Kategorie:
Sytuacja na ulicach Hongkongu praktycznie nie zmienia się - demonstranci domagają się demokracji dla regionu i dymisji szefa administracji a policja nie potrafi zapanować nad wielotysięcznym tłumem aktywistów. W wywiadzie udzielonym dla telewizji, Leung Chun-ying oświadczył, że siły zewnętrze są powiązane z prodemokratycznymi demonstracjami.
Znane wszystkim wydarzenia w Syrii czy na Ukrainie zaczęły się właśnie od protestów, w których aktywiści domagali się dymisji władz. W przypadku Syrii, niewielki z początku konflikt zamienił się w krwawą wojnę która trwa już trzeci rok, spowodowała śmierć ponad 200 tysięcy ludzi i zdestabilizowała kraj.
Na Ukrainie zwykłe protesty również zamieniły się w tragedię, w której zginęli ludzie. Jednak poprzednie prorosyjskie władze zostały siłą usunięte i zastąpione "nowymi", które chcą zbliżyć kraj z Unią Europejską i ze Stanami Zjednoczonymi.
Szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying powiedział w wywiadzie, że demonstracje jakie obecnie mają miejsce, są powiązane z zewnętrznymi organizacjami, które chcą wpływać na politykę tego regionu. Nie wyjaśnił jednak jakie kraje mogą brać w tym udział.
Grupa prodemokratyczna Occupy Central, która organizuje protesty w Hongkongu, jest według Chun-yinga poza kontrolą osób które ją założyły. Studenci, którzy biorą udział w protestach, krytykują wypowiedź szefa administracji, ponieważ nie przedstawił żadnych dowodów potwierdzających jego przekonania.
Wystarczy przypomnieć kto założył tzw. kubański Twitter, który miał posłużyć do organizowania protestów i demonstracji na Kubie. Agencja Associated Press odkryła, że Amerykanie nie tylko utworzyli wspomniany serwis ale również płacili "turystom-agentom" za wyjazd do tego kraju i rekrutowanie osób, którzy działaliby jako polityczni aktywiści.
Czytaj więcej:
Komentarze
Skomentuj