Amerykańscy biolodzy odkryli nową śmiertelną chorobę zabijającą mężczyzn

Czyli znany alkoholizm to jest ta choroba gdzie wszyscy męszczyźni umierają.

Alkohol i papierosy to zabija facetów

Że tak powiem, wzorem pewnej pani z tv. "chciałbym powiedzieć, że kilkanaście lat temu skończyła się nauka, a opinie profeforów, doktorów - można sobie wsadzić w dupę". Przyczyną końca nauki jest lobbing. Obecnie nie można wierzyć żadnym "badaniom naukowym".

W skrócie nauka sprowadza się do: dajcie mi choćby siedem-trzynaście milionów dolarów, a udowodnię na terenie każdego europejskiego kraju, że pierdzenie grozi zagładą gatunku ludzkiego i tylko noszenie maseczek na dupie niesie szansę na przeżycie. Ale jednocześnie: jak dacie więcej to udowodnię, że pierdzenie jest zbawienne dla zdrowia ludzkości, wzmacnia układ odpornościowy i zapobiega zawałom, a wszystko będzie zgodnie z metodologią. Jestem w stanie zaprojektować badania i zagwarantować wyniki.

Świątynia Nauki upadła wiele lat temu. Została splugawiona przez chciwych przebierańców. Wszelkie obecne autorytety medialne są warte tyle co kupa zgniłego kompostu. Pozostaje jedynie samemu zdobywać wiedzę ze starych książek i polegać na instynkcie jaki natura, przez miliony lat, wykształciła w człowieku. Uczyć się do upadłego matematyki, fizyki i elektroniki. Rozwiązywać w pamięci zadania, konfrontować je z rzeczywistością. Zapomnieć o klawiaturach, długopisach i nauczyć się pisać piórem wiecznym (wymusza pracę większych części mózgu, co wpływa na jakość i pamięć, a także wyrabia styl).

Uczyć się twardej wiedzy jak matematyka, fizyka, elektronika, realizować to w życiu i wyciągać wnioski: to się udało a to nie - dlaczego?!. Zapomnieć o wszelkich humanistycznych pierdołach jak "nie pytają cię o imię kiedy walczysz z ostrym cieniem mgły".

Bez twardej wiedzy, za to oszołomieni humanistycznymi kordianami, "co autor wiersza chciał powiedzieć", "ty nad poziomy wylatuj", "boso ale w ostrogach", "szklanymi domami", "żołnierz bohatersko umarł gdy mu kwiat czerwony na koszuli rozkwitnął, ale szeptał "jestem szczęśliwy!"" - to was wszystkich politycy w dupę wyruchają tak, że chirurg-proktolog zagwizda z podziwem, ale wy będziecie twierdzić, że to "czerwony kwiat rozkwitnął na sercu waszej wolności, i że dostrzegacie już świętą panienkę jak schodzi do was z nieba z błogosławieństwem i ukojeniem. W nagrodę za walkę o wolność".

Swiątynia Nauki upadła, ale jej splugawione pozostałości posłużą jeszcze pwenym sukinsynom tak nieprzebraną wiedzą, że dla zwykłych ludzi wydawać się to będzie bóstwem czy magią. Jedyną szansą na jak najdłuższe przetwanie (uwaga: nie "przetrwanie", ale tylko "jak najdłuższe przetrwanie") jest powrót do natury i jej instynktów, wraz ze wszelkimi tego dobrymi i złymi skutkami.

Uświadomcie sobie: bracia Wright, z ich pierwszym lotem na 30 metrów z górki - 1903. Program Apollo z lotem na Księżyc - 1966. Tylko jakieś 63 lat minęły od nieudolnych lotów z górki, do lotów w kierunku Księżyca, a teraz co miesiąc powstają technologie wywracające do góry kołami wszelkie wyobrażenia przeciętnego człowieka o wszystkim. Nie będzie partyzantki, bo w 30 sekund satelity z obsługą podczerwieni oznaczą każdego z dokładnością do 5 centymetrów, a 30 sekund później te dane otrzymają kontenery z obsługą dronów. Nie będzie marszów, bo za tydzień wszystkie służby będą miały nie tylko zdjęcia, profil psychologiczny, ale nawet dna każdego organizatora. Nie będzie protestów, bo każdy będzie zarejestrowany, żeby na swoim smargównie otrzymać cyferki "dochodu gwarantowanego" i będzie wolał się zesrać na twardo niż je stracić w wyniku "nieobywatelskiego zachowania".

Pozostaje tylko natura, bo technologia też ma swoje ograniczenia i będzie się ona koncentrować na największych metropoliach, a na uganianie się po chaszczach po prostu nie będzie środków - i to jest jakaś szansa.

I ze względu na datę, warto uczcić minutą ciszy, którąś już rocznicę upadku i zbeszczeszczenia Świątyni Nauki. Z jej strony już nikogo nie spotka nic dobrego. Pozostało tylko to, co każdy sam się nauczył.



Pesymistę od optymisty różni tylko dostęp do bieżących informacji ;)





 

Mężczyźni umierają z bezsilności, która pcha ich w alkoholizm(*).

Gdy pojawia się sytuacja, w której normalny, zdrowy mężczyzna czuje, że jedynym słusznym działaniem jest osobiście zrobić porządek ze skuw...nami, a nie może tego uczynić, bo "cywilizacja" stawia takiemu działaniu tamę - np. powiesić paru urwich synów, jak Kalksztajn, Morycowiecki, lokalny komendant "policji", który wbrew prawu wysyła podkomendnych do wystawiania jak największej ilości mandatów, lokalny złodziej kacyk (prezydent, burmistrz) w Ratuszu, który utrudnia zycie lokalnej społeczności samemu kradnąć na potęgę, itd. itp. to wtedy mężczyzna usycha i umiera z bezsilności.



A umrzeć powinny szumowiny-zdrajcy i przede wszystkim obce przybłędy, uzurpujące sobie prawo do władzy nad mężczyzną mającym w bagażu prawiekową historię Przodków.



(*) są też mężczyźni, którzy umierają z przepicia, bo tak lubią spędzać życie, ale tych jest mała ale stała ilość w społeczeństwie.

antyryt bardzo bardzo dobrze napisane ktoś tu pisał ostatnio o epidemii hiszpance że pojawia się dopiero w encyklopedii po 80 roku wcześniej nie ma praktycznie nic ja już wogóle nie czytam artykułów po 2020 r śmierdzą na kilometr te starsze może jeszcze nie aż tak i przychodzę wam też z taką stronka www.webarchive.org wpisujemy tam link a strona nam generuje lata w których zrobiła backup strony np onet z 2003 używam jej ostatnio można min zobaczyć jak się zmienia wikipedia ;)