Meteoryt uderzył w samochód we Francji

Image

Źródło: kadr z YouTube

Niedawno mieszkańcy w USA doświadczyli tajemniczej eksplozji na niebie, której przyczyny do tej pory nie zostały wyjaśnione. Teraz podobne zjawisko miało miejsce we Francji, gdzie mieszkańcy zauważyli dym wydobywający się z zaparkowanego samochodu i wezwali straż pożarną. Po przybyciu na miejsce strażacy zastali niecodzienny widok: w dachu samochodu znajdowała się dziura o średnicy 50 centymetrów, a pojazd był przebity na wylot.

 

Kapitan straży pożarnej Mathieu Colober wyraził przypuszczenie, że na samochód mógł spaść meteoryt, który przeszedł przez dach, spód i zbiornik paliwa. Pomimo przeprowadzonych pomiarów radioaktywności, które nie wykazały jej obecności, poszukiwania meteorytu nie przyniosły rezultatów, co nasuwa przypuszczenie, że mógł on wyparować podczas eksplozji.

 

Sytuacja ta wywołała szereg spekulacji i teorii. Strażacy, starając się wyjaśnić zdarzenie, napotkali na trudności w zrozumieniu przyczyn. Dziennikarze, którzy przybyli na miejsce, dopytywali o szczegóły, sugerując, że jeśli był to meteoryt, to powinien zostać odnaleziony.

Image

W odpowiedzi na te pytania, strażacy oświadczyli, że znaleziono fragment obiektu, kamień o średnicy 2 centymetrów, przypominający spalone drewno i będący bardzo lekki. To wywołało dodatkowe wątpliwości, jak tak mały i lekki kamień mógł spowodować tak dużą szkodę.

 

Przedstawiciel policji, który pojawił się na miejscu, podjął próbę wyjaśnienia sytuacji. Zaznaczył, że istotne jest ustalenie, czy obiekt faktycznie przybył z kosmosu. Podkreślił, że nawet mały obiekt, spadający z dużą prędkością, może spowodować poważne uszkodzenia.

 

Cała sytuacja pozostaje zagadką. Nie wiadomo, czy obiekt, który spowodował uszkodzenie samochodu, naprawdę pochodził z kosmosu, czy też był to inny rodzaj zdarzenia, takiego jak uderzenie energetyczne. Urzędnicy państwowi, próbując wyjaśnić zdarzenie, podnieśli kamień z drogi i zaczęli spekulować, że mógł to być właśnie upadły „meteoryt”.

0
Brak ocen

Meteoryt porusza się z dużą prędkością często większą niż pocisk karabiniowy (mowa o prędkości już w atmosferze tuż nas ziemią) i uderzając w coś tak cienkiego jak blacha na dachu, dosłownie wyciąłby w niej otwór a nie wyrwał dziurę zaginając jej brzegi. A zatem przypuszczam że był to kawał lodowej bryły oderwanej z samolotu, bo coś takiego spada ze znacznie mniejszą prędkością i jak to lód odparowuje na miejscu bez śladu.

0
0

Komu i do czego jest potrzebny taki fejk... przepraszam, ,,fakt" medialny?.

0
0