Szalony plan komunistów klimatycznych z UE - ETS w rolnictwie może doprowadzić do głodu w Europie! 

Kategorie: 

Źródło: zmianynaziemi

W ostatnich latach Unia Europejska podejmuje coraz bardziej radykalne kroki w kierunku realizacji swoich kontrowersyjnych celów klimatycznych. Jednym z najnowszych i najbardziej niepokojących pomysłów jest rozszerzenie systemu handlu emisjami (ETS) na sektor rolnictwa. Ta propozycja Komisji Europejskiej budzi uzasadnione obawy, szczególnie wśród rolników i polityków reprezentujących interesy sektora rolnego.

 

 

System ETS, czyli Europejski System Handlu Emisjami, to mechanizm rynkowy, który teoretycznie ma na celu redukcję emisji gazów cieplarnianych. Warto jednak zauważyć, że poza Unią Europejską żaden inny region świata nie wprowadza tak radykalnych i potencjalnie destrukcyjnych rozwiązań. To stawia europejską gospodarkę w niezwykle niekorzystnej pozycji konkurencyjnej na arenie światowej.

 

Idea rozszerzenia ETS na rolnictwo oznaczałaby, że rolnicy musieliby płacić za emisje CO₂ związane z ich działalnością, zarówno w kontekście użytkowania sprzętu rolniczego, jak i hodowli zwierząt. W praktyce sprowadza się to do opodatkowania powietrza, co brzmi jak absurdalny pomysł rodem z dystopijnej powieści.

Wprowadzenie ETS w rolnictwie mogłoby mieć katastrofalne konsekwencje dla całego sektora. Krytycy tej propozycji, w tym była premier Polski i europosłanka Beata Szydło, słusznie ostrzegają, że może to doprowadzić do znacznego wzrostu kosztów produkcji żywności. W rezultacie, produkcja żywności w UE mogłaby stać się całkowicie nieopłacalna, co przypomina sytuację, jaka miała miejsce wcześniej w przemyśle motoryzacyjnym.

 

Szczególnie niepokojące są potencjalne skutki dla krajów takich jak Polska, które są dużymi eksporterami żywności. Utrata konkurencyjności na międzynarodowych rynkach mogłaby prowadzić do drastycznego wzrostu cen żywności i zwiększonej zależności od importu spoza UE. To z kolei rodzi uzasadnione obawy o tzw. "żywnościowy szantaż" - sytuację, w której państwa zewnętrzne mogłyby wykorzystać zwiększoną zależność UE od importu żywności do wywierania politycznego nacisku.

 

Warto zauważyć, że wprowadzenie ETS w rolnictwie wpisuje się w szerszy kontekst radykalnej polityki klimatycznej UE, znanej jako Europejski Zielony Ład. Już teraz rolnicy w wielu krajach UE słusznie protestują przeciwko elementom tej polityki, argumentując, że drastycznie ogranicza ona ich możliwości produkcyjne i prowadzi do niewspółmiernego wzrostu kosztów działalności.

 

Przeciwnicy rozszerzenia ETS na rolnictwo słusznie twierdzą, że może to być krok w stronę całkowitego zniszczenia europejskiego sektora rolniczego. Obawiają się nie tylko masowej utraty miejsc pracy, ale także poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa żywnościowego całego kontynentu. W sytuacji, gdy produkcja żywności w UE stałaby się nieopłacalna, Europa mogłaby stać się całkowicie zależna od importu z krajów o niższych standardach produkcji i mniej restrykcyjnych regulacjach środowiskowych.

Ponadto, wprowadzenie ETS w rolnictwie nakłada się na inne problemy, z którymi boryka się sektor rolny. Kwestie takie jak podatek rolny, które nie zostały rozwiązane zgodnie z wcześniejszymi obietnicami, dodatkowo obciążają rolników. W tej sytuacji, dodatkowe koszty związane z ETS mogłyby okazać się "gwoździem do trumny" dla wielu gospodarstw rolnych.

