Kategorie:
Finowie ponownie przyglądają się swojej długiej granicy z Rosją, obawiając się, że Rosja może zaatakować również ich kraj. W obliczu niepewności geopolitycznej w Finlandii rośnie poparcie dla członkostwa w NATO.
Gdzie jest teraz czerwona linia, której Kreml nie przekroczy, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa? Nikt nie wie, nawet w kraju takim jak Finlandia, który ma duże doświadczenie w odczytywaniu sygnałów wysyłanych przez Rosję. Wschodnia granica Finlandii o długości ponad 1300 kilometrów jest najdłuższą granicą między Unią Europejską a Federacją Rosyjską. Od zakończenia drugiej wojny światowej panował tu pokój, ale odkąd 24 lutego Rosja najechała na Ukrainę, swojego drugiego suwerennego sąsiada, Finowie nie wydają się już uważać swojej bezpiecznej pozycji za pewnik.
Jednak w Vaalimaa, najbliższym punkcie kontrolnym Helsinek na granicy fińsko-rosyjskiej, po wybuchu działań wojennych na Ukrainie nadal wszystko jest w porządku - zapewnia kapitan pogranicznika Jussi Pekkala. Jedyną zmianą, jak powiedział, jest stosunkowo niewielka liczba Ukraińców i Rosjan, którzy próbują uciec przed konfliktem zbrojnym, przejeżdżając do Finlandii.
„Oczywiście jesteśmy gotowi i przygotowani na wiele sytuacji” – zauważa Pekkala. „Nie powiedziałbym, że to stan czujności, ale jeśli jesteś na jakiejkolwiek granicy, to będzie to pierwsze miejsce, gdzie zobaczysz wszelkie zmiany sytuacji zachodzące w otaczającym świecie”.
Taka zmiana byłaby wysoce niepożądana dla Finlandii, która przez dziesięciolecia pracowała nad utrzymaniem delikatnej równowagi geostrategicznej, unikając sojuszy wojskowych, starannie utrzymując zarówno prawidłowe stosunki z Moskwą, jak i jej dobrze wyposażonymi i wyszkolonymi siłami zbrojnymi. Do tej pory Finowie uważali, że nie potrzebują gwarancji wzajemnej ochrony w przypadku agresji państw członkowskich NATO, większość społeczeństwa konsekwentnie odrzucała wszelkie propozycje przystąpienia do sojuszu. Tak było do 24 lutego, kiedy Rosja najechała Ukrainę.
Nagle, według sondażu przeprowadzonego w lutym na zlecenie fińskiego narodowego nadawcy YLE, 53% respondentów wyraziło poparcie dla wejścia tego kraju do NATO. W marcu liczba ta była jeszcze wyższa - 62%. Fiński minister obrony Antti Kaikkonen powiedział, że chociaż wzrost poparcia dla członkostwa w NATO jest „ogromny”, przyczyny tego są jasne.
„Ludzie myśleli, że w latach dwudziestych będziemy żyć w czasie pokoju, ale teraz mamy wojnę w centrum Europy, niedaleko Finlandii” – mówił na początku w rozmowie z DW minister po spotkaniu w siedzibie NATO w Brukseli.
Fiński minister wyjaśnił też, że w kwietniu rząd przedstawi parlamentowi zaktualizowaną ocenę zmienionej sytuacji bezpieczeństwa kraju, umieszczając na porządku dziennym kwestię NATO. Wielu uważa, że po późniejszej debacie publicznej i parlamentarnej Helsinki będą zabiegać o członkostwo w sojuszu. Wspomnienia z „wojny zimowej” przynoszą nowy chłód. Dla Finów ponowne przemyślenie zagrożeń związanych z ich niezależnością nie dotyczy tylko przyszłości, ale także pamiętania o przeszłości.
