Kategorie:
Ukraina znowu staje się punktem zapalnym światowej polityki. Sytuacja jest o tyle trudniejsza, że teraz w USA „rządzi” Joe Biden, którego Putin będzie z całą pewnością testował do granic możliwości.
Prezydent Ukrainy - Wołodymyr Zełenski - udał się na pierwszą linię konfliktu z prorosyjskimi separatystami w Donbasie. Od kilku dni nasilają się tam bowiem starcia zbrojne. Rosja koncentruje w tym rejonie coraz więcej wojsk.
Trzeba przypomnieć, że rosyjski minister obrony - Siergiej Szojgu - od początku konfliktu był zwolennikiem twardej opcji militarnej, a więc otwartej wojny z Ukrainą. Teraz, z powodu pandemii COVID-19, w głowach przywódców, mogą się rodzić różne pomysły.
Putin ma świadomość, że ewentualne wstąpienie Ukrainy do NATO, uniemożliwi mu dalsze podporządkowywanie sobie terenów tego państwa. Dlatego Zełenski coraz wyraźniej domaga się od Paktu Północnoatlantyckiego zdecydowanych ruchów, inaczej może dojść do eskalacji konfliktu.
Jeżeli NATO jest faktycznym sojuszem militarnym, a nie jedynie papierowym „trele-morele”, to powinno przyjąć Ukrainę do swoich struktur i przestać się bawić z Putinem w polityczną „ciuciubabkę”. Chyba, że dla USA, owa wojna jest na rękę, więc jest im wszystko jedno. Problem w tym, że zostanie w nią wciągnięta Polska, bowiem już teraz mówi się, że mediacje miałyby się przenieść z Białorusi do naszego kraju.
Polski minister spraw zagranicznych RP - Zbigniew Rau - postanowił złożyć „nadzwyczajną, pilną” wizytę w Kijowie, aby udzielić dyplomatycznego wsparcia Ukraińcom. Żeby tylko nie było tak, że na początku chętnych do „naparzania” się z „ruskimi” będzie na pęczki, a na końcu zostanie tylko „husaria Macierewicza”.
Ocena:
Opublikował:
Marcin Kozera
|
Komentarze
Z a p r a s z a m - www.NPTV.pl
Strony
Skomentuj