Astronomowie odkryli „drugą Ziemię” w pobliskim systemie gwiezdnym

Image

Źródło: 123rf.com

W najbliższym sąsiedztwie Układu Słonecznego odkryto dwie egzoplanety. Co więcej, planety te, według astronomów, są bardzo podobne do Ziemi, a warunki na niej panujące mogą być korzystne dla obecności wody w stanie ciekłym i przetrwania życia bakteryjnego.

 

Dwie nowe egzoplanety krążą wokół gwiazdy Teegardena, położonej w gwiazdozbiorze Barana w odległości 12,5 roku świetlnego od Słońca. Jest to jedna z najbliższej położonych gwiazd względem Układu Słonecznego.

 

Choć gwiazda Teegardena znajduje się tak blisko Ziemi, astronomowie odkryli ją dopiero w 2003 roku. Obiekt ten jest czerwonym karłem o bardzo małej jasności – posiada około 9% masy Słońca i jest również jedną z najmniejszych znanych nam gwiazd. Dlatego obserwacje tej okolicy nie należały do najłatwiejszych.

 

Międzynarodowy zespół astronomów, kierowany przez Mathiasa Zechmeistera z Uniwersytetu w Getyndze, przez trzy lata poszukiwał planet wokół gwiazdy Teegardena. Jednak ze względu na jej położenie oraz emitowane słabe światło, zrezygnowano z popularnej metody tranzytu i skorzystano z teleskopu nowej generacji CARMENES, który znajduje się w hiszpańskim Obserwatorium Calar Alto w Almerii. Instrument ten pozwolił dokładnie zbadać prędkość radialną gwiazdy, a pomiary uzupełniono o dane fotometryczne.

Źródło: Uniwersytet w Getyndze

Dokonane obserwacje wskazują na obecność dwóch planet w tym systemie gwiezdnym. Pierwsza z nich, Teegarden b, znajduje się najbliżej swojej gwiazdy macierzystej. Biorąc pod uwagę odległość od gwiazdy oraz jej jasność, astronomowie szacują, że temperatura powierzchni Teegarden b może wynosić około 28 stopni Celsjusza. Natomiast planeta Teegarden c krąży wokół gwiazdy w nieco większej odległości, a jej temperatura powierzchni może wynosić około -47 stopni Celsjusza.

 

Choć obie egzoplanety zostały uznane za podobne do Ziemi, Teegarden b już okrzyknięto „drugą Ziemią”. Tak naprawdę, astronomowie nie mają pojęcia, czy Teegarden b nie jest przypadkiem „drugą Wenus” i czy w ogóle posiada atmosferę. Jednak wstępnie zakłada się, że egzoplanety orbitujące gwiazdę Teegardena mogą być dobrymi kandydatami dla przyszłych międzygwiezdnych bezzałogowych misji kosmicznych.

 

0
Brak ocen

Przeczytałem już kilka artykułów na ten temat ale nigdzie nie spotkałem informacji, że "Teegarden b już okrzyknięto „drugą Ziemią”." Czy autor tego artykułu mógłby sprecyzować, kto tę planetę okrzyknął drugą ziemią i podeprzeć linkami? Byłbym bardzo wdzięczny. Tym bardziej, że autor na tej podstaiwe, wysunął wniosek, że "Tak naprawdę, astronomowie nie mają pojęcia, czy Teegarden b nie jest przypadkiem „drugą Wenus”".