Związek Radziecki najechał Finlandię w 1939 roku. Podczas tak zwanej „wojny zimowej” Moskwa, podobnie jak teraz na Ukrainie, uzasadniała swoją inwazję tym, że rzekomo została sprowokowana przez samą Finlandię. Finowie walczący wówczas niemal w pojedynkę zachowali niezależność kosztem ogromnych strat, tj. życia ludzkiego, terytorium i dobrobytu. Od tego czasu przygotowują się do zrobienia tego ponownie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zgodnie z zasadą bezpieczeństwa narodowego „całego społeczeństwa” fińscy dorośli są szkoleni, aby byli samowystarczalni w każdej sytuacji kryzysowej, czy to w przypadku klęsk żywiołowych, wypadków przy pracy, czy wtargnięcia sąsiadów.
W Vantaa, na przedmieściach Helsinek, rezerwiści fińskiej armii pracują nad tym, aby ich celność była jak najwyższa. W ciągu ostatniego miesiąca trenowało tu więcej osób niż kiedykolwiek wcześniej. Jednocześnie gwałtownie wzrosła liczba nowo przyjętych zarówno na zajęcia z samoobrony, jak i na kurs szkoleniowy rezerwistów. Antti Kettunen, przewodniczący Klubu Rezerwistów Vantaa, mówi, że w ciągu pierwszych dwóch tygodni po inwazji Rosji na Ukrainę liczba członków klubu wzrosła o 20% do 250.
„Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego” – przyznał Kettunen. „Sytuacja na Ukrainie pokazuje, że wszystko jest możliwe. Trzeba być gotowym” – dodaje Minna Nenonen, szefowa Stowarzyszenia Fińskich Rezerwistów. „Ale to nie jest panika. Ludzie chcą po prostu przeżyć. A teraz czas się tego nauczyć".
Dla członków NATO artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego, który dotyczy wzajemnej obrony, wiąże się z własnym ryzykiem, które historycznie odstraszało fińskie aspiracje do przyłączenia się do sojuszu. Dziś Moskwa wielokrotnie i jednoznacznie groziła Helsinkom „poważnymi konsekwencjami politycznymi i militarnymi”, jeśli kraj ten zacznie starać się o członkostwo w NATO. Minister obrony Kaikkonen mówi, że Helsinki wierzą w słowo Kremla:
„Będzie jakaś reakcja ze strony Rosji. Jak to będzie wyglądać w praktyce, nie da się przewidzieć”. Biorąc pod uwagę tę niepewność, doradca parlamentarny Anri Vanhanen opisuje sytuację z wnioskiem o przystąpienie Finlandii do NATO w następujący sposób – „teraz albo nigdy”.
„Jeśli nie dołączymy do sojuszu, to musimy wyjaśnić przyczynę” – zaznacza. „Jaka jest podstawa naszego bezpieczeństwa teraz i w przyszłości? Czy wystarczy ścisła współpraca obronna z UE, aby to zapewnić? Nie wiem. Vanhanen uważa, że przystąpienie Finlandii do NATO byłoby dobrym krokiem dla samego sojuszu".
„Nie jesteśmy konsumentami bezpieczeństwa – jest przekonany doradca parlamentarny. Dzięki dobrze wyszkolonym wojskom, pełnej interoperacyjności z NATO i kluczowej lokalizacji regionalnej „jesteśmy prawdziwym darczyńcą dla zachowania bezpieczeństwa” – podsumował Henri Vanhanen.
Ocena:
Opublikował:
tallinn
Legendarny redaktor portali zmianynaziemi.pl oraz innemedium.pl znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do poszukiwania tematów kontrowersyjnych i tajemniczych. Dodatkowo jest on wydawcą portali estonczycy.pl oraz tylkoprzyroda.pl gdzie realizuje swoje pasje związane z eksploracją wiadomości ze świata zwierząt |
Komentarze
Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.
Iwan Jebiewdenko - nowy baćka na Kremlu i w Kijowie
A poza tym uważam, że NATO, UE i USA muszą zostać zniszczone.
DIVI LESCHI GENUS AMO
A poza tym uważam, że NATO, UE i USA muszą zostać zniszczone.
A poza tym uważam, że NATO, UE i USA muszą zostać zniszczone.
Strony
Skomentuj