 

Choć zwolennicy wprowadzenia ETS w rolnictwie argumentują, że jest to konieczny krok w walce ze zmianami klimatycznymi, warto zauważyć, że takie jednostronne działania UE mają znikomy wpływ na globalne emisje. Podczas gdy Europa sama się osłabia ekonomicznie, inne potęgi gospodarcze, takie jak Chiny czy Indie, nie wprowadzają podobnych ograniczeń, co stawia pod znakiem zapytania skuteczność tych działań w skali globalnej.

 

Krytycy słusznie zwracają uwagę, że takie podejście nie uwzględnia specyfiki sektora rolnego. W przeciwieństwie do przemysłu, rolnictwo jest ściśle związane z naturalnymi cyklami i procesami biologicznymi, co ogranicza możliwości redukcji emisji. Ponadto, rolnictwo pełni kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego, co stawia je w szczególnej pozycji w porównaniu do innych sektorów gospodarki.

 

Podsumowując, propozycja rozszerzenia systemu ETS na sektor rolnictwa budzi uzasadnione obawy i kontrowersje. Choć teoretycznym celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, potencjalne skutki dla produkcji żywności, bezpieczeństwa żywnościowego i gospodarki UE mogą być katastrofalne. Kluczowe będzie powstrzymanie tych radykalnych zmian i znalezienie bardziej zrównoważonego podejścia, które nie zagrozi fundamentom europejskiego rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego.

 

Decydenci UE stoją przed trudnym zadaniem. Zamiast wprowadzać jednostronne, potencjalnie destrukcyjne regulacje, powinni skupić się na rozwiązaniach, które nie zagrożą konkurencyjności europejskiej gospodarki na arenie światowej. Ostateczne decyzje w tej sprawie będą miały ogromny wpływ nie tylko na sektor rolny, ale na całą gospodarkę i społeczeństwo UE.

Ocena: 

5
Średnio: 4.7 (3 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Portret użytkownika axell69

Ech ,     jaki   człowiek

Ech ,     jaki   człowiek takie  ukryte  cechy  jego  szydowskiego  charakteru 

Bo   kto rządzi Polską  ?

- Polacy ?   , no nie     więc kto    tym wszystkim  tu   zażydza ??     

 

Kler   który panoszy się  po naszej ziemi   od  dawna  

Szyd który  steruje  klerem ,  panoszy się  jedynie troszkę  krócej  od tych których wypromował  

Resztę już znacie    ale oczywiście  przygłupi wysłannik   szydowski będzie  , nadal  i z taką samą częstotliwością   zaszpecał i obżydzał    prawidłowy tok  myślenia , który   u nas    Słowian     jest darem z  niebios  a tego szydy  nie znoszą  bo oni muszą  wkuwać    , walić głową o  ścianę   studiować   tysiącami  lat    i nic - jedynie  my potrafimy  przetrwać   w najtrudniejszych  czasach,  szyd  tego nie  naumiał się  dlatego pasoŻZZZZZZZYDuje  kłamie   jęczy stęka  straszy    , i to jest cały wkład  szydowiny w dzieje ludzkości 

"Płaskoziemcy łączą wysiłki  na całej kuli  Ziemskiej"  - znalezione w sieci xD

Portret użytkownika spokoluz

mnie zastanawia wpis osoby ,

mnie zastanawia wpis osoby , która wsparła insztalatora ? nie wiem co może być dobrego z kometarzy insztalatora oprócz siania strachu. Wpis byl marchewką do bata insztalatora  - czyli stara strategia szydów esbeckich z prl. Jeden mnoży strach kijem  czyli insztalator a drugi łagodzi marchewką osła aby sie ten ktoś wylał i dał im materiał odniesiena aby reagować zgodnie z doktryną kija i marchewki.

