Elektryczny sen się kończy? Gigantyczne straty i odwrót od "zielonej rewolucji" w motoryzacji

Kategorie: 

Źródło: zmianynaziemi

Rewolucja elektryczna w motoryzacji, która miała odmienić oblicze transportu i przyczynić się do walki ze zmianami klimatycznymi, stoi na krawędzi załamania. Ostatnie doniesienia z rynku motoryzacyjnego malują ponury obraz przyszłości samochodów elektrycznych, stawiając pod znakiem zapytania miliardy dolarów zainwestowanych w tę technologię przez rządy i producentów na całym świecie.

 

Ford, jeden z pionierów w dziedzinie elektryfikacji swojej floty, ogłosił, że obecnie traci "tylko" 50 000 dolarów na każdym sprzedanym samochodzie elektrycznym. To znacząca poprawa w porównaniu ze stratą 132 000 dolarów w poprzednim kwartale, ale wciąż daleka od rentowności. Sytuacja ta jest symptomatyczna dla całej branży, która zmaga się z rosnącymi kosztami produkcji i malejącym popytem.

 

Nawet Tesla, dotychczasowy lider rynku samochodów elektrycznych, nie jest odporna na te trendy. Mimo wzrostu sprzedaży o 2% w ostatnim kwartale, zyski firmy Elona Muska spadły o oszałamiające 45%. Agresywna polityka cenowa pozwoliła utrzymać poziom sprzedaży, ale odbiła się negatywnie na wyniku finansowym.

 

Podobne problemy dotykają innych gigantów motoryzacyjnych. Mercedes-Benz odnotował spadek zysków o 21%, głównie z powodu swojej linii samochodów elektrycznych. Ford, poza wspomnianymi stratami na pojedynczych pojazdach, zaraportował ogólny spadek zysków o 35%.

 

Co bardziej niepokojące, badania rynkowe wskazują, że niemal połowa właścicieli samochodów elektrycznych rozważa powrót do pojazdów z silnikami spalinowymi. To jasny sygnał, że technologia EV nie spełnia oczekiwań konsumentów, mimo lat rozwoju i miliardów dolarów inwestycji.

 

Problemy nie ograniczają się do rynków zachodnich. W Chinach, które miały być motorem napędowym rewolucji elektrycznej, Evergrande New Energy Vehicle boryka się z poważnymi trudnościami finansowymi. Akcje firmy straciły prawie 40% wartości od początku roku, a wierzyciele domagają się wszczęcia postępowania upadłościowego wobec dwóch spółek zależnych zajmujących się produkcją EV.

 

W obliczu tych trudności, niemal wszyscy znaczący producenci samochodów zmieniają swoje plany dotyczące elektryfikacji. Ford opóźnia wprowadzenie kilku modeli elektrycznych i przekształca fabrykę w Kanadzie, która miała produkować EV, na zakład produkujący tradycyjne pickupy z silnikami spalinowymi. Luksusowe marki takie jak Bentley i Aston Martin przesuwają daty premier swoich pierwszych modeli elektrycznych. Jaguar rezygnuje z dwóch planowanych modeli EV i wydłuża produkcję swoich SUV-ów z silnikami benzynowymi.

 

Volkswagen, jeden z największych producentów samochodów na świecie, przesunął 60 miliardów dolarów z powrotem do rozwoju samochodów z silnikami spalinowymi. Nagle okazało się, że samochody hybrydowe, łączące silniki spalinowe z elektrycznymi, stały się znacznie bardziej atrakcyjne dla producentów.

 

Porsche, próbując ratować twarz, utrzymuje swój cel 80% sprzedaży samochodów elektrycznych do 2030 roku, ale dodaje zastrzeżenie "jeśli klienci nas poprą". To sprytny zabieg PR-owy, który pozwala firmie zrzucić odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenie na konsumentów.

 

Sytuacja ta rodzi pytania o odpowiedzialność za miliardy dolarów publicznych pieniędzy zainwestowanych w tę technologię. Rządy na całym świecie hojnie wspierały rozwój samochodów elektrycznych, licząc na szybką transformację rynku motoryzacyjnego. We Francji prezydent Macron przeznaczył 700 milionów euro na plan dominacji w produkcji baterii, w partnerstwie z Niemcami, które same zainwestowały miliard euro. Unia Europejska chwaliła się wydatkami rzędu 80 miliardów euro na projekty związane z EV, a Stany Zjednoczone uruchomiły ogromne środki w ramach ustawy o redukcji inflacji.

