Antarktyda topi się jak lód w gorącej herbacie! Szokujące odkrycie naukowców zwiastuje koniec świata?

Kategorie: 

Źródło: zmianynaziemi

W sercu lodowego królestwa, na najbardziej niedostępnym kontynencie Ziemi, naukowcy właśnie zarejestrowali temperaturę, która mrozi krew w żyłach - ale nie z zimna, a ze strachu o przyszłość naszej planety. 6 sierpnia 2024 roku na stacji badawczej Wostok na Antarktydzie termometry pokazały niewiarygodne -34,2°C. Dla przeciętnego człowieka to wciąż piekielny mróz, ale dla tego regionu to prawdziwa fala upałów, która może zwiastować katastrofę na skalę globalną.

 

 

Wyobraźcie sobie, że jeszcze rok temu, dokładnie tego samego dnia, na tej samej stacji było -82,3°C. To prawie 50 stopni różnicy! To tak, jakby nagle w środku polskiej zimy temperatura podskoczyła z -10°C do +40°C. Absurd? Na Antarktydzie właśnie to się wydarzyło.

 

Aleksander Makarow, dyrektor Instytutu Badań nad Arktyką i Antarktyką (AARI), nie kryje zaniepokojenia: "Antarktyda przez setki lat pozostanie kontynentem o ekstremalnie niskich temperaturach i znajdzie się pod potężną pokrywą lodową. Jednak fakt, że zanotowaliśmy tak wysokie temperatury w środku zimy, jest niepokojący i może stanowić zapowiedź dalszych zmian klimatycznych w tym regionie".

 

To nie jest zwykłe ocieplenie. To prawdziwy klimatyczny rollercoaster. Dzień po ustanowieniu nowego rekordu temperatura spadła do -48,8°C. To wciąż o ponad 30 stopni cieplej niż średnia długoterminowa dla tego okresu, która wynosi około -67°C. Naukowcy z AARI, którzy od dziesięcioleci monitorują sytuację na Antarktydzie, nigdy wcześniej nie widzieli czegoś takiego.

 

Stacja Wostok to nie byle jaki punkt na mapie. To miejsce, gdzie 21 lipca 1983 roku zarejestrowano najniższą temperaturę na Ziemi: -89,2°C. Teraz, zaledwie 41 lat później, ta sama stacja rejestruje temperatury o 55 stopni wyższe. To tak, jakby nagle Sahara zmieniła się w tropikalną dżunglę.

 

Co to oznacza dla reszty świata? Potencjalnie katastrofę. Antarktyda to nie tylko dom pingwinów i fok. To gigantyczny zamrażalnik naszej planety, który reguluje globalne temperatury i poziom mórz. Jeśli ten lód zacznie topnieć w przyspieszonym tempie, możemy spodziewać się dramatycznych zmian klimatycznych na całym świecie.

 

Wyobraźcie sobie miasta przybrzeżne zalane przez podnoszące się oceany, ekstremalne zjawiska pogodowe stające się codziennością, załamanie globalnych systemów pogodowych. To nie scenariusz filmu katastroficznego - to potencjalna rzeczywistość, jeśli trend ocieplenia na Antarktydzie się utrzyma.

 

Naukowcy z AARI podkreślają, że stacja Wostok, działająca nieprzerwanie od prawie siedmiu dekad, jest kluczowym ośrodkiem monitorującym ekstremalne warunki klimatyczne panujące na Antarktydzie. To dzięki ich nieustannej pracy i poświęceniu kolejnych pokoleń badaczy polarnych możemy śledzić te niepokojące zmiany.

 

Ale co to właściwie oznacza dla przeciętnego człowieka? Czy powinniśmy już pakować walizki i szukać schronienia na wyżej położonych terenach? Niekoniecznie - przynajmniej jeszcze nie teraz. Jednak te dane powinny być dla nas wszystkich dzwonkiem alarmowym.

 

Zmiany klimatyczne to nie abstrakcyjne pojęcie, które dotyczy tylko odległych regionów. To realne zagrożenie, które może wpłynąć na życie każdego z nas. Topnienie pokrywy lodowej Antarktydy może prowadzić do podniesienia poziomu mórz, co zagrozi milionom ludzi mieszkającym na terenach przybrzeżnych. Zmiany w cyrkulacji oceanicznej mogą wpłynąć na globalne wzorce pogodowe, prowadząc do częstszych ekstremów - od susz po powodzie.

 

Co więcej, Antarktyda to nie tylko masa lodu. To unikalny ekosystem, dom dla wielu gatunków, które nigdzie indziej nie występują. Gwałtowne zmiany temperatury mogą zachwiać tą delikatną równowagą, prowadząc do wymierania gatunków i nieodwracalnych zmian w bioróżnorodności.

 

 

Ocena: 

1
Średnio: 1 (2 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika S

https://www.youtube.com/watch

https://www.youtube.com/watch?v=6k8Wl9fqwgk&ab_channel=%C5%BBulHeniek

.... czy was nie męczy to eko pierdolene? No gorzej niż sraczka z covidem. "Lód się topi jak w gorącej herbacie" No prawie tak gorącej jak gotujące się oceany Ala Gore ROFL Nobel dla tego, kto zagotuje wodę do szokujących -34 stopni Celsjusza ROFL I pokaże mi lód, który w tej temperaturze się topi ...

I weźcie przestańcie powtarzać brednie z utonięciem po rozpuszczeniu się lodu na Ziemi. Ja wiem, że eko debile są za głupi, żeby słyszeć o kolesiu co nazywał się Archimedes, a już jego okrzyk "Eureka!" i co go spowodowało, to dla nich "Baśnie z 1000 i jednej nocy". No ale kurwa ... ci kretyni uwielbiają wrzeszczeć "wierz w naukę", więc proszę bardzo: NAUKOWE dowody na to, że pierdolą jak potłuczeni.

Lód na Ziemi to ok. 10% całej wody (oficjalne NAUKOWE dane, nie podlegające dyskusji). Zanim opiszę proste doświadczenie, UWAGA SPOILER! Każdy eko debil, który boi się przekonać, że podnoszenie poziomu wody to kłamstwo, niech da mi szybko minusa i nie czyta dalej. A kto chce to sprawdzić i mieć polewe z eko idiotów, niech zrobi w domu to:

Szklanka ma 250ml, więc 10% to będzie 25ml, czyli mniej więcej taka duża kostka lodu do drinków. Ale my do szklanki wrzucamy nawet 3-4 duże kostki lodu, żeby była pewność, że mamy w niej te 10%. Szklankę stawiamy na papierze, żeby było widać wycieki gdy "woda dramatycznie się podniesie i wyleje po rozpuszczeniu lodu". Szklankę zalewamy na koniec do pełna (aż po sam brzeżek) wodą. Niezbyt zimną (bo przecież jak twierdzi Gore, woda w oceanach się gotuje). Ale chodzi też o to, żeby na zewnętrznych ściankach szklanki nie skraplała się woda (gdy jest ciepłe pomieszczenie i bardzo zimna woda w szklance), bo to zepsuje eksperyment. I zostawiamy taką pełną szklankę z lodem, aż do jego całkowitego rozpuszczenia. Dla niecierpliwych: gdy cały lód się rozpuści, ze szklanki nie wypłynie nawet 1 kropla.

I tyle w temacie pierdolenia, że "wszyscy utoniemy" ROFL

Skomentuj