Kategorie:
Projekty internetowe oparte wyłącznie o platformę Facebook czy YouTube znalazły się w opałach. Obecnie tacy twórcy mają dwie możliwości. Albo się podporządkują i samoocenzurują, stając się lewicowymi w poglądach, albo będzie zakaz monetyzacji i ostatecznie znikną z przestrzeni tych portali społecznościowych i to bez podania przyczyny, a czasem z dnia na dzień.
Można już obwieścić koniec Internetu jaki znaliśmy do tej pory. Od dzisiaj, korporacja Google kończy na przykład z monetyzacją filmów publikowanych na YouTube. Restrykcja dotyka wszystkich posiadaczy kanałów o niewystarczającej zdaniem Google popularności. Jednak jeśli prowadzisz kanał publikujący treści, które mogą się nie spodobać właścicielom Google, może zostać skasowany w każdej chwili bez względu na popularność.
Tym samym znaleźliśmy się w sytuacji, w której zostanie popularnym YouTuberem nie jest już rzeczą prostą i wymaga posiadania kokretnego budżetu reklamowego, a ewentualny viral, czyli popularna treść, nie zapewni szansy na monetyzacje. Google w ten sposób odcina źródło finansowania dla trudnej do ustalenia ilości niezależnych twórców filmowych. Co ciekawe odcina też sobie źródło przychodu. Oznacza to, że w myślenu kierownictwa nie chodzi już o zarabianie pieniedzy, ale na szerzenie odpowiedniej ideologii, nawet kosztem strat dla firmy.
Prawdopodobnie operacja ta nie jest jeszcze zakończona i pod względem możliwości monetyzacji będą oceniane wszystkie znajdujące się na platformie YouTube kanały. Jako pretekst podano wybryk niejakiego Logana Paula, który opublikował zdjęcia nieboszczyka z japońskiego lasu samobójców. Jednak to prawdopodobnie było tylko pretekstem do wprowadzenia tak niekorzystnych zmian. Dzięki temu skandalowi wszyscy ze zrozumieniem pokiwają głową i skandal z decyzjami YouTube będzie nieco mniejszy, gdyż zawsze znajdzie się stado pożytecznych idiotów, którzy powiedzą, że YouTube ma "coś zrobić" czyli w domyśle, ocenzurować. No to cenzurują i to na całego.
Nie można wykluczyć, że ostatnie zmiany w Internecie, gdy zdecydowanie nasiliła się lewicowa cenzura, są w jaki sposób skoordynowane. Nie można wykluczyć, że opłacają je jakieś "Otwarte" fundacje znanego finansowego grandziarza. To raczej nie jest przypadek, że jednocześnie za treści prawicowe bierze się największy portal społecznościowy świata Facebook i największy portal multimediów, czyli YouTube.
Nie od dzisiaj wiadomo, że kierownictwo firmy Facebook LTD oraz Alphabet LTD będącej właścicielem Google i YouTube, ma poglądy skrajnie lewicowe. Teraz te poglądy mają być jedynymi obowiązującymi w zarządzanych przez nich portalach społecznościowych. niewątpliwie właściciele mają prawo podjąć taką decyzję a my wcale nie musimy korzystać z ich produktów. Jeśli ktoś się na to decyduje, bez żadnej alternetywy i prowadzi kanał lub fanpage o treściach dalekich od wyobrażenia lewicy, to może już się przygotowywać się na nieuchronną blokadę.
Pytanie tylko czy firmy, które sobie na to pozwalają nie zmonopolizowały przypadkiem obecnego Internetu, bo jeśli tak uznają odpowiednie amerykańskie urzędy, to istnieje już odpowiednie prawo, które może doprowadzić nawet do tego, że giganty z Doliny Krzemowej zostaną podzielone na kilka firm współzawodniczących na rynku. Dokładnie tak stało się kiedyś z monopolami dzielącymi amerykański rynek telekomunikacyjny, takimi jak i AT&T czy Worldcom.
Grając vabank, obecni potentaci w internecie nieco ryzykują, ponieważ administracja Donalda Trumpa ma jeszcze czas na podjęcie odpowiednich decyzji i uruchomienie procedur, które mogą doprowadzić do przymusowego podziału tych firm. Trudno sobie wyobrazić, żeby urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych poddał Internet bez walki, a widać wyraźnie, że zarówno Google jak i Facebook przygotowują się już do przyszłej kampanii prezydenckiej, aby skutecznie wpływać na wynik wyborów w taki sposób, w jaki życzą sobie właściciele tych korporacji i ich mocodawcy.
Obecne zmiany zostały zresztą wymuszone po tym, gdy okazało się, że w ciągu ostatnich kilku lat, neutralny internet sprzyjał wyrównywaniu dysproporcji w zakresie informowania społeczeństwa na temat oferty politycznej. Notorycznie bowiem w dyskursie publicznym dominują obecnie poglądy lewicowe, przedstawiane jako jedyne słuszne, a prawicowe są ukrywane, przemilczane i przez to stały się czymś w rodzaju zabronionej wiedzy tajemnej. Ta wiedza była jednak dotychczas dostępna w Internecie i teraz postanowiono z tym skończyć. Zresztą zyskał na tym nie tylko Donald Trump, ale wcześniej również obecnie rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedliwość, która dzięki Internetowi zdołała wygrać podwójne wybory i na prezydenta i parlamentarne.
Międzynarodowa lewica z pewnością to zauważyła, dlatego również w polskim Internecie rozpoczęła się aktywna lewicowa cenzura na Facebooku i na YouTube. Jej ofiarami każdego dnia podają kolejne popularne profile i kanały. Najpopularniejszym sposobem niszczenia kanałów na YouTube jest wyłączenie monetyzacji lub nagłe skasowanie całej jego zawartości. Prowadzenie prawicowego kanału na YouTube jest obecie czymś porównywalnym do chodzenia po polu minowym. Trzeba cały czas uważać co się pisze, a nawet jeśli nie pisze się nic złego to może się okazać, że i tak nagle nie spełnia się standardów tej społeczności, co wiąże się z jego usunięciem.
Wszystko to pokazuje, że błędem było, gdy wiele osób zamiast tworzyć własne fora i portale internetowe, postanowiła korzystać z narzędzi firm monopolizujacych obecnie Internet i przekaz w nim obecny. To głupie, że sami nieodpłatnie tworzymy zawartość dla Facebooka, gdzie nawet nie ma możliwości monetyzacji treści. Administratorzy dużych grup udzielający się na nich, pracują dla tej korporacji właściwie za darmo. Teraz za darmo będą pracować też właściciele małych kanałów na YouTube, a gdy któryś głoszący nieodpowiednie poglądy za bardzo urośnie, i tak znajdą się sposoby na jego usunięcie.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze |
Komentarze
--------
Howgh!
Prawda nas wyzwoli,
Ale najpierw nas wku*wi.
Strony
Skomentuj