Białoruś zagroziła Zachodowi wycofanie się z traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).  Według oficjalnych komunikatów z Mińska, stosowanie sankcji gospodarczych wobec naszego wschodniego sąsiada jest niedopuszczalne i może skutkować poważnymi retorsjami.

Strona białoruska podkreśliła, że ważne jest, aby wypracować trójstronne gwarancje bezpieczeństwa dostarczone zgodnie z memorandum podpisanym w Budapeszcie w 1994 roku. W dokumencie tym Białoruś dobrowolnie zrzeka się z prawa do posiadania broni jądrowej. Trzy kraje, Wielka Brytania, Rosja i USA, zobowiązały się wtedy do poszanowania niezależności i suwerenności Białorusi, w tym nie używania względem tego kraju gospodarczych środków przymusu.

Deklaracje strony białoruskiej, co do rewizji polityki polegającej na rezygnacji z broni jądrowej są o tyle niepokojące, że idą w parze ze zdecydowanym zacieśnieniem współpracy wojskowej Białorusi i Rosji. W maju odbędą się duże ćwiczenia "Zachód-2013", których scenariusz będzie zawierał ewentualny atak nuklearny na Warszawę.  Ćwiczenia odbędą się w bliskiej odległości od polskiej granicy.  Ponadto, Rosja ogłosiła, że ​​w 2015 roku zamierza na stałe umieścić na Białorusi jeden ze swoich pułków lotnictwa. 

Nie wygląda to dobrze dla Polski, bo minister obrony Rosji, Siergiej Szojgu już zapowiedział dalsze nasycanie białoruskiej armii transferami technologii wojskowej. Gdyby Memorandum z 1994 roku zostało rzeczywiście wypowiedziane może to uruchomić nowy wyścig zbrojeń, który będzie musiała podjąć Polska i Litwa, które są państwami frontowymi na wypadek konfliktu zbrojnego.

Rosjanie dostrzegają jednak spustoszenia, jakie nasi politycy poczynili ostatnio nad Wisłą i tamtejsi analitycy stwierdzają, że Polski a tym bardziej Litwy nie stać na sensowne zbrojenia, więc militarne zwiększenie roli Białorusi może być kalkulowane przez Kreml, jako bardzo dobry straszak na Warszawę. W Moskwie zdają sobie sprawę z tego, że w dwóch dziwnych katastrofach zginęła większość dowództwa polskiej armii a nowe rozdanie jest bardzo prorosyjskie mimo teoretycznej przynależności do NATO.

Wiadomo na pewno, że Białoruś dysponuje kilkoma tonami materiałów rozszczepianych, z których w najlepszym przypadku będzie w stanie uzyskać paliwo do własnej broni jądrowej lub przynajmniej do stworzenia tak zwanej brudnej bomby. Jeśli Putin uzna, że Białoruś ma być znowu atomowa to będzie a NATO z pewnością nawet nie zareaguje.

Niektórzy pocieszają się, że groźby Białorusi są tylko pustymi słowami i mają na celu wywarcie presji na USA i Unię Europejską w związku z sankcjami, ale fakt, że o tym białoruskim problemie raczej się w polskich mediach nie wspomina oznacza to, że właśnie tam należy patrzyć z niepokojem.