Kategorie:
Ingerencja człowieka w procesy lokalne lub globalne, które determinują warunki klimatyczne, jest ostatnio przedstawiane jako jedyna nadzieja na spowolnienie lub zapobieżenie wieszczonej przez niektórych zbliżającej się katastrofie klimatycznej. Takie metody wpływania na pogode nazywa się geoinżynierią.
Korzyści i szkody płynące z geoinżynierii są przedmiotem dyskusji od lat 60. Według oficjalnej wiary naukowców, to antropogeniczne emisje dwutlenku węgla powodują globalne ocieplenie skutkujące topnieniem czap lodowych planety, co ma rzekomo doprowadzić do powodzi obszarów przybrzeżnych, przedłużających się okresów upałów i susz, oraz ogromnych pożarów lasów i niszczycielskich huraganów. Naukowcy coraz częściej patrzą na interwencje w naturalne systemy Ziemi jako jedyny sposób przeciwdziałania zmianom klimatu.
Do niedawna próby ingerencji w naturalne procesy uważane były za naiwne i niebezpieczne. Ale teraz, gdy kończy się czas na powstrzymanie globalnego ocieplenia, propozycje odbijania światła słonecznego, zacienienia powierzchni Ziemi, przyspieszania sekwestracji węgla w oceanach i usuwania dwutlenku węgla z powietrza są traktowane poważniej. SilverLining, organizacja non-profit, przekazała w październiku 2020 r. 3 miliony dolarów na badania w dziedzinie inżynierii klimatycznej. Według profesora Uniwersytetu Columbia, ekologa i klimatologa Michaela Gerrarda, geoinżynierię można porównać do chemioterapii.
Ponad pół wieku temu amerykańscy naukowcy zaproponowali użycie miliardów obiektów przypominających piłki golfowe do odbijania światła słonecznego. Zaproponowano, aby zostały rozproszone w oceanach Ziemi. Jakie technologie są obecnie omawiane? Stypendyści SilverLining już teraz badają, czy cząsteczki aerozolu wypełniające stratosferę mogą odbijać światło słoneczne. W założeniu mają one naśladować chłodzący efekt emisji popiołu wulkanicznego. Gdy w 1991 roku wulkan Pinatubo na Filipinach wyrzucił do atmosfery ogromną chmurę popiołu, w wyniku erupcji w ciągu najbliższych dwóch lat globalna temperatura spadła o 0,6 stopnia Celsjusza.
Zdaniem naukowców ilość promieniowania słonecznego można kontrolować, wysyłając imponującą flotę samolotów na wysokość około 20 kilometrów, które będą regularnie rozpylać aerozole siarczanowe, a być może nawet pył diamentowy. Według prognoz grupy naukowców z Uniwersytetu Harvarda, gdyby udało się wysłać około 60 tysięcy lotów rozpylającymi takie cząstki w górnych warstwach atmosfery, to do 2035 roku zmniejszyłoby to ocieplenie o 0,3 stopnia Celsjusza.
Inny pomysł polega na rozpylanie słonej wody z oceanów wysoko w powietrze. Stworzone przez człowieka aerozole rozjaśnią chmury morskie, a tym samym zwiększą ich odblask. Podobne badania są już finansowane przez Australię, gdzie ma nadzieję, że „wzmocnione” chmury będą w stanie obniżyć temperaturę wody na tyle, aby uratować już niszczejącą Wielką Rafę Koralową.
Jednak wtrącanie się do spraw Matki Natury może być też ryzykowne. Systemy pogodowe na Ziemi są ze sobą połączone w niezwykle złożony sposób. Uważa się, że zmiana klimatu wpływa na wszystko, od czasu trwania huraganów na lądzie po szybkość rozprzestrzeniania się pożarów. Zmiana jednego aspektu pogody może mieć niebezpieczne, niezamierzone konsekwencje. Niektórzy naukowcy uważają geoinżynierię za „dziwaczną i niepokojącą”. Czy na przykład blokowanie światła słonecznego może wpłynąć na monsun azjatycki, od którego zależą uprawy żywności dla dwóch miliardów ludzi? Czy naukowcy mogą interweniować w procesy klimatyczne, aby zmienić kwasowość oceanów?
Aby geoinżynieria była wykonalna, naukowcy muszą najpierw przekonać zwykłych ludzi, że jest ona warta skalkulowanego ryzyka. W zeszłym roku naukowcy z Harvardu próbowali wysłać balon w stratosferę nad Tucson, pustynnym miastem w Arizonie. Chcieli zrozumieć, jak cząsteczki zwykłej kredy - węglanu wapnia - blokują światło. Jednak publiczne oburzenie zmusiło do odroczenia eksperymentu.
Międzyrządowy Zespół Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu - IPCC - twierdzi, że ludzkość jest zobowiązana do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla o jeden bilion ton do 2100 r., aby mieć jakąkolwiek nadzieję na uniknięcie globalnego ocieplenia o ponad 1,5 stopnia Celsjusza. Rozwiązanie problemu przybiera dwie formy: usuwanie dwutlenku węgla bezpośrednio z emisji przemysłu i transportu lub oczyszczanie atmosfery.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
Skomentuj