Gdy w lipcu niemal cała Polskai zmagała się z uciążliwymi upałami, w Tatrach padł rekord zimna w lipcu. Temperatura w jednym miejscu spadła znacznie poniżej zera.

Lipcowy rekord zimna Polski padł w Tatrach w Litworowym Kotle, gdzie odnotowano minus 5,7 st. C. Kiedy w całej Polsce notowano temperatury powyżej 30 st. C, w Litworowym Kotle przez cztery dni z rzędu był mróz.

Eksperci uznali, że zjawisko ekstremalnie niskich temperatur w Litworowym Kotle w czasie gdy panują upały, dotyczy tylko masywu Czerwonych Wierchów w Tatrach Zachodnich, a wynika ono z połączenia formacji kotłów polodowcowych ze zjawiskami krasowymi. Zaznaczono, że spodziewane są tam kolejne rekordy zimna.

Żyjemy w czasach wszechobecnej propagandy klimatycznej, która wbija nam do głów, że klimat się ociepla, winny jest temu człowiek i jedyny sposób postępowania to zmniejszać ilość ludzi, ich oczekiwania i racjonować im energię. W międzyczasie propagandyści klimatyczni z lubością sieją grozę strasząc katastrofą przy każdej fali upałów, twierdząc obłudnie, że gorąco w lato to dowód na globalne ocieplenie, epatują typowymi dla tej pory pożarami i pokazują prognozy pogody w czarnych i czerwonych barwach. 

Ci sami twierdzą, że dowodem na zmiany klimatu są rekordy ciepła,  a mroźna zima to pogoda a nie klimat. W podobny wygodny sposób uzasadniono też niewygodną klimatystom tatrzańską anomalię.