proponuję niezaznajomionym ze schematem nic nie pisać bo to schłodzi interakję ale lepszą metodą jest podgrzanie i pisanie głupstw z kosmosu bo to stworzy popierdolenie logiki w sztuczniaku- nie ma jak zajebać sztuczniaka gównokurefstwem bez logiki bo mu się procersory zlasuje i zacznie dymić cała serwerownia Smile

jak pokonać wroga - zajebać go gównowpisami bo ich nie rozkmini  i będzię wałkował w nieskońszczonoć Smile

a dodając do słów zamiast liter liczby czy znaki czy stosować metafory zajebiemy rozkminianiem serwery sztuczniaka bo jeżyk polski to trudny językj zwłaszcza dla AI  Smile

rozwiązałem powiązanie jednego z drugim - a wy musicie sobie to sami rozwiązać - nie będę ciągnął ciężaru za soba bo sam sobie dam radę lepiej i obyście sami sobie dali radę przy trych podpowiedziach -zaufanie jest dobre ale kontrola jest lepsza Smile

Słowian dobrej woli jest więcej - Słowiański WIEC, Słowiański ZEW , Słowiańsk DUCH , Słowiańska KREW - na pohybę .......

Portret użytkownika BG-OG

A TYMCZASEM :

A TYMCZASEM :

 

https://www.tysol.pl/a127430-przelomowe-badanie-wplyw-emisji-co2-przez-czlowieka-na-klimat-ma-byc-minimalny

 

Od lat trwa debata nad głównymi przyczynami zmian klimatycznych i wzrostu poziomu dwutlenku węgla (CO₂) w atmosferze. Nie jest to też debata czysto akademicka: nowe dane nt. klimatu mają ogromny wpływ na światową politykę. To na nie (selektywnie) powołują się politycy, to przez nie płacimy wyższe podatki, to one mogą polepszyć lub zrujnować naszą gospodarkę.

 

Dominująca wśród naukowców i aktywistów zajmujących się zmianami klimatu teoria głosi, że emisje wynikające z działalności człowieka, szczególnie te związane ze spalaniem paliw kopalnych, są głównym czynnikiem napędzającym wzrost stężenia CO₂. Dwutlenek węgla natomiast ma ocieplać klimat. Nie wszyscy eksperci zgadzają się z takimi założeniami i obserwacjami. Jednym z dysydentów w tej debacie jest np. japoński badacz, Dai Ato.

 

Nowe badanie

W opublikowanym niedawno badaniu badacz przedstawia zaskakujące wyniki, które sugerują, że temperatura powierzchni oceanów (SST) może być kluczowym czynnikiem wpływającym na poziomy CO₂, a wpływ działalności człowieka jest znacznie mniejszy, niż się powszechnie sądzi.

Niezależny badacz z Osaki postanowił przyjrzeć się bliżej związkom między poziomami CO₂ w atmosferze a różnymi czynnikami, które mogą na nie wpływać. W swojej pracy skupił się na porównaniu dwóch kluczowych zmiennych: temperatury powierzchni mórz oraz emisji CO₂ pochodzących z działalności człowieka. Analiza, którą przeprowadził, pokazuje, że roczny wzrost CO₂ w atmosferze jest ściśle skorelowany z temperaturą oceanów, a wpływ emisji ludzkich wydaje się – tak pokazuje jego analiza - być marginalny.

Nasze badanie pokazuje, że głównym czynnikiem determinującym zmiany stężenia dwutlenku węgla w atmosferze jest temperatura powierzchni oceanów

– wyjaśnia Ato.

Oceany działają jak ogromny magazyn CO₂. Kiedy woda się ogrzewa, uwalnia ona dwutlenek węgla do atmosfery, a kiedy się ochładza, pochłania go z powrotem.

W przypadku tej publikacji ważne są źródła i podstawy: ekspert zebrał dane z renomowanych instytucji, takich jak NASA, NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) oraz IEA (International Energy Agency), aby sprawdzić, jak badane wartości zmieniały się na przestrzeni dziesięcioleci. Trudno jest więc zbić jego analizę na podstawie indywidualnego błędu.