0
0

"w gwiazdozbiorze Barana" tam można odkrywać wszystko.W takich oledłościach nie mam że na wyciągniecie ręki :-)

0
0

Jeśli wspomniana gwiazda jest czerwonym karłem o masie 9% masy Słońca, to jej jasność absolutna jest znacznie niższa od Słońca - wynika to w sposób oczywisty z diagramu HR. W uproszczeniu można przyjąć, że ilość docierającej energii spada lub rośnie do kwadratu względem odległości - przykładowo dla ciała niebieskiego znajdującego się w odległość 300 milionów km od Słońca, ilość docierającej energii słonecznej na jednostkę powierzchni będzie czterokrotnie mniejsza, niż dla dwukrotnie bliższej Słońcu Ziemi. Toteż, by na planecie krążącej wokół niej panowała ta sama temperatura co na Ziemi, planeta musi się znajdować znacznie bliżej swej gwiazdy. Szkopuł w tym, że jednocześnie siły pływowe rosną odwrotnie proporcjonalnie do sześcianu odległości - np. gdy odległej przeszłości Ksieżyc znajdował się dwukrotnie bliżej Ziemi (ok. 200 tysięcy km), jego oddziaływanie na powierzchnię naszej planety (jak choćby pływy atmosferyczne, morskie i lądowe) było ośmiokrotnie silniejsze, niż obecnie.

Oddziaływanie pływowe masywniejszego ciała (w tym przypadku gwiazdy), powoduje w dłuższej perspektywie czasu spowolnienie rotacji wokółoosiowej ciała mniej masywnego (w tym przypadku planety). Wkrótce dochodzi do tego, że ciało niebieskie zaczyna obracać się na zasadzie tzw. rotacji związanej. Dwa oczywiste przykłady z Układu Słonecznego:

  • Księżyc ma rotację związaną 1:1 - jego obrót wokół osi trwa dokładnie tyle ile czas obiegu wokół Ziemi. W efekcie cały czas widzimy jedną jego półkulę (pomijam dla uproszczenia librację i inne zjawiska pozwalające nam ujrzeć nieco więcej powierzchni Księżyca z Ziemi).
  • Merkury ma rotację związaną 3:2  - obraca się trzykrotnie wokół osi na dwa obiegi Słońca.

W efekcie rotacji powolnej rotacji związanej przepływ ciepła między półkulami będzie zupełnie inny, niż na Ziemi - w razie rotacji związanej jedna strona będzie straszliwie nagrzana, na drugiej będzie panować straszliwy mróz. Praktycznie wyklucza to rozwój życia podobnego jak na Ziemi (łącznie z mikrooragnizmami). Z kolei dla rotacji związanej w jakimś innym stosunku, na równiku w dzień będą panować straszliwe upały, po czym następować niespotykane na Ziemi mrozy. Na biegunach z kolei w wyniku zupełnie innego ruchu dolnych warstw atmosfery (jest on pochodną różnic temperatury powierzchni), będą straszliwe mrozy niezależnie od tego, czy jest tam dzień, czy noc. Na pewnych obszarach na wysokich szerokościach plantegraficznych będą odpowiednie warunki do powstania życia, wszakże ze względu na ich małą rozległość, nie ma szans na wielkie oceany pełnie bulionu pierwotnego jak na Ziemi, co znacznie obniża prawdopodobieństwo powstania życia w przypadku klasycznej teorii Oparina-Haldane'a. 

Oznacza to, że szanse na powstanie życia na wspomnianej planecie są znacznie mniejsze niż na Ziemi, bez ryzyka większego błedu można tu użyc zwrotu "bliskie zeru". I tym optymistycznym akcentem kończę mojego, pewnie nazbyt przydługiego dla wielu, posta.

Fereby

0
0

Dodane przez Fereby (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Dodałbym jeszcze fakt, że czerwone karły nie emitują promieniowania UV, gdyż nie zachodzą w nich zjawiska termojądrowe. Oznacza to tyle, że teoretycznie można ich planety ZASIEDLIĆ życiem, ale na krótko, gdyż kod DNA po jakimś czasie dosłownie rozpada się bez obecności choć niewielkich jego ilości (nie na tyle szybko by zabić człowieka, ale ewolucję wyklucza totalnie).

Do równania dodajmy jeszcze flary i mamy szansę już całkiem równą zeru.

0
0