Air Car przeszedł wszystkie testy. Latający samochód został zalegalizowany

Kategorie: 

Źródło: KleinVision

Samochód, który może zmienić się w mały samolot, pomyślnie przeszedł testy na Słowacji. Po 70 godzinach „surowych testów w locie” AirCar otrzymał oficjalny certyfikat zdatności do lotu. Oznacza to jednak, że do prowadzenia samochodu hybrydowego z funkcją lotu, wymagana jest licencja pilota.

 

Loty testowe obejmowały ponad 200 startów i lądowań upewniając urzędników, odnośnie zgodności ze standardami Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Firma pochwaliła się swoim sukcesem w poniedziałkowym komunikacie prasowym. Rzecznik firmy ma nadzieję, że AirCar będzie dostępny na rynku w ciągu 12 miesięcy.


Źródło: KleinVision

Zespół ośmiu profesjonalistów spędził ponad 100 000 godzin na przekształcaniu koncepcji projektowych w modele matematyczne. Efektem ich prac był AirCar, napędzany 1,6-litrowym silnikiem BMW. W czerwcu, latający samochód wykonał 35-minutowy lot testowy między lotniskami w Nitrze i Bratysławie, stolicy Słowacji. Po wylądowaniu, samolot zamienił się w samochód i został przewieziony do centrum miasta.

„Certyfikacja AirCar otwiera drzwi do masowej produkcji bardzo wydajnych samochodów latających.” – powiedział pilot testowy Stefan Klein, wynalazca i kierownik zespołu rozwojowego samochodu.

Kyriakos Kourousis, przewodniczący zespołu ds. zdatności do lotu i obsługi technicznej Royal Aeronautical Society, przypomniał, że certyfikacja Air Car nie jest bezprecedensowym zdarzeniem. Inne pojazdy które zostały wcześniej zaakceptowane to chociażby PAL-V Liberty, wiatrakowiec, który może służyć także jako pojazd drogowy. Ten pojazd otrzymał pełną certyfikację EASA, ale nie przeszedł jeszcze ostatniego etapu „demonstracji zgodności”. Warte wzmianki jest też dzieło amerykańskiej firmy Terrafugia, która otrzymała specjalny certyfikat zdatności do lotu FAA dla swojego pojazdu Transition.


Źródło: KleinVision

Nie wykluczone, że pojazdy tego typu, mogą kiedyś zastąpić helikoptery. Zanim staną się one wszechobecne, niewątpliwie pojawią się obawy, dotyczące ich zasilania. Niemal każdy z rozwijanych projektów "latających samochodów", jest bowiem oparty o znienawidzony silnik spalinowy. Kluczowe w rozwoju tej technologii, może być więc stworzenie w pełni elektrycznych lub chohciażby hybrydowych pojazdów. W innym razie, można spodziewać się bojkotu tej technologii, przez fanatyków globalnego ocieplenia.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: M@tis
Portret użytkownika M@tis

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego oraz wielki fascynat nauki. Jego teksty dotyczą przełomowych ustaleń ze świata nauki oraz nowinek z otaczającej nas rzeczywistości. W przerwach pełni funkcję głównego edytora i lektora kanałów na serwisie Youtube: 

zmianynaziemi.pl/ innemedium.pl/ tylkomedycyna.pl/tylkonauka.pl oraz tylkogramy.pl.

Projekty spod ręki M@tisa, możecie obserwować na jego mediach społecznościowych.

Facebook: https://www.facebook.com/M4tis

Twitter: https://twitter.com/matisalke


Komentarze

Portret użytkownika Abnegat

Maleńka Słowacja udowadnia,

Maleńka Słowacja udowadnia, że można zrobić coś fajnego. Nawet pomysłu nie potrzeba - idea latającego samochodu znana jest nie od dziś - wystarczą chęci. A tutaj (w Polsce), nawet obiecywanej przez Morawieckiego fabryki aut elektrycznych nie da rady wybudować. Stępkę do promu natomiast damy radę i będzie to stępka na miarę naszych możliwości. Pomożecie - pomożemy. Za to miliony na "artystów" wydawać żaden problem na to kasa jest. Rozwijać się należy nie tylko duchowo ale i naukowo - można pogodzić oba kierunki, tylko chęci potrzebne.

Nikogo już nie zabijam, ani nie naprawiam 

Portret użytkownika ​​​​​euklides

Nie fabryka aut elektrycznych

Nie fabryka aut elektrycznych, tylko montownia aut z gotowych podzespołów. Sztuka to proukcja tychże podzespołów. Najgorzej jak za inżynierę zabierają się ludzie pokroju Morawieckiego. Oczywiście montaż wyrobów też można podnieść do rangi sztuki, ale nie zrobią tego polińskie kasty polityczne, które są zwyczajnie za głupie, ani żaden Polak, który pomimo chęci jest gnębiony wysokimi podatkami i skomplikowanymi przepisami.

Portret użytkownika Zn.

Jak coś jest do wszystkiego

Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Po za tym ,,stłuczka parkingowa" w tym przypadku będzie bardzo kosztowna i pociągać będzie konieczność zgłaszania ,,zdarzenia" do nadzoru lotniczego by można było odnowić świadectwo zdatności do lotu. Taki latający nonsens dla snobów.

Psalm 18.29  „Ty zaiste zapalasz pochodnię moją; Pan, Bóg mój, oświeca ciemności moje

Skomentuj