuteczniejszym sposobem na zapewnienie długoterminowego przetrwania ludzkości.

 

Choć wizja jedzenia dżdżownic po apokalipsie nuklearnej może wydawać się absurdalna, sama dyskusja na ten temat służy ważnemu celowi. Skłania nas do refleksji nad naszą odpowiedzialnością za losy planety i przyszłych pokoleń. Może też inspirować do poszukiwania bardziej zrównoważonych i odpornych na kryzysy systemów produkcji żywności, które mogłyby służyć ludzkości nie tylko w czasach katastrofy, ale również w obliczu codziennych wyzwań związanych z rosnącą populacją i zmianami klimatycznymi.

 

Ocena: 

1
Średnio: 1 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Jarosław

Kretynie i podżegaczu wojenny

Kretynie i podżegaczu wojenny, bo inaczej nazwać ciebie nie można ( a za takie treści powinno być więzienie) zastanów się zanim napiszesz kolejny artykuł o treści :

"co będzie po nadchodzącej zagładzie" -  odpowiem ci krótko: gówno będzie.

Portret użytkownika syriues

Sęk w tym,ze lud jak lud

Sęk w tym,ze lud jak lud podąża za grupą. Zgubny to cel,ale też i naukowy.Ucza sie umierając na błędach. Sądzę, że trzeba by wykopać jamy i tam zamieszkać pod ziemią i tam prowadzić rolkę i trzodę, a ten kto lubi chodzic po napromieniowanym polu szukając dzdzownic ,to wolna droga 

Portret użytkownika Bartosz Maski

Bardzo dobrze. Naukowce niech

Bardzo dobrze. Naukowce niech się zajmą próbowaniem jak smakują dżdżownice. A my sobie poszukajmy mądrych sposobów na ich głupotę.

Wynalazek dnia:)    -  Dziwny efekt podczas próby poloneza

Mój polonez jeździł wyłacznie na gaz. Miał zawsze tak pusty bak, że jak wyjechałem nim za granicę gdzie nie szło kupić gazu to okazało się że benzyny nie mogę do niego nalać bo zbiornik przerdzewiał i paliwo ciekło na ziemię. Drugim uszczerbkiem z powodu nieużywania benzyny było przecieranie się pływaka w gaźniku. Pływak powinien pływać a nie leżeć na dnie pustej komory pływakowej.

Aby temu zaradzić postanowiłem w tych czasach biedy spróbować co się stanie gdy pływak będzie pływał w wodzie. Okazało się, że podczas jazdy na gazie dodanie wody do silnika wcale go nie osłabia a wręcz go wzmacnia. Mgiełka wody w komorze spalania pobiera ciepło i gwałtownie dąży do zwiększenia swojej objętości. Dzięki temu eksperymentowi mój polonez jeździł częściowo na wodzie.

Znane jest takie rozwiązanie alternatywnie do nitro - bezpośredni wtrysk wody. Stosuje się to w supersamochodach. 

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Słowian dobrej woli jest więcej - Słowiański WIEC, Słowiański ZEW , Słowiańsk DUCH , Słowiańska KREW - na pohybę .......

Skomentuj