 

Czynnik oceanu

Wyniki badania są zaskakujące, ale logiczne w kontekście znanej roli oceanów w cyklu węglowym. Badacz w swojej analizie przypomina, że oceany są największym magazynem CO₂ na Ziemi. Co roku wymieniają ogromne ilości dwutlenku węgla z atmosferą – szacuje się, że rocznie oceany pochłaniają i uwalniają około 330 gigaton CO₂, ilość trudną nawet do wyobrażenia. Proces ten jest silnie zależny od temperatury wody. Kiedy oceany się nagrzewają, rozpuszczalność dwutlenku węgla w wodzie maleje, co prowadzi do jego uwalniania do atmosfery. Z kolei, kiedy temperatura wód morskich spada, oceany pochłaniają więcej CO₂.

Badania Ato wykazały, że zmiany temperatury oceanów korelują z rocznym wzrostem poziomu CO₂ w atmosferze – nowe badanie wskazuje na kilka korelacji, które byłyby inaczej trudne do połączenia. Na przykład, w latach, gdy na świecie występowały zjawiska takie jak El Niño, które prowadzą do znacznego wzrostu temperatury powierzchni oceanów, poziomy CO₂ wzrastały. Natomiast w latach chłodniejszych, jak po erupcji wulkanu Pinatubo w 1991 roku (wybuchy wulkaniczne zasłaniają słońce, co obniża temperatury), poziom CO₂ rósł znacznie wolniej.

W ciągu zaledwie kilku lat możemy zaobserwować, jak zmieniają się poziomy CO₂ w odpowiedzi na temperaturę oceanów. To pokazuje, że temperatura powierzchni mórz jest bardzo silnym czynnikiem w tym procesie

– mówi Ato.

 

Zmiany antropogeniczne

Najbardziej kontrowersyjną częścią badania jest wniosek, że emisje CO₂ wynikające z działalności człowieka nie odgrywają istotnej roli w rocznym wzroście poziomu dwutlenku węgla. Wyniki analizy wieloczynnikowej, którą przeprowadził Ato, wykazały bowiem, że wzrost emisji powodowanych fabrykami, samochodami czy przemysłem, nie ma statystycznie istotnego wpływu na zmiany poziomów CO₂ w atmosferze.

W badaniu analizowano dane zarówno z Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), jak i z Our World in Data (OWID). W obu przypadkach emisje ludzkie okazały się nie mieć bezpośredniego związku ze wzrostem CO₂. „Gdyby emisje wynikające z działalności człowieka miały decydujący wpływ na wzrost poziomu CO₂, nasze analizy to by jasno pokazały. Tymczasem wyniki mówią co innego” – podkreśla autor badania.

Jego analiza pokazuje też, że nawet w latach, w których emisje ludzkie wzrastały, wzrost poziomów CO₂ w atmosferze był bardziej związany ze zmianami temperatury oceanów. Jako przykład Ato podaje rok 1992, kiedy miała miejsce globalna anomalia klimatyczna związana ze wspomnianą już wcześniej erupcją wulkanu Pinatubo. Mimo wysokich emisji ludzkich, wzrost poziomu CO₂ wynosił zaledwie 0,49 ppm (części na milion). W porównaniu z rokiem 1998, kiedy zjawisko El Niño podgrzało światowe oceany, a wzrost poziomu CO₂ wyniósł aż 2,97 ppm, różnice były znaczące, mimo jedynie niewielkich różnic w emisjach. Mimo działań ludzkich, to natura zdawała się powodować lwią część przemian.

 

Klimat a polityka

Oczywiście, jedno badanie całej nauki nie zmienia, bo do najważniejszych elementów procesu naukowego należy replikacja, czyli powtarzalność. Jeśli jednak wyniki badań Dai Ato zostaną potwierdzone przez kolejnych ekspertów, mogą one wywrócić do góry nogami współczesne podejście do walki ze zmianami klimatycznymi. Polityka globalna od lat skupia się na redukcji emisji dwutlenku węgla przez ograniczenie spalania paliw kopalnych i promowanie odnawialnych źródeł energii. I karanie za emisje CO2 w postaci wysokich podatków. Wyniki Ato sugerują jednak, że nawet drastyczne ograniczenie emisji ludzkich może nie przynieść spodziewanych rezultatów w kontekście globalnego ocieplenia. Czy warto więc rujnować nasze kieszenie i gospodarkę, by ostatecznie nasze wyrzeczenia nic dobrego nam nie przyniosły?

