W stolicy Pakistanu trwają manifestacje przeciwko NATO i Ameryce. Falę niepokojów rozpoczął incydent z udziałem żołnierzy Sojuszu. Tysiące ludzi protestuje ponieważ w wyniku ataku NATO zginęło 28 żołnierzy pakistańskich. Wygląda na to, że to koniec sojuszu pakistańsko-amerykańskiego.

Jak informuje wp.pl

Przed konsulatem USA w Karaczi kilkutysięczny tłum skandował: "Precz z Ameryką!". Jeden z demonstrantów wspiął się na mur, ogradzający budynek i umieścił tam flagę Pakistanu. Tymczasem w regionie, gdzie doszło do ataku około 500 członków największej partii fundamentalistów islamskich Jamaat-e-Islami przeprowadziło demonstrację, wykrzykując, że "Jedyną odpowiedzią jest dżihad".

Na protesty w Pakistanie, który twierdzi, że ostrzał posterunków nie był niczym zainicjowany, źródła zbliżone z NATO twierdzą, że był jakiś ostrzał ze strony Pakistanu. Przedstawia to cały atak w innym świetle, czyli sugeruje że przed atakiem Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie i afgańscy żołnierze zostali ostrzelani od strony Pakistanu. Jednak nie dalej jak wczoraj sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, napisał w komunikacie, że „Był to tragiczny w skutkach niezamierzony incydent”.  

Pytanie brzmi, po której stronie leży prawda. Cała sprawa zaczyna się gmatwać więc zapewne dlugo jeszcze będziemy czekać aby poznać szczegóły. Jednak podstawową konsekwencją tego incydentu jest znaczne utrudnienie realizacji misji afgańskiej oraz wybuch niechęci do USA wśród ludności cywilnej podsycany przez pakistańskie media.