Gejzer Steamboat, zlokalizowany w parku narodowym Yellowstone, uaktywnił się w zeszłym roku po prawie 3,5 letniej przerwie. Pomimo obszernych badań powód tego przebudzenia pozostaje tajemnicą a jego regularne erupcje wywołały spory niepokój wśród badaczy. Okazuje się, iż mogły one być przedwczesne.

Nowe badania donoszą, że wzrost aktywności najwyższego gejzera na świecie nie musi oznaczać nadciągającej erupcji znajdującego się pod nim superwulkanu. Badacze są też przekonani, że ta aktywność nie zwiastuje również eksplozji hydrotermalnej, która następuje, kiedy rozgrzana woda zamienia się w parę i w gwałtowny sposób zostaje wyrzucona ze skorupy ziemskiej.

Park Yellowstone jest znanym superwulkanem, przez co stanowi potencjalne zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych i Kanady. Płynąca pod powierzchnią magma nagrzewa podziemne źródła i to właśnie wydzielana z nich woda stanowi realne zagrożenie dla odwiedzających. Eksplozje hydrotermalne są mało zrozumiane i trudne do przewidzenia. Mogą być też zabójcze czego dowiódł wybuch na wyspie White w Nowej Zelandii. W grudniu 2019 roku, na skutek takiej erupcji zginęły tam 22 osoby.

Dane zebrane po przebudzeniu gejzeru pokazują, że nastąpił mały wzrost aktywności sejsmicznej, a grunt nieznacznie się podniósł. Wzrosła także ilość ciepła wypuszczanego do atmosfery. Nie spowodowało to reaktywacji innych gejzerów, a temperatura pod ziemią pozostała niezmienna. Powód reaktywacji gejzera Steamboat pozostaje wciąż nieznany. Główny badacz parku Yellowstone, geofizyk Michael Poland, zapewnia jednak że wyniki badań, z pewnością zbliżą nas do tego wyjaśnienia.