Ocean Południowy okazał się głównym „absorberem” nadmiaru ciepła na planecie

Kategorie: 

Źródło: Pixabay.com

Australijscy naukowcy stworzyli model globalnej cyrkulacji oceanicznej, aby oszacować tempo ocieplenia w ciągu ostatnich 50 lat. Według Nature Communications wyniki wykazały, że ogrzewanie wód przebiega nierównomiernie.

 

Wiadomo, że oceany przyczyniają się do spowolnienia globalnego ocieplenia. Pochłania około 40% emisji dwutlenku węgla i około 90% nadmiaru ciepła generowanego przez działalność człowieka. Nowe badanie wykazało, że niektóre oceany bardziej aktywnie pochłaniają ciepło niż inne. W pochłanianiu nadmiaru ciepła dominuje Ocean Południowy, choć zajmuje tylko 15% całkowitej powierzchni zasobów wodnych.

 

W rzeczywistości sam Ocean Południowy może odpowiadać za praktycznie całość globalnego pochłaniania ciepła przez ocean. Baseny Pacyfiku i Atlantyku również pochłaniają ciepło, ale „oddają” je z powrotem do atmosfery.

 

Naukowcy powiązali to zjawisko z położeniem geograficznym Oceanu Południowego. Silne wiatry zachodnie, które otaczają Antarktydę, wieją na dużą odległość, nieustannie unosząc masy zimnej wody na powierzchnię. Zimne strumienie płyną na północ, łatwo pochłaniając ciepło z cieplejszej atmosfery. Na około 45-55° szerokości geograficznej południowej (pas szerokości geograficznej na południe od Tasmanii, Nowej Zelandii i południowych regionów Ameryki Południowej) nadmiar ciepła trafia w głąb lądu.

 

Badanie mówi, że ocieplenie Oceanu Południowego doprowadziło do zmian w całkowitej zawartości ciepła oceanów na całym świecie w ciągu ostatniego półwiecza. A te zmiany są nieodwracalne, przynajmniej w skali ludzkiego czasu.

 

Minęło kilka tysiącleci, zanim ciepło z głębin oceanu wróciło do atmosfery. Oznacza to, że zmiany, które zaszły teraz, będą odczuwalne dla przyszłych pokoleń. A konsekwencje pogorszą się, jeśli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną zmniejszone, ostrzegają klimatolodzy.

 

Przewiduje się, że do 2100 r. zawartość ciepła w Oceanie Południowym wzrośnie siedmiokrotnie. Będzie to miało negatywny wpływ zarówno na lokalne ekosystemy morskie, jak i klimat całej planety.

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika spokoluz

Woda wychładzając się paruje

Woda wychładzając się paruje - to zamienia się w deszcze , które schładzają lądy jednak ostatnio coś słabo z tymi deszczami na świecie ( ogólnie w litrach na m2 pomijając ektremalne lokalne  opady ) . Jakoś nie mogę znaleźć racjonalnego wytłumaczenia dla ocieplania się skoro opadów coraz mniej - to woda przestała parować z oceanów ? Jesli zmniejszyło się parowanie to nastąpiło ochłodzenie.

Słowian dobrej woli jest więcej - Słowiański WIEC, Słowiański ZEW , Słowiańsk DUCH , Słowiańska KREW - na pohybę .......

Portret użytkownika Q.

Ochładzanie powoduje co

Ochładzanie powoduje co najwyżej skraplanie się par a nie parowanie. Gdzie woda paruje w lodówce czy w czajniku ? Im jest cieplej tym mniej zimnego powietrza czyli trudniej o skroplenie pary nad lądem i dlatego opadów jest mniej. Żeby mogło padać to ciepłe i wilgotne powietrze musi zetknąć się z zimnym by chmury zostały skroplone. Jak nad lądem nie ma zimnego powietrza to nie ma i deszczu. Najważniejsze jak zmienia się lokalny obieg mas powietrza, bo ziemia to kula nierównomiernie ogrzewana przez gwiazdę - w każdym miejscu ma inną temperaturę. W wakacje mieliśmy napływ gorącego powietrza z nad Afryki - było gorąco a gdy nastał wrzesień nagle zrobiło się chłodno - napłynęły zimne masy z innego regionu, to ten proces kształtuje pogodę i temperatury. Możemy mieć klimat zimny i mokry lub gorący i suchy - to zależy skąd wieje wiatr i nie chodzi o ten przy powierzchni lecz ten na dużej wysokości. Bo wiatry wieją w róznych kierunkach i z różną prędkością w zależności od wysokości - nazywa się to prądami powietrznymi.

Skomentuj