Kategorie:
Sekretarz prasowy estońskiej policji bezpieczeństwa powiedział dziennikarzom portalu informacyjnego ERR Uudised, że nie ma on żadnych informacji, które mogłyby potwierdzić wypowiedzi w mediach na temat rzekomego udziału obywateli estońskich w wojnie na wschodzie Ukrainy.
Oskarżenia takie wysuwa rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Rosja żąda wyjaśnień od niektórych państw członkowskich Unii Europejskiej w celu zweryfikowania informacji o udziale, głównie włoskich, ale także estońskich bojowników w szeregach batalionu Azowa, walczących po stronie Kijowa.
Włoska gazeta Il Giornale napisała, że batalion rekrutuje ochotników z Włoch, Szwecji, Finlandii, krajów bałtyckich i Francji. Z kolei Finlandia nie da żadnego wyjaśnienia Rosji na zarzut o udziale Finów, walczących w Donbasie, powiedział Erkki Tuomioja minister spraw zagranicznych Finlandii w rozmowie z STT.
Według Tuomioja, rosyjskie roszczenia nie zmienią nastawienia Finlandii do tego konfliktu. Wcześniej przedstawiciel fińskiej policji bezpieczeństwa SUPO oświadczył, że nie ma żadnych danych na temat Finów, walczących we wschodniej Ukrainie.
Zdaniem Mika Aaltola, pracownika naukowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych UPI, który udzielił wywiadu Helsingin Sanomat, Rosja prowadzi wojnę propagandową. Zgodnie z logiką rosyjską, jeśli po obu stronach konfliktu walczą cudzoziemcy, to pomniejsza to udział Rosjan w szeregach separatystów. Aaltola nie wyklucza, że w Donbasie mogą walczyć fińscy ochotnicy, ale nie jest to działanie organizowane przez rząd w Helsinkach.
Wczoraj rosyjski MSZ, odnosząc się do publikacji Il Giornale, zażądał od UE, w tym z Finlandii, wyjaśnień dotyczących uczestnictwa „najemników” w walkach w rejonie konfliktu. Ludzie ci podobno robią to z powodów ideologicznych i nie otrzymują za to żadnych pieniędzy.
Komentarze
Skomentuj