 

Problemy dotykają nie tylko producentów samochodów, ale całą sieć dostawców. Niemiecki producent baterii Varta stracił 70% wartości akcji w ciągu ostatniego miesiąca, a firma może potrzebować ratunku przed bankructwem po poniesieniu dużych strat na bateriach do hybrydowych samochodów sportowych. Belgijska grupa chemiczna Umicore ogłosiła straty w wysokości 1,6 miliarda euro i odłożyła plany budowy zakładu recyklingu baterii w obliczu malejącego popytu na EV.

 

Eksperci wskazują, że konsumenci są coraz bardziej nerwowi w związku z tym, co może stać się przestarzałą technologią. To może być pocałunek śmierci dla całej branży. Obawy dotyczące zasięgu, czasu ładowania i dostępności infrastruktury ładowania wciąż powstrzymują wielu potencjalnych nabywców przed przesiadką na samochody elektryczne.

 

Ironią losu jest to, że w największej transformacji transportowej w historii - przejściu od koni do samochodów - Henry Ford nie potrzebował rządowych dotacji, aby wynaleźć Model T. Co więcej, klienci nie musieli być zmuszani do jego zakupu. Samochód spalinowy zrewolucjonizował transport dzięki swoim zaletom, a nie dzięki rządowym subsydiom.

 

Obecna sytuacja stawia przed branżą motoryzacyjną trudne pytania. Czy inwestycje w samochody elektryczne były przedwczesne? Czy technologia jest gotowa na masową adopcję? Jak długo rządy będą w stanie wspierać tę transformację w obliczu rosnących kosztów i malejącego entuzjazmu konsumentów?

 

Niewątpliwie, idea samochodów elektrycznych jako rozwiązania problemów klimatycznych i energetycznych była atrakcyjna. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana. Problemy z zasięgiem, infrastrukturą ładowania, kosztami produkcji i recyklingiem baterii okazały się trudniejsze do rozwiązania niż początkowo zakładano.

 

Być może branża motoryzacyjna będzie musiała przemyśleć swoją strategię. Zamiast gwałtownego przejścia na samochody w pełni elektryczne, bardziej realistycznym scenariuszem może być stopniowa transformacja poprzez szerokie wykorzystanie technologii hybrydowych. To pozwoliłoby na dalszy rozwój technologii elektrycznych przy jednoczesnym utrzymaniu rentowności i zaspokojeniu potrzeb konsumentów.

 

Niezależnie od tego, jak potoczą się losy samochodów elektrycznych w najbliższych latach, jedno jest pewne - branża motoryzacyjna stoi przed największym wyzwaniem od czasu wynalezienia samochodu. Od decyzji podejmowanych dzisiaj zależeć będzie nie tylko przyszłość poszczególnych firm, ale także kształt globalnego transportu i jego wpływ na środowisko naturalne.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Endymion

Zrobić da się, ale to nie

Zrobić da się, ale to nie opłaca się. Każdy by chciał dwa samochody w ciągu życia, jedną pralkę, lodówkę. Teraz ponoć czołowi producenci elektrycznych szczoteczek do zebów produkują tylko jednorazówki bez możliwości zmiany główki, o wymianie baterii dawno zapomnieli, przez co pomnażają swoje zyski. Dlaczego jest nagonka na konopie indyjskie? Ponieważ tańsze i wytrzymalsze od bawełny. Pierwsze dżinsy były produkowane jako wytrzymały stój roboczy z konopii, ale lobby bawełniane nienawidzi tej rosliny, a lobby odzieżowe chce abyś co roku kupował noową szmatę.

