Kategorie:
Wczoraj na granicy izraelsko-libańskiej miała miejsce potężna eksplozja. Szyicki ruch Hezbollah przyznał się do ataku na izraelski konwój wojskowy. Niedługo potem siły zbrojne państwa żydowskiego odpowiedziały kontratakiem.
Bojownicy Hezbollahu zdetonowali ładunek wybuchowy w Shebaa Farms na Wzgórzach Golan - jest to teren okupowany przez Izrael od 1981 roku. Celem ataku bombowego był konwój wojskowy w którym znajdował się wysoki urzędnik państwa żydowskiego. Źródła wojskowe podały, że nikt nie zginął ale są osoby ranne a dwa pojazdy opancerzone zostały zniszczone.
Na odpowiedź Izraela nie trzeba było długo czekać. Artyleria ostrzelała terytorium Libanu - według tamtejszych mediów pociski spadł na wioskę Wazzani, ale nie podano informacji o ofiarach. Atak bombowy na izraelski konwój był prawdopodobnie odpowiedzią na ostatnie naloty w Damaszku, w wyniku których zginął Samir Qantar, jeden z liderów Hezbollahu.
Gdyby nie konflikt zbrojny w Syrii, libańskie ugrupowanie mógłoby przeprowadzić potężniejsze ataki. Były Doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego Izraela Yaakov Amidror twierdzi, że Hezbollah, podobnie jak Iran, jest obecnie zbyt pochłonięty wojną.
Komentarze
Skomentuj