„Jeśli to temperatura oceanów, a nie emisje ludzkie, jest głównym czynnikiem wpływającym na poziomy CO₂, to obecne wysiłki mogą nie być wystarczające”

– ostrzega Ato. Badacz podkreśla, że przyszłe strategie walki ze zmianami klimatu muszą uwzględniać naturalne procesy klimatyczne, zwłaszcza te zachodzące w wodzie.

„Musimy skupić się na lepszym zrozumieniu, jak oceany wpływają na cykl węglowy, zamiast wyłącznie ograniczać emisje”

- czytamy w podsumowaniu badania.

 

P.S.

OCEANY 330 gigaton ( 1 GIGATONA = 1 miliard TON !!!!!!!  ) TO DLA LEMINGÓW / BOLSZEWIKÓW klimatycznych
wulkany 286 milionów ton

człowiek 37 milionów ton

 

Portret użytkownika ARTUR

Jedynym rozwiązaniem aby to

Jedynym rozwiązaniem aby to wszystko się rozsypało jest bojkot zamówień publicznych i sabotowanie koncernów od wewnątrz , tak rozpadł się gospodarczo komunizm . Strajki , żądania , nawet bezpodstawne muszą doprowadzić do uległości nawet najbardziej zabetonowane NWO , brak możliwości wykonania czegokolwiek z powodu braku firm do wykonania pracy powoduje upadek urzędników , niesprzedawanie towarów do skupu , ograniczenie produkcji do minimum i odmowa pobierania dopłat zniszczy banki i budżety Brukseli .

Portret użytkownika spokoluz

nad tym prcują już od kilku

nad tym prcują już od kilku lat służby usrańca , kacapi i chinola bo silna eu to niewygodna siła , bo urosła do drugiej gospodraki po chińskiej - dużym nie potrzebne są zlepy , które mają dużą siłę nabywczą i produkcyjną

widzimy to na własnych oczach jak duzi monolotyczni niszczą poligospodarkę pod egidą gebelsa i żabojada - ja wiem dlaczego utęperownao to i nie będę tłumaczył - kilku tu wie o co chodzi i na tym zostańmy.

Słowian dobrej woli jest więcej - Słowiański WIEC, Słowiański ZEW , Słowiańsk DUCH , Słowiańska KREW - na pohybę .......

Portret użytkownika kuba8131

Czyli chcą zrobić nam

Czyli chcą zrobić nam powtórkę Wielkiego Głodu tak jak to zrobił Stalin w latach '30.

Ciekawe tylko co się stanie jak klimat się mocno ochłodzi. Co jeśli Golfsztrom mocno osłabnie (a były już takie sytuacje, ostatnia około 15 tysięcy lat temu) i klimat Europy stanie się dużo zimniejszy tak że zima będzie trzymać non stop od listopada do marca z wielkimi mrozami i śniegami - tak dla przypomnienia przykładowo Polska jest na tej samej szerokości geograficznej co południowa Kanada lecz mamy dużo łagodniejszy klimat bo ogrzewa nas ciepły prąd Golfsztrom który przenosi do Europy ciepłą wodę z Karaibów, dla odmiany taki Półwysep Labrador w Kanadzie ma zimy sięgające nawet -50*C; Bałtyk zamarza głównie tylko w Zatokach Botnickiej i Fińskiej na krótki okres czasu, z kolei Zatoka Hudsona jest skuta lodem aż do czerwca. Gdyby nasz klimat z jakiegoś powodu zaczął przypominać ten z Kanady to przez działania UE jesteśmy skończeni bo albo zamarzamy w domach albo umieramy z głodu (albo jedno i drugie naraz).

,,Europa albo będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale" - Robert Schuman

"Płaskoziemcy łączą wysiłki  na całej kuli  Ziemskiej"  - znalezione w sieci xD

Strony

Skomentuj