W globalnej ekonomii pokutuje mit "Zbitej Szyby" 

Polecam zapoznać się: https://www.youtube.com/watch?v=TqfbcNQUVbQ

DIVI LESCHI GENUS AMO 

Portret użytkownika inzynier magister

mała poprawka do

mała poprawka do poprzedmniego wpisu bo obecne silniki benzynowe osiągają całkiem dobre sprawności ale i żywotności ! poprawka bo baniak albo kanister z około 30 litrami benzyny przy średnim samochodzie rodzinnym z nowym silnikiem benzynowym daje jak pisałem około 800 albo i 1000 kilometrów dodatkowego przejazdu, ale gdyby to przeliczyć na akumulatory czy baterie w elektryku musieli byśmy na przyczepę zabrać co najmniej półtorej tony baterii dodatkowych bo przy jechaniu z dodatkową przyczepą spadek osiągów byłby gigantyczny, pewnie około 70 % więc to jest wykładniczo obliczane, jeśli weźmiemy półtorej tony to szybko zużyjemy baterie w głównym pojeździe bateryjnym, podejrzewam że trzeba by mieć koło dwóch ton baterii żeby dorównać 30 litraom benzyny ! szaleństwo oszołomów od elektryków jest ukrywane ! ten memy jest zrobiony przez bardzo inteligentnego człowieka, pewnie ma podstawy w rzeczywistości oszołomów z NWO...

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Portret użytkownika spokoluz

niernoto intelektualna ,

niernoto intelektualna , która pisze farmazony i kłamstwa , nie podparte dowodami a zwykłą gówniana propagandą to wytłumacze ci ty tempoto , że :

największą i najczystsza fromą spalania jest silnik Diesla czyli napedzany olejem napędowym czyli potocznie zwaną u nas ropą bo - ma najniższy wskaźnik  tlenków z powodu wysokiej temperatury spalania i najwyższy wskaźnik sprawności w porównaiu do innych silników spalinowych - a że jestem akurat w tym temacie technicznym wykształcony to mi nie skoczysz kmiocie nawet nie do pięt ale pod mały palec stopy się zmieścisz gówniarzu i miernoto propagandowa tak jak endy w spierdolnie swojej wyższości psełdointylykualnyj.

jesteście tacy sami na dwóch przeciwstawnych szalach wagi

 

Słowian dobrej woli jest więcej - Słowiański WIEC, Słowiański ZEW , Słowiańsk DUCH , Słowiańska KREW - na pohybę .......

Portret użytkownika Lommmo

W Chinach właśnie realnie ( a

W Chinach właśnie realnie ( a nie w gadaniu i na papierze - jakby to było w Polsce) wprowadzają nowy typ akumulatora fosforowo jakiegoś tam gdzie trwalosc jest na 50 lat i milion kilometrów z utratą pojemności 20% po tym milionie kilometrów. I tym samym zniknie problem niezbywalności używanych aut elektrycznych. Umówmy się, większość ludzi kupuje używki, w realiach polskich gdzie ludność robi małe trasy do Biedry to i obecny uzywany się zdał ale cena używki jest za droga bo jako nowe elektryki dotychczas miały astronomiczne ceny. Choć to w szybkim tempus się zmienia. Zamozni kupują tylko nówki ale nie oszukujmy się zawsze liczą na wzięcie używki w rozliczeniu przez dealera, tymczasem dealerzy nie chce używek elektrycznych w rozliczeniu bo bieda ich nie kupi. Generalnie są kraje gdzie samochody elektryczne odniosły spektakularny sukces może nawet nie kraje a kraj , tzn. Norwegia. I jest to wynik naturalnej kalkulacji i specyficznych warunków a nie eko stręczenia elektryków. W Norwegii mimo że to kraj naftowy paliwa naftowe były i są okropnie drogie na stacjach za to prąd z elektrowni wodnych był śmiesznie tani. Od czasy gdy Niemcy zaczęli tam mieszać w energetyce to prąd podrożał 10x ale i tak obecnie kosztuje ćwierć tego co w Polsce. Do tego zdecydowana większość Norwegów mieszka w domkach jednorodzinnych gdzie długotrwałe ładowanie nocą czy w ogóle ładowanie akumulatorów nie jest żadnym problemem. Trzeci warunek sukcesu aut elektrycznych w Norwegii to wysoki poziom płac powodujący że wzięcie nawet drogowego auta w finansowaniu ratalnym jest dość drobną finansowo sprawą a po odliczeniu kosztów drogich paliw naftowych impreza jest tańsza niż auto spalinowe. Żaden z powyższych warunków nie zachodzi w Polsce a rzadko zachodzi nawet w większości krajów europejskich. W USA czy Kanadzie natomiast dotychczasowe modele akumulatorów się nie sprawdzają ze względu na odległości. Nie obwieszczalbym śmierci aut elektrycznych bo właśnie salon w mieście obok mnie wprowadził do oferty markę chińska BYD ( to zrozumiale jak w BYDgoszczy nie było by aut BYD). Są fajne bryczki Seal czy Dolphin . Gdyby mnie było stać z największą chęcią pozbyłbym się auta spalinowego z tymi zmianami oleju, pamiętaniem ile km zrobione bo trzeba wymienić rozrząd.

