Czy Donald Tusk doprowadzi do wojny o Gibraltar?

Gibraltar, zwany przez Brytyjczyków "skałą", znalazł się w centrum sporu jaki wynikł na skutek rozpoczęcia tak zwanego Brexitu. Nagle okazało się, że z tego powodu może dojść nawet do zbrojnego konfliktu Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. 

 

 

Ważna rola w tym hipotetycznym konflikcie przypadła rzekomemu prezydentowi Unii Europejskiej, Donaldowi Tuskowi, który w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach, został niedawno wybrany na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europy. To właśnie on, prawdopodobnie na czyjeś polecenie, zasugerował, że na skutek Brexitu może dojść do przejęcia Gibraltaru przez Hiszpanię. 

Brytyjskie władze zareagowały na to bardzo stanowczo. Niektórzy politycy zasugerowali, że premier Theresa May, tak jak kiedyś jej poprzedniczka, Margaret Thatcher, w kontekście sporu o Falklandy, jest skłonna wysłać brytyjskie wojsko do obrony Gibraltaru. 

 

Strona hiszpańska wypowiada się na ten temat ostrożnie, jednocześnie wyrażając zdumienie ostrą reakcją Brytyjczyków. Jednak co innego słowa, a co innego fakty. Wczoraj w pobliżu brytyjskiej enklawy na Morzu Śródziemnym  pojawił się hiszpański okręt patrolowy Infanta Cristina, który został odstraszony przez brytyjski statek HMS Scimitar. Hiszpanie ostatecznie odpłynęli, ale jasne stało się, że rzeczywiście możemy mieć do czynienia z próbą przeciągniecia Gibraltaru pod kuratelę hiszpańską.

Gibraltar został zajęty przez Wielką Brytanię w 1704 roku, a oficjalną brytyjską kolonią został w 1830 roku.  Od tego czasu odbyły się dwa referenda w sprawie przejścia pod zarząd Hiszpanii, ale 30 tysięcy mieszkańców "skały" nie wyraziło zgody na zerwanie relacji z Londynem.