CBDC - rewolucja finansowa, czy sposób na zniewolenie ludzkości?

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

Cyfrowa waluta banku centralnego lub CBDC, to projekt o którym słyszało niewielu Polaków. Zgodnie z obecną wiedzą, ma być ona oparta na tokenach przypominających gotówkę. Przy każdej płatności z użyciem tokenu, ilość pieniędzy w portfelu się zmniejsza. CBDC wprowadzi jednak nowe funkcje, takie jak programowanie pieniędzy za pomocą inteligentnych kontraktów, ograniczenie ważności pieniędzy i dodanie stóp procentowych. Wszystko to, ma zwiększyć uprawnienia banków centralnych.

 

We wstępie należy zaznaczyć, że CBDC nie będzie stricte kryptowalutą. Wartość CBDC będzie powiązana z wartością krajowej waluty – na przykład szwedzka e-korona, będzie miała taką samą wartość jak zwykła korona. Kryptowaluty określają swoją wartość poprzez podaż i popyt, co prowadzi do dużej zmienności w ich cenach. Wydobycie, które obserwujemy w przypadku kryptowalut, nie będzie częścią CBDC. Rozwiązywanie złożonych równań matematycznych jest niezbędne do generowania i dystrybucji tokenów kryptowalut oraz umożliwiania transakcji. Banki centralne mogą rozliczać transakcje CBDC i rozpowszechniać walutę wśród społeczeństwa, wymieniając pieniądze fizyczne na pieniądze cyfrowe.

Istnieje wiele powodów, dla których banki centralne interesują się CBDC. Nieprywatna opcja płatności jest niezbędna dla zachowania kontroli nad gospodarką kraju. Obecnie służy temu gotówka, jednak jej wykorzystanie stopniowo spada. Wpływ na to wywiera wzrost transakcji z użyciem kart płatniczych jak i również obawy związane z koronawirusem SARS-CoV-2. Wiele rządów zniechęca również do korzystania z gotówki, aby zniwelować istnienie szarej strefy i zwiększyć wpływy do budżetu. Posiadanie CBDC jako alternatywnego środka płatniczego miałby złagodzić te ryzyko. Chiny są pionierem CBDC poprzez swoją cyfrową inicjatywę renminbi, którą obecnie testuje ponad 100 milionów ludzi. Według chińskich władz motywem tego jest przede wszystkim walka z korupcji, ponieważ CBDC zapewnia przejrzystość dzięki identyfikowalnym transakcjom. I tu pojawiają się pierwsze problemy z tym rozwiązaniem.

 

Szerokie wykorzystywanie CBDC, wiąże się z poważnymi obawami związanymi z kontrolą rządu, prywatnością, wolnością i bezpieczeństwem na poziomie indywidualnym, krajowym i międzynarodowym. Prowadzona przez bank centralny księga cyfrowa waluty, może poważnie utrudnić zachowanie prywatności. Bank centralny musiałby wiedzieć, kto przechowuje lub przeprowadza transakcje w CBDC, aby poprawnie operować na tym systemie. Wiązałoby się to jednak z ujawnianiem transakcji obywateli. Mowa tu więc o pozornej wygodzie i bezpieczeństwie, przy pełnej inwigilacji przez władze danego kraju.

Jeśli wszyscy obywatele przejdą na waluty cyfrowe za pomocą kryptowalut, rządy ryzykują utratę kontroli nad swoją polityką pieniężną. Narzędzia używane przez banki centralne do utrzymania stabilności finansowej i kontrolowania inflacji nie zadziałają, jeśli nikt nie używałby zwykłych pieniędzy. CBDC ma więc stanowić kotwicę, dzieki której władza nad pieniądzem pozostałaby w rękach banków. CBDC jest (na szczęście) wciąż w powijakach. Podczas gdy banki centralne analizują i uważnie rozważają wszystkie społeczne konsekwencje tego rozwiązania, podmioty prywatne opracowują rozwiązania oparte na kryptowalutach. Stąd też biorą się projekty ustaw które mają regulować sferę kryptowalut. Ich realnym celem jest utrzymanie status quo, za wszelką cenę.

 

Trudno ocenić czy rewolucja CBDC wpłynie na życie przeciętnego człowieka. Przeniesienie wszystkich transakcji do sieci i zrezygnowanie z pieniądza, pozwoli jednak na zupełne blokowanie kont bankowych i realne odcięcie człowieka od możliwości zakupu podstawowych towarów, wliczając w to żywność. Perspektywy do nadużywania tej technologii są jednak przerażające. Stałe śledzenietransakcji obywateli, uczyniłoby z nas mrówki obserwowane zdalnie przez bankierów. Każda akcja finansowa, wliczając w to zakup gumy do żucia, byłaby kierowana do banku centralnego, który w miarę potrzeb, mógłby podzielić się naszą lokalizacją z dowolnymi służbami. Większość zwolenników tego rozwiązania tłumaczy, iż uderzałoby to w bandytów i mafiozów, a nie "uczciwych obywateli", którzy nie mają przecież nic do ukrycia. Warto jednak pamiętać, że w XXI wieku, bandytą może stać się każdy zależnie od potrzeb i oczekiwań władz. Może nim być osoba chodząca bez maseczki, uczestnik protestu, czy osoba niezaszczepiona na wariant omega.

 

Ocena: 

3
Średnio: 3 (1 vote)
Opublikował: M@tis
Portret użytkownika M@tis

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego oraz wielki fascynat nauki. Jego teksty dotyczą przełomowych ustaleń ze świata nauki oraz nowinek z otaczającej nas rzeczywistości. W przerwach pełni funkcję głównego edytora i lektora kanałów na serwisie Youtube: 

zmianynaziemi.pl/ innemedium.pl/ tylkomedycyna.pl/tylkonauka.pl oraz tylkogramy.pl.

Projekty spod ręki M@tisa, możecie obserwować na jego mediach społecznościowych.

Facebook: https://www.facebook.com/M4tis

Twitter: https://twitter.com/matisalke


Komentarze

Portret użytkownika Kolesław

Oni chcą do tego dołączyć

Oni chcą do tego dołączyć podatek węglowy, czyli de facto podatek za życie. Stwierdzili, że ziemia należy do nich i mamy im za nią płacić.
Z każdą transakcją, znikać będą jeszcze z portfela punkty węglowe, których nie będzie można kupić. Będą zależne od pełnionej funkcji, czyli oczywiście szczyt piramidy satanistów i psychopatów pewnie będzie miał te punkty nieograniczone. Paszporty szczepień to tylko jeden krok w ich planach.

Portret użytkownika Wungiel

Otóż to! Można też się

Otóż to! Można też się spodziewać, że oprócz punktów węglowych dodadzą do tej cyfrowej waluty jeszcze jeden ficzer - termin ważności. Jak nie wydasz za miesiąc czy dwa dajmy na to, to dupa Jasia i papa fortuno - nie odłożysz nic choćbyś nie wiem jak chciał, co psychopatom z elit zapewni (przynajmniej w ich chorym mniemaniu) wierność plebsu na ich nędznym garnuszku.

Sentimus experimurque, nos aeternos esse.

Skomentuj