Portret użytkownika Endymion

Szkarłatny. Jesteśmy w Unii i

Szkarłatny. Jesteśmy w Unii i powinno byc wszystko zunifikowane. Gdyby baterie były tanie, jednolite, szybkowymienialne na click-clack na każdym Orlenie chociażby, oczywiście z systemem dopłat za oddanie mniej wydajnej za bardziej wydajną miło by to sens, ale nie słyszałem na ten temat nawet dyskusji. To jest projekt typu MIŚ mający na celu wyprowadzanie pieniędzy publicznych do kieszeni prywatnych. 

Mamy XXIw. i czekam na nową wersje Złombolu, gdzie auta elektryczne nie warte regeneracji, będą ścigać się aż do rozjebania totalnego. Taki błotnik, cyz zderzak od Tesli jest na rynku wtórnym wiele wart obecnie, ale za 10 lat, nie będzie na nie popytu, bo to złomy, których nikt nie uzywa.

DIVI LESCHI GENUS AMO 

Portret użytkownika inzynier magister

ta technologia to jest

ta technologia to jest dziadostwo i to mocno nadmuchane dziadostwo, bo zasięg tych samochodów jest mocno oszukany, poza tym w zimę jeszcze bardziej spada, a na dodatek jak się rozładuje szmelc w polu to trzeba go zostawić i iść na piechtę ! nikt nie pociągnie kabla na odległość dziesiątków kilometrów, są i inne wady elektrycznych złomów nie wspominając o cenie która dla zwykłego kowalskiego jest nie do pokonania ! poza tym ładowanie takich zabawek jest nieopłacalne dla zwykłych ludzi, no i w komunistycznym bloku nikt nie będzie z okna rzucał kabla żeby to naładować i zbankrutować po ładowaniach, to są zabawki dla bogaczy a nie dla zwykłych ludzi ! 30 litrowy baniak z benzyną wydłuża podróż o 800 kilometrów albo o tysiąc a jak by to przeliczyć na elektryka to trzeba by zabrać ze sobą około jednej tony dodatkowych bateriii, łatwo przeliczyć sprawność dziadostwa elektrycznego !  jeszcze może wodór to mógł by być alternatywą...

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Portret użytkownika syriues

Unia tylko czeka aż się

Unia tylko czeka aż się przemysł zwinie i przeżuci ma Azję.juz niedługo będzie ciężko z pracą i zarobkami.

Już się chwalą p owcy ,że wprowadzić chca 4 dniowy tryb pracy. A myślicie, że dlaczego?Żebyście mieli lzej w życiu?HaHa !!!.Nie!!!!

Przyzwyczajanie żaby do pływania w mniejszym akwenie z mniejszymi możliwościami przyzwyczaja żabę, że tak już jest i robi się leniwa i nie szuka nic więcej 

 

Portret użytkownika Endymion

Ten 4 dniowy tydzień pracy,

Ten 4 dniowy tydzień pracy, to będzie dla urzędników oraz pracowników państwowych firm ogromnie zadłuzonych. Rzaden przedsiebiorca nie przeżyje nagłej potrzeby wzrostu zatrudnienia o 20%.

Dla zwykłych ludzi nic nie zmieni się, znam wiele osób mjących dwie prace, albo w jednej pracujących po 280h.

Urzedy staną się bardziej niewydolne, będą musiały zatrudnić dodatkowych urzędników, a SSP popadną w jeszcze wieksze dlugi, zmierza to wszystko do bankructwa Polski. PKP Cargo dopiero odkryło, że ma przeludnienie biurw z niską wydajnością pracy, a takich SSP jest ogrom, tam są ulokowane setki tysięcy pasożytów pierdzących w stołki. Co było w ZUS, gdy wprowadzono kinformayzację, to zatrudnienie wzrosło, co jest ewenementem społeczno ekonomicznym na skalę wszechświata.

DIVI LESCHI GENUS AMO 

Strony